Historia
28 Cze 2022Kościaniacy w Poznańskim Czerwcu
W 66 rocznicę Poznańskiego Czerwca 1956 roku przypominamy fragmenty tekstu dra Rafała Kościańskiego, który publikowaliśmy w 2016 roku.
W 1956 r. po raz pierwszy w Polsce, a po raz drugi w Europie, doszło do otwartego wystąpienia w obszarze tzw. bloku wschodniego przeciwko władzy komunistycznej. Posłuszeństwo wypowiedziała grupa społeczna, do której odwoływali się komuniści przymusowo wprowadzając reformy polityczne i gospodarcze.
Chociaż bezpośrednią przyczyną niezadowolenia była sytuacja ekonomiczna, m.in. zmiana sposobu naliczania wynagrodzeń, niskie płace, nierównomierne dostawy środków produkcji, czy brak w sklepach artykułów pierwszej potrzeby, to tłum szybko podchwycił hasła polityczne.
Ludzie zebrali się na ówczesnym Planu Stalina, obecnie Mickiewicza. Weszli do budynku Komitetu Wojewódzkiego partii, gdzie rozwiesili flagi z postulatami. Wkroczyli do pobliskiej komendy wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, gdzie nie dokonali żadnych szkód, a milicjantów nakłaniali, aby przyłączyli się do demonstracji.
Pojawiła się pogłoska, że aresztowana została delegacja poznańskich robotników, która wcześniej negocjowała z władzami zmianę sposobu wynagrodzenia i polepszenia warunków pracy. Iskra wywołała pożar. Demonstranci rozbili więzienie, zdobyli broń ze studium wojskowego Wyższej Szkoły Rolniczej. Pod siedzibą Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Kochanowskiego padły pierwsze strzały.
Przeciwko demonstrantom skierowano wojsko. Na ulice Poznania wyjechały czołgi. Protestujący rozbrajali milicjantów, którzy często nie stawiali oporu. Grupa młodych osób w wieku 18–19 lat zajęła posterunek MO w Junikowie, a następnie w Swarzędzu. Zachęceni sukcesami udali się do Puszczykowa i Mosiny, gdzie korzystając z zaskoczenia rozbroili milicjantów. Następnie skierowali się w stronę Czempinia. Milicja w powiecie kościańskim wcześniej ostrzeżona o sytuacji, była przygotowana na przyjazd demonstrantów. Z tego powodu atak na posterunek MO w Czempiniu się nie powiódł, a kilku atakujących zostało rannych.
Dzień później, 29 czerwca 1956 r. ok. 7.30 rano szef UB w Kościanie oraz komendant powiatowy MO zostali poinformowani, że samochód ciężarowy z demonstrantami jedzie w kierunku Kościana. Protestujący chcieli dostać się do Wrocławia, gdzie spodziewali się insurekcji przeciwko władzy. W Kościanie nie udało im się zatankować paliwa. Ruszyli dalej w kierunku Leszna, lecz za Kościanem wyprzedził ich pojazd z grupą pościgową MO i UB. Spanikowani skręcili w boczną drogę, porzucili samochód i ostrzeliwując się uciekli [w ręce UB nie wpadły tylko dwie osoby – jedenaście ujęto w kolejnych dniach. Milicja przejęła 2 pistolety maszynowe, 1 pistolet oficerski i 3 krótkie karabiny bojowe - red.]
Skutkiem tragicznych wydarzeń poznańskiego czarnego czwartku 1956 r. śmierć poniosło co najmniej 50 cywili oraz 8 przedstawicieli wojska i UB. Kilkaset osób odniosło obrażenia. Z pewnością nigdy nie poznamy pełnej listy zabitych i rannych. Wśród zaangażowanych po stronie demonstrantów byli mieszkańcy powiatu kościańskiego. Do najbardziej aktywnych należał Czesław Adamczak z Kokorzyna, 18-letni Zenon Pytlak z Kościana i jego rówieśnik Henryk Ziebeil z Jasienia, brali udział w rozbrajaniu żołnierzy i posterunków MO.
Funkcjonariusze UB próbując wyjaśnić okoliczności zdarzenia dowiedzieli się, że jednym z noszących flagi z postulatami i wykrzykujący hasła polityczne był były funkcjonariusz UB z Kościana, ówczesny pracownik poznańskiej Wiepofamy, 29-letni Kazimierz Lurc. Ranni zostali: 36-letni Józef Krawczyk z Kościana, dwa dni po swoich 27 urodzinach – Bogdan Wojtkowiak, a także 33-letni Czesław Frajfert i 20-letni Leon Przybylski, obaj z Czempinia.
Fot. IPN
Zgłaszasz poniższy komentarz:
A moja mama też przeżyła poznańskie wydarzenia i często je wspominała. Nic nie wiedząc o przygotowaniach wybrała się z koleżanka na odbywające się w tym czasie Targi Poznańskie. Miały po 16 lat