Magazyn koscian.net
24 listopada 2010Mecenas zrzucił togę
Miał opinię człowieka, który wiele może. Tak o nim szeptano z celi do celi. Może dlatego, że miał w rodzinie sędziego, o czym niekiedy napomykał? Jednak w 2007 roku mówiono o nim w Kościanie, że wiele obiecuje, a nic nie robi. W maju 2010 roku były już mecenas dobrowolnie poddał się karze za wyłudzanie honorariów od klientów. Jednak jeden z nich zaskarżył wyrok śremskiego sądu, który orzekł karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywny, a także pozbawił prawnika prawa do wykonywania zawodu adwokata na 5 lat
Miał opinię człowieka, który wiele może. Tak o nim szeptano z celi do celi. Może dlatego, że miał w rodzinie sędziego, o czym niekiedy napomykał? Jednak w 2007 roku mówiono o nim w Kościanie, że wiele obiecuje, a nic nie robi. W maju 2010 roku były już mecenas dobrowolnie poddał się karze za wyłudzanie honorariów od klientów. Jednak jeden z nich zaskarżył wyrok śremskiego sądu, który orzekł karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywny, a także pozbawił prawnika prawa do wykonywania zawodu adwokata na 5 lat
Mieszkaniec Kościana, Zbigniew Vogt uznał, że kara wymierzona Hipolitowi S. jest zbyt łagodna. Stwierdził, że miejsce byłego mecenasa jest w celi, a sąd powinien pozbawić go prawa wykonywania wszystkich zawodów prawniczych.
– Moim zdaniem, by ta kara miała jakikolwiek sens, winna zakazać oskarżonemu wszelkich zawodów prawniczych – wnosił Vogt – Obecnie ten punkt wyroku jest martwy.
Jaka to bowiem kara dla kogoś, kto zdążył zrzucić adwokacką togę i został notariuszem?
Hipolit S. został skazany w maju br. przez Sąd Rejonowy w Śremie na karę pozbawienia wolności na dwa lata (w zawieszeniu na trzy lata), grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych i pięcioletni zakaz wykonywania zawodu adwokata. Zdzisław Vogt, będący oskarżycielem posiłkowym podczas procesu, uznał wyrok za zbyt łagodny i wniósł apelację. Jej wynikiem jest uchylenie wyroku przez sąd okręgowy i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.
Co zdenerwowało Vogta?
Tu trzeba cofnąć się do marca 2000 roku. Rodzinę Vogtów dotknęło nieszczęście: ich syn zginął w wypadku drogowym. Domniemany sprawca Dariusz Ch. został prawomocnie uniewinniony. Zbigniew Vogt rozgoryczony tym wyrokiem postanowił ukarać go chociaż finansowo, składając pozew o odszkodowanie. Znajomy polecił mu adwokata – Hipolita S.
Obaj panowie spotkali się w hotelu Merkury w Poznaniu. Mecenas nie poinformował jednak klienta, że jest dopiero aplikantem. Egzamin zdał dopiero cztery miesiące po spotkaniu. Obiecał klientowi, że wygra wysokie odszkodowanie dzięki jego rodzinnym koligacjom w sądzie, a żeby się nie wydało, pozew podpisze jego kolega, adwokat z Poznania. Zażądał za to 8 tysięcy. Potem – kolejnych 5 tysięcy. Po drugą ratę Hipolit S. pojechał do Kiełczewa, gdzie Vogt prowadził firmę. Poinformował wtedy klienta, że pozew już jest złożony. W marcu 2003 roku pan Zbigniew pojechał do sądu w Lesznie i ku swemu zdumieniu nie znalazł tam swojej sprawy na wokandzie.
Ostatecznie dwa lata później Vogt otrzymał odszkodowanie wynegocjowane dzięki ugodzie z PZU i zmienił adwokata. Nowy pełnomocnik wycofał pozew przeciwko uniewinnionemu kierowcy. 17 marca 2010 roku Hipolit S. zwrócił swemu byłemu klientowi 13 tysięcy złotych.
Lubił obiecywać
Pod koniec 2003 roku adwokat Hipolit S. zainteresował się przypadkiem Józefa T., którego poznał przy okazji wizyty u Zbigniewa Vogta w Kiełczewie. Józef T. miał problem, bo zadarł z władzą. W związku z tym ciążył na nim zarzut znieważenia oraz naruszenia nietykalności kościańskiego policjanta. Miał wprawdzie obrońcę z urzędu, ale uległ sile perswazji znajomego mecenasa. Hipolit S. stwierdził, że przyznany mu adwokat jest do niczego i sprawy w kościańskim sądzie nie wygra. Obiecał Józefowi T. uniewinnienie i skasował 300 złotych. Tymczasem kościański sąd skazał pana T. na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywnę. Rozżalony Józef T. skontaktował się ze swoim mecenasem, który na jego rozprawę posłał w swoim zastępstwie aplikanta. Hipolit S. pocieszył klienta, że nie będzie musiał nic płacić, że on to załatwi... Skończyło się to tak, że komornik ściągnął grzywnę wraz z dodatkowymi kosztami z konta Józefa T. 17 marca 2010 roku Hipolit S. zwrócił Józefowi T. 300 złotych.
Ciąg dalszy nastąpi...
Ogółem prokurator, który odszukał niezadowolonych klientów mecenasa, postawił mu dziewięć zarzutów. Zrelacjonujemy je w kolejnych odcinkach serialu o kościańskim adwokacie.
Tu dygresja: można powiedzieć, że w pierwszych latach swojej prawniczej kariery mecenas zawinił tym, że za dużo mówił o swoich domniemanych wpływach i znajomościach swojej matki – sędziego sądu okręgowego oraz, że obiecywał, obiecywał, obiecywał... Pewien nieżyjący już znany poznański adwokat mawiał, że kiedy klient pytał go, czy wygra sprawę, kwitował problem krótko:
– Panie! Z takim pytaniem idź pan do wróżki, nie do kancelarii!
Niestety, Hipolit S., nie dysponujący wszak szklaną kulą, miał skłonność do zapewniania klientów, że wszystko potoczy się zgodnie z ich oczekiwaniami, a tak przecież nie zawsze w życiu – i w sądach, bywa...
Hanna Bernaczyk
GK nr 46/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
dlaczego usunięto mój komentarz o Hipolicie S. -koledze ze szkolnej ławy ? komu przeszkadzał?? -
:::: Ponieważ zawierał pomówienia. Nawet jeśli wszelkie zawarte w nim informacje były prawdziwe, bez ich udowodnienia są pomówieniem , a takie jest karalne oraz narusza regulamin serwisu. Proszę zauważyć, że opisane w tekście przypadki zostały zbadane przez prokuraturę i znalazły potwierdzenie. ADMINISTRATOR ::::