Magazyn koscian.net
29 czerwca 2011Ojciec Leon o Kościanie
Z ojcem Leonem Knabitem, benedyktynem z Tyńca, w latach 1983–1993 przeorem klasztoru w Lubiniu rozmawia Katarzyna Zaworska.
- Niedawno wygłosił ojciec wykład na uroczystej sesji Rady Miejskiej Kościana, który został bardzo dobrze przyjęty. Po ilu latach powrócił ojciec do Kościana?
- Ostatnio odwiedziłem Kościan w roku 1993, gdy miejscem mojego mniszego bytowania był klasztor w Lubiniu. Od kiedy jestem na nowo w Tyńcu Kościan jest dla mnie tylko miastem, przez które przejeżdżam w drodze do Poznania.
- Na co ojciec zwrócił największą uwagę przyjeżdżając ponownie do Kościana? Jakie było pierwsze wrażenie? Jakie miejsce szczególnie się zmieniło?
- Najpierw powiem, co się nie zmieniło, mianowicie budynek dworca kolejowego, który straszy swym wyglądem podobnie, jak to czynił ćwierć wieku temu. Gdy się przejeżdża pociągiem, to chce się jak najszybciej jechać dalej, by nie być dotkniętym koniecznością wysiadania w takim właśnie miejscu. Natomiast w samym mieście, choć byłem bardzo krótko, uderzyły mnie czystość i porządek. Wiele domów nowych lub odnowionych. Trudno jest powiedzieć, o jakie budynki najbardziej chodzi mi w tej chwili.
- Wiele lat spędził ojciec w Lubiniu. Pobyt w klasztorze przypadł na bardzo trudny okres dla Polski, czas przełomu. Jak ojciec wspomina ten okres? Czy były takie wydarzenia, osoby, które szczególnie zapadły ojcu w pamięć?
- Tak, w Lubiniu byłem w okresie zasadniczych przemian w Polsce i w całej Europie. Najbardziej znamienną była zmiana polityczna. Ustała presja czynników związanych z partią i służbą bezpieczeństwa. Kościan zresztą niewiele z tym miał wspólnego. Lubiniem opiekował się szczególnie Urząd Wojewódzki w Lesznie. W ślad za tymi zmianami przyszły zmiany ekonomiczne. Inflacja i drożyzna bardzo utrudniały zapewnienie bytu klasztorowi. Gdy przychodziły kolejne coraz wyższe i trudniejsze do uregulowania rachunki, chciało się wyć: „komuno wróć!” Na szczęście nie doszło ani do wycia, ani do powrotu. W późniejszych latach osiemdziesiątych organizowaliśmy w Lubiniu Katolicką Akcję Wyborczą, która odniosła nawet niejakie sukcesy. Poznałem wtedy pana Jurka i innych działaczy z tego regionu, między innymi państwa Mizerków. Istniało też wtedy Koło Ruchu Kultury Chrześcijańskiej Odrodzenie z panią Szafranek. Po paru latach zakończyło jednak swoje istnienie. A szkoda!
Zdrowiem moim opiekował się doktor Stankiewicz z córką Hanią. Oczywiście na pierwszym miejscu byli księża, z księdzem Pospiesznym i księdzem Wilczyńskim na czele.
- Czy ojciec podtrzymuje kontakty z tamtych czasów?
- Pewien kontakt utrzymuję z państwem Jęczami i Nowaczykami ze względu na ich powiązania z lubińską parafią. Poza tym jest tych kontaktów niewiele. Czasem przy okazji świąt wymieniamy życzenia. Są jednak kontakty, których jakości nie mierzy się ilością zapisanego papieru. Każde spotkanie, nawet po latach, z kimś z dawnych kościańskich znajomych jest wielką radością. Ufam, że obopólną.
- Przez wiele lat posługi kapłańskiej miał ojciec okazję poznać nasze sumienia i nas samych. Czy mieszkańców naszego regionu coś wyróżnia?
- Szczerze przyznaję, że nie widzę jakichś różnic ze względu na region. Każdy człowiek ma swoje głębie i mielizny. W przybliżeniu są one podobne wszędzie tam gdzie byłem w Polsce, a nawet poza jej granicami.
- Prowadzi ojciec internetowy blog. Dlaczego?
- Podsunęło mi tę myśl nasze wydawnictwo. Nie widziałem powodów, dla których miałbym wyrazić sprzeciw i po dwóch z górą latach nazbierało się około miliona zaglądających; świadczy to, że pomysł był nie najgorszy.
- Czasami wypowiedzi ojca spotykają się z negatywnymi opiniami. Jak ojciec na nie reaguje?
- Jeśli zastrzeżenia są słuszne, biorę je pod uwagę w moim nauczaniu i postępowaniu. Jeśli zaś niesłuszne, to się za takich ludzi modlę, gdyż przekonywanie ich zasadniczo nie ma sensu. Wierzą w to, co mówią i piszą, jeszcze bardziej niż ja w Boga. Tylko Pan Bóg im poradzi, a radził sobie i nie z takimi.
- Jak z punktu widzenia ojca zmienia się życie duchowe Polaków?
- Ci, którzy na serio traktują swoją wiarę, umocnili się i doskonale się odnajdują w zmieniającej się rzeczywistości. Wielu jednak dało się ponieść sceptycyzmowi, jeśli chodzi o sprawy ducha. Żyjąc jakby Boga nie było, rekompensują sobie to pełniejszym zanurzeniem się w doczesność. Albo czerpią z życia pełnymi garściami, albo wegetują duchowo, a często materialnie, narzekając i złoszcząc się na wszystko i na wszystkich. Mam nadzieję, że kiedyś życie bez Boga przestanie im wystarczać i po prostu – wrócą.
- Przyjacielem ojca był Jan Paweł II. Jak wyglądała przyjaźń z papieżem?
- Błogosławiony Jan Paweł II był przyjacielem wszystkich, których spotkał na swej drodze. Opisanie moich z Nim relacji wymagałoby napisania książki, która zresztą powstała. Nosi tytuł: „Spotkania z wujkiem Karolem”. A pierwsze rozdziały zacząłem zresztą pisać dla lokalnej gazety w niedalekim Krzywiniu jeszcze w latach osiemdziesiątych…
- Co jest sekretem doskonałej formy ojca?
- Tylko szczególna łaska i opieka Boża. Sam nie widzę, w jaki sposób bym się skutecznie do takiej formy przyczyniał. Widać jestem jeszcze potrzebny, skoro Pan Bóg pozwala na myślenie, pisanie, mówienie – coraz słabsze zresztą - i poruszanie się.
- Czy po tylu latach posługi kapłańskiej jest ojciec optymistą?
- Jak najbardziej. Pokładam niezłomną nadzieję w Bogu, a przecież nadzieja zawieść nie może, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, jak to przypomina św. Paweł w piątym wierszu piątego rozdziału Listu do Rzymian.
===
LEON KNABIT
Jest synem listonosza zamordowanego przez gestapo. Ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Siedlcach. W latach 1945–1948 należał do Związku Harcerstwa Polskiego; był zastępowym.
Ukończył 6-letnie studia w Siedleckim Wyższym Seminarium Duchownym (1948–1954). Święcenia kapłańskie przyjął w Siedlcach 27 grudnia 1953 od biskupa Ignacego Świrskiego. Przez kilka miesięcy w 1954 administrował podnowotarską parafią w Gronkowie. W 1955 pełnił funkcję rektora kościoła w Brzegach. Od września do grudnia 1955 duszpastersko pomagał w Rozwadówce, a do czerwca 1956 był duchownym ojcem Małego Seminarium Duchownego w Siedlcach.
W latach 1956–1958 był kapelanem i rektorem Domu Diecezjalnego w podżywieckiej Pewli Małej. W czasie służby duszpasterskiej jako kapłan diecezjalny został mnichem benedyktyńskim w Tyńcu. Od 1959 do początku lat 90. pracował jako katecheta. Śluby zakonne złożył 15 sierpnia 1960, śluby wieczyste tego samego dnia, 3 lata później. Lata 1963–1970 to okres, kiedy urzędował jako proboszcz w parafii w Tyńcu. W 1972 otrzymał absolutorium zaocznych studiów katechetycznych. Od 1979 należy do Ruchu Kultury Chrześcijańskiej "Odrodzenie".
W latach 1983–1993 był przeorem w klasztoru w Lubiniu. W 1988 został proboszczem parafii Najświętszej Marii Panny w Lubiniu (do 1991). W latach 90. XX w. mianowany został przeorem opactwa.
Jest znany ze swojej otwartości, dobrego kontaktu z młodzieżą i poczucia humoru. Był bliskim znajomym papieża Jana Pawła II. Jest autorem kilku publikacji; pracuje w mediach. Jego książka Sekrety mnichów czyli sprawdzone przepisy na szczęśliwe życie, napisana wspólnie z o. Joachimem Badeni, wyróżniona została Nagrodą Krakowska Książka Miesiąca w styczniu 2008. Prowadził programy w Telewizji Polskiej "Ojciec Leon zaprasza", "Salomon" oraz "Credo"; był jednym z redaktorów półrocznika "Cenobium". Obecnie prowadzi program Ojciec Leon zawodowiec w kanale Religia.tv.
W uznaniu wybitnych zasług w działalności duszpasterskiej, za krzewienie wiary i zasad moralnych wśród dzieci i młodzieży" został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Każdy kto miał okazję porozmawiać z nim sam na sam wie że ma w sobie coś magicznego, taką zadziwiająca siłę i radość