Magazyn koscian.net
2009-12-03Podaj cegłę! Budujemy dom!
Szóstka dzieci pani Bożenki zostanie decyzją sądu u wuja Darka. - Poradzimy sobie. Jak ktoś chce coś zrobić, to zrobi. Trzeba tylko bardzo chcieć – mówi Dariusz Jankowiak z Morownicy. Przygotowujemy się do budowy domu dla rodziny Kalitówków i Jankowiaków! Podasz cegłę?
Historię pani Bożenki i jej szóstki dzieci opisaliśmy miesiąc temu (,,GK z 4 listopada 2009 r. ,,I Bóg zabrał Bożenkę’’). Uciekli z domu w Śmiglu, spędzili kilka miesięcy w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Kościanie i gdy wreszcie udało im się wynająć w Kościanie mieszkanie, i stworzyć nowy, bezpieczny i wolny od alkoholu dom, matka dzieci nagle zmarła.
- Ona była jak opoka – ciepła, kochająca, zawsze bardzo spokojna i rzeczowo podchodząca do problemów – wspomina Dorota Kinal, pedagog z kościańskiej ,,dwójki’’, gdzie uczyła się piątka dzieci pani Bożenki. - W innych szukała tylko dobrego. Taka, jakby nie na te czasy była – szczera, prawdziwa, oddana. Zawsze grzeczna, zawsze uśmiechnięta. Musiało się coś Panu Bogu w rachunkach pomylić, że ją zabrał… A może chciał, żeby sobie nareszcie odpoczęła? Może za dużo tego już było dla niej?
Zostawiła szóstkę przerażonych dzieci.
- Nie śpię po nocach i myślę, co też jeszcze mogłabym zrobić… Bożena tak walczyła o normalny dom dla nich i miałyby skończyć w domu dziecka? A raczej domach, bo z tego co wiem, miejsca dla całej szóstki dzieci w żadnym z państwowych domów raczej nie ma. Chciałby ktoś, żeby to spotkało jego dzieci? - pytała Alicja Dudarska z OIK.
Dzieci po śmierci matki trafiły do wujostwa w Morownicy. Na podłodze porozkładano materace i dziesięć osób (pan Darek z żoną i jedyną córką, szóstka dzieci pani Bożenki i babcia dzieci) zmieściło się w dwóch pokojach popegeerowskiego mieszkanka w bloku. Miały tam być tylko do czasu, aż pomoc społeczna nie znajdzie dla nich innego miejsca, ale wuj Darek powiedział, że chce, by dzieci zostały u niego na zawsze. Miesiąc temu mówił:
- Myślałem, żeby na razie dzieci gdzieś do ośrodka poszły, aż ja przygotuję się, zbuduję dom… Ale dzieci to nie zabawki. Nie można tak sobie odłożyć je gdzieś, aż nam będzie bardziej pasowało. Potrzebują nas teraz. Ja TERAZ muszę zorganizować dom. Dlatego pierwszy raz w życiu o coś proszę. Pierwszy raz. Bo ja to wolę wszystko sam, niż… ale teraz już nie o mnie chodzi, ale dzieciaki…Jeśli ktoś może, proszę nam pomóc. Jak nam ktoś pomoże, jak zbudujemy dom dla naszej wielkiej rodziny, to ja pieszo do Częstochowy pójdę. Obiecuję…
Od razu zawiązał się nieformalny komitet pomocy tej rodzinie. Siedziby ma dwie – biuro senator Małgorzaty Adamczak i redakcja ,,Gazety Kościańskiej’’. Od kilkunastu dni zbiera on pomysły na pomoc i kontakty od osób gotowych pomóc.
W piątek, 20 listopada, sąd uczynił Dariusza i Beatę Jankowiaków rodzicami zastępczymi szóstki dzieci pani Bożenki. Wyrok nie jest prawomocny.
- Czekaliśmy na decyzję sądu. Ufamy, że ona się uprawomocni i zabieramy się do pracy. Chcemy, by w ciągu roku stanął dom. Pracujemy nad formułą prawną w jakiej moglibyśmy zbierać pieniądze i materiały budowlane dla rodziny pana Darka – wyjaśnia zastępca redaktora naczelnego ,,GK’’ Paweł Sałacki.
- Uda nam się – dodaje z uśmiechem senator Adamczak. - Do biura dzwoniła już pani, która chce przekazać pieniądze na budowę, parę osób zgłosiło się z chęcią przekazania materiałów budowlanych. Zgłosił się pan geodeta, który zaoferował swe usługi za darmo. Ktoś chce wykopać fundamenty pod dom... Liczy się każda pomoc.
- Zadzwoniło do nas wielu przyjaciół i zaoferowali wsparcie. Przyjdą pomóc na budowie. Wierzę, że nam się uda. Jak ktoś chce coś zrobić, to zrobi. Trzeba tylko bardzo chcieć. A my chcemy – dopowiada pan Darek.
Podaj cegłę! - bądź 20 grudnia w Kościanie
,,Piłkarze dzieciom’’ to pierwsza impreza charytatywna na rzecz budowy domu dla wielkiej rodziny. Kto chce pomóc, wystarczy, że przyjdzie 20 grudnia na salę sportową przy Zespole Szkół nr 4 w Kościanie i kupi bilet wstępu. Atrakcje zaiste wielkie. To będzie wielkie święto piłki nożnej i to z gwiazdami!
Pod hasłem ,,Piłkarze dzieciom’’ zagrają dla kościańskich kibiców mistrzowie świata w piłce ulicznej, kobieca drużyna piłki nożnej i gwiazdy piłki halowej! Również sędziowie piłkarscy będą z wysokiej półki. Można będzie wziąć udział w licytacji cennych dla każdego kibica przedmiotów: na przykład piłki nożnej z podpisami całej drużyny Lecha czy pamiątek oferowanych przez Piotra Reissa. A pośród kibiców przechadzać ma się krowa Terravita.
Pod koniec stycznia będzie można pomóc rodzinie Jankowiaków i Kalitków spełnić marzenie o domu podczas tanecznych wygibasów. W tym terminie planowany jest charytatywny bal karnawałowy organizowany przez znaną grupę Hot-Way.
- To, mamy nadzieję, dopiero początek. Kto ma pomysł na pomoc, zapraszamy albo do biura poselskiego, albo do redakcji gazety. Komu gdzie bliżej. Naprawdę, każdy pomysł i każda pomoc jest na wagę domu. Cegła do cegły i zbudujemy go... - uśmiecha się Sałacki.
- A my nie zamierzamy tylko czekać – dodaje z powagą pan Dariusz. - Też pracujemy. Mam już prawie wszystko na postawienie parteru, trochę do stropu mi brak, ale do wiosny i to będzie. Do końca grudnia gotowa ma być przeróbka projektu. Z garażu zrobimy trzy pokoje, kuchnię powiększymy, żeby się wszyscy przy stole zmieścili... To będzie nasz dom... I z pomocą, ale sam go zbuduję...
Rodzina Jankowiaków i Kalitków
Czwartek, godzina 20. W przerobionym ze spiżarni pokoiku stoi już piętrowe łóżko. W pokoju babci Marii – dodatkowy tapczan. Marika, jedynaczka Jankowiaków sypia na materacu, na podłodze. Każdy ma tu już swoje, małe miejsce.
- Na materacu śpi, podkreślam, bo w internecie ktoś napisał, że dzieci na ziemi u nas śpią. To nieprawda. Spały, ale na materacach – obrusza się pan Darek.
Rodzinę odwiedzali w ostatnich tygodniach kuratorzy i przedstawiciele Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Chęć stworzenia rodziny zastępczej wyraziła też ciocia dzieci po stronie ojca, ale nie mogła sobie pozwolić na opiekę nad całą szóstką.
- Ten dzień przed rozprawą i noc... Oj, nerrrwy były – uśmiecha się pan Darek do żony, a ona kiwa głową. - Były... – potwierdza pani Beata.
- A dzieci to po kolei brzuch bolał. Wszyscyśmy się denerwowali... – dopowiada pan Darek
- Maciek, jak tylko ze szkoły przyszedł, to pytał, czy ciocia teraz będzie mamą – mówi Asia podciągając kolana pod brodę.
- Nooo – śmieje się Maciek i gramoli na kolana pani Beaty.
Święta po decyzji sądu w rodzinie Jankowiaków i Kalitków nie było, ale poczucie ulgi owszem. Pan Darek mówi, że teraz wszystkich czeka ciężka praca. Dzieci muszą się przyzwyczaić do nowego domu.
- Wiadomo, że nie jest idealnie. W ciągu tygodnia nie będzie. Nigdzie nie jest. Zgrzyty są czasami, ale staramy się jakoś dotrzeć. Jeśli wszyscy będą chcieć, będzie dobrze – mówi głowa rodziny.
A jak jest na razie? Pani Beata nie podjęła jeszcze pracy i raczej będzie musiała z niej zrezygnować. Obowiązki prowadzenia dziesięcioosobowej rodziny trudno pogodzić z pracą zarobkową. Dzieci od trzech tygodni chodzą do szkoły razem z córką państwa Jankowiaków. Maciuś trzy dni ze szkoły uciekał, tak jak w Kościanie, ale teraz chodzi do niej chętnie.
- Dzisiaj powiedział, że szkoła jest fajna – zdradza teatralnym szeptem Asia.
Pozostałe dzieci starają się znaleźć w nowej sytuacji, choć łatwo nie jest. To już ich trzecia szkoła w tym roku. Asia, uczennica I klasy gimnazjum, do tej pory uczyła się tylko języka angielskiego, a jej nowi koledzy i koleżanki od czterech lat dodatkowo szkolą język niemiecki.
- Dawid mi pomoże. Dobry jest. Dam sobie radę – mówi Asia.
Arek ma ten sam problem, tylko z językiem angielskim, którego nigdy się nie uczył, a teraz chodzi na zajęcia z klasą, która ćwiczy go od lat.
Dawid chce zostać murarzem i już podgląda wuja przy pracy.
- Ma chłopak smykałkę – chwali wuj.
Jak wygląda dzień? Pani Beata wstaje o szóstej i szykuje 12 kanapek. Potem odprowadza maluchy do szkolnego autobusu. I przygotowuje się do ich powrotu. Po szkole pomaga dzieciakom w lekcjach. Ma teraz podopiecznych w I, II, III i VI klasie podstawówki, dwoje gimnazjalistów, pierwsza i trzecia klasa i samodzielną bardzo uczennicę I klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Potem kolacja, a po niej tradycją nowej rodziny jest rotacyjny obowiązek sprzątania stołu. Siedem dni, siedmioro dzieci.
- Ja w poniedziałek, a Dawid w czwartek – woła Asia. - Znowu mu się upiekło! Dzisiaj czwartek!
- A ja w sobotę – dopowiada Maciek z uśmiechem.
Dzieci zaczynają od nowa marzyć. Julka chce być fryzjerką, Maciuś masażystą, Asia...
- Chciałam być modelką, ale mi się odechciało. Potem piosenkarką, ale odechciało mi się. Potem – tancerką, ale już mi się odechciało... - zaczyna wyliczanie Asia
- Ale ciągle śpiewa! Tu wszyscy uszy sobie zasłaniają! - przerywa jej Arek. - Maciek przywiózł cioci nawet zatyczki!
Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Asia bardzo ładnie śpiewa, ale duuuuużo... - wyjaśnia z uśmiechem pani Beata.
Julka chce być fryzjerką. Sylwia ufa, że po szkole zawodowej zdobędzie średnie wykształcenie. Chce się uczyć. Marika, jedynaczka państwa Jankowiaków twierdzi, że w dużej rodzinie bardzo jej się podoba.
- Marzyłam, żeby mieć brata, albo siostrę, a teraz mam ich bardzo dużo! - śmieje się Marika.
Na powiększeniu rodziny zdecydowanie zyskał pupil państwa Jankowiaków – Bobik. Teraz głaszcze go i bawi się z nimi sześcioro dzieci więcej.
- Stało się, co się stało. Nie cofniemy już nic. Trzeba sobie poradzić – mówił z prostotą miesiąc temu pan Dariusz. – Myć mamy się gdzie, komputery mamy nawet dwa, internet też może być, lodówka jest, zamrażarka jest. Talerze, łyżki są, a jakby nie starczyło, to się podzielimy. Jeśli dzieci będą z nami współpracować, damy sobie radę ze wszystkim… Chcę dać im nasz dom…
Podasz cegłę?
Alicja Muenzberg-Czubała
Przygotowujemy się do budowy domu dla rodziny Kalitówków i Jankowiaków! Podasz cegłę?
Osoby chcące pomóc w budowie domu dla rodziny Jankowiaków i Kalitków prosimy o kontakt z Biurem Senatorskim Małgorzaty Adamczak: Kościan, Plac Żołnierza Polskiego 2, tel. tel. 065 512 03 75, fax. 065 512 79 30 (od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15) lub z naszą redakcją: ul. Dworcowa 2, tel. 65 512 16 15, 65 511 98 44 (w godz. 9 – 16).
GK 48/2009
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Piłka mnie nie interesuje, ale bilet mogę kupić. Powodzenia!