Magazyn koscian.net
2010-01-21Razem mogą więcej
Są licealistami i studentami. Łączy ich chęć pomagania innym. Robią to, bo lubią być potrzebni, a przy okazji sami wiele się uczą. Najwięcej cierpliwości. Praca wolontariusza daje im wiele satysfakcji. Minusów żaden z nich nie dostrzega. Jak przekonują, mają też czas dla siebie. Zapytani, jakie cechy musi mieć dobry wolontariusz, odpowiadają bez zastanowienia, że musi być przede wszystkim otwarty na innych
W Kościanie od września 2008 r. działa Centrum Wolontariatu przy Ośrodku Pomocy Społecznej. Podstawowe jego zadania to: promocja idei wolontariatu w społeczności lokalnej poprzez kampanie informacyjne, prowadzenie bazy danych wolontariuszy, instytucji i innych organizacji, gotowych do korzystania z pracy wolontariuszy, pozyskiwanie wolontariuszy i koordynowanie ich pracy, szkolenia wolontariuszy i koordynatorów wolontariatu w organizacjach pozarządowych i innych instytucjach, prowadzenie pośrednictwa pracy wolontarystycznej w formie Biura Pośrednictwa Pracy, wspieranie organizacji pozarządowych i instytucji publicznych przez oferowanie im pracy wolontarystycznej, współpraca z organizatorami imprez miejskich o charakterze charytatywnym, kulturalnym, społecznym, sportowym. Centrum Wolontariatu realizuje programy specjalne, m.in. „Starszy brat starsza siostra” - wspierający dzieci z rodzin dysfunkcyjnych; ,,Babcia-wnuczka, dziadek-wnuczek” - skierowany do osób starszych i samotnych, którym wolontariusze służyć będą pomocą w podstawowych czynnościach życiowych, rozmową, towarzystwem; „Pogotowie szkolne” - wychodzący naprzeciw dzieciom borykającym się z problemami szkolnymi, w tym z problemami w nauce; „Wolontariat w przedszkolu” - wspierający pracę nauczycieli przedszkolnych, zwłaszcza z maluchami.
Większość przyszłych wolontariuszy dowiedziała się o Centrum, gdy ich szkoły odwiedziła Magdalena Wróblewska z Ośrodka Pomocy Społecznej w Kościanie, by zachęcić młodzież do udziału w projekcie. Zanim jednak zostali wolontariuszami musieli wypełnić ankietę, podać swoje dane wraz z kontaktowym numerem telefonu i zainteresowaniami, a także napisać, co chcieliby robić jako wolontariusze, a czego nie. Wszyscy też musieli ukończyć specjalne szkolenie w Żerkowie, na którym dowiedzieli się m.in. jak pomagać innym, jak być asertywnym, jak zachowywać się w różnych sytuacjach, nawiązywać kontakty interpersonalne. Była też mowa o samoocenie.
Obecnie w Kościanie działa 109 wolontariuszy, a kilkunastu kolejnych przeszło już szkolenie i wkrótce rozpocznie pracę. Zdecydowana większość to dziewczyny.
Starszy brat, starsza siostra
W Kościanie już 39 wolontariuszy pracuje w programie ,,Starszy brat…’’. Na dzieci czeka kolejna wyszkolona grupa, która na rok podpisze kontrakt i swoim podopiecznym będzie pomagać w nauce, spędzać wolny czas na zabawie czy spacerach. By być po prostu jak starsze rodzeństwo.
- Już będąc w gimnazjum, w ramach Klubu Ośmiu chodziłam do niepełnosprawnego Huberta Baranowskiego – przypomina Paulina Jąder, uczennica kl. II LO. – Gdy byłam w pierwszej klasie liceum przyszła do nas Magda i zaproponowała szkolenia w wolontariacie. Ukończyłam je w lutym. Od września mam swojego podopiecznego, którego w soboty i niedziele zabieram do siebie na trzy godziny. To pierwszoklasista. Razem odrabiamy lekcje, uczymy się, bawimy, chodzimy na spacery. To miłe, że mogę komuś pomóc, to wzmacnia mnie duchowo.
- Widzimy już wyraźne zmiany w zachowaniu tego chłopca. Zanim Paulina zaczęła do niego przychodzić miał duże problemy w relacjach z rówieśnikami, teraz to się zmieniło - wtrąca Magdalena Wróblewska pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej, która nadzoruje pracę wolontariuszy.
Podobnie przygodę z wolontariatem zaczynała licealistka Marta Ganszczyk. W Gimnazjum nr 3 działała w Klubie Ośmiu i pomagała wraz z Pauliną Hubertowi.
- Jestem otwarta na ludzi i lubię pomagać, dlatego zgodziłam się na propozycję Magdy, by przystąpić do tego projektu – mówi Marta. – Na szkoleniach już nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę pracować z podopiecznym. To Daniel. Ma 8 lat i chodzi do drugiej klasy. Spędzam z nim wiele czasu, bywa, że trzy dni w tygodniu. Staram się urozmaicać nasze spotkania, żeby nie ograniczały się tylko do nauki. Mam wiele pomysłów. Z początku był małomówny i zamknięty w sobie, a teraz się to zmieniło na korzyść. Praca ta daje mi wiele satysfakcji i na pewno po roku nie zrezygnuję.
W czasie letnich wakacji Marta razem z Pauliną pomagała Patrycji w przygotowaniach do egzaminu poprawkowego. Marta zajęła się językiem polskim, a Paulina matematyką. Praca nie poszła na marne, bo dziewczyna bez problemu zdała poprawkę.
Wojciech Grycz uczy się w kościańskim I LO. Pół roku spędził na stypendium w międzynarodowej szkole w Danii.
- Była nas tam 60-osobowa grupa. Nie znaliśmy się, a musieliśmy sobie zaufać i pomóc nawzajem. Po powrocie brakowało mi tego, że miałem kogoś, na kogo mogłem liczyć i kto mógł liczyć na mnie. Gdy przyszła do nas Magda i opowiedziała o Centrum natychmiast wypełniłem formularz, a po dwóch miesiącach wziąłem udział w szkoleniu, na którym padło pytanie jak być dobrym wolontariuszem – przytacza Wojtek, dodając, że według niego nie ma na nie precyzyjnej odpowiedzi. – Trzeba być asertywnym, otwartym, dużo z siebie dawać. Jak się angażujemy, to całym sercem, bo nie wolno zawieść podopiecznych.
Do niedawna Wojtek opiekował się 12-letnim Arkiem Kalitką. Początkowo, gdy rodzina Kalitków mieszkała w Ośrodku Interwencji Kryzysowej spotykali się tylko raz w tygodniu. Odrabiali lekcje i chodzili razem na spacery. Latem bawili się na biwaku dla wolontariuszy i ich podopiecznych.
- Arek coraz lepiej się uczył, a największe problemy miał z matematyką. A potem nagle doszło do nieszczęścia, zmarła jego mama, wyjechał do wuja do Morownicy i nasz kontakt się urwał – relacjonuje. – Teraz czekam na nowego podopiecznego, biorąc udział w różnych akcjach.
Pod koniec ubiegłego roku Wojtek został zaproszony wraz z 8-osobową grupą z Kościana na ogólnopolski zjazd wolontariuszy pracujących w programie ,,Starszy brat…’’ do Warszawy. W nagrodę za zaangażowanie w projekt Kościan otrzymał od Fundacji Starszy Brat, Starsza Siostra kalendarz ze zdjęciami z biwaku w Boszkowie.
Pogotowie szkolne
Natalia Pietrzak swoją przygodę z wolontariatem zaczęła w II klasie liceum. Dziś jest w klasie maturalnej. W każdą środę w Centrum Wolontariatu pełni dyżury, pomagając w nauce potrzebującym dzieciom. Wolontariusze pracujący w programie ,,Pogotowie szkolne’’ służą pomocą dwa razy w tygodniu – we wtorki i środy w godzinach 15-18. Mają też przydzielonych podopiecznych.
- Pomagam w nauce trzecioklasiście Marcinowi. W sierpniu przygotowywałam go do poprawek z fizyki i matematyki – wylicza Natalia, przyznając, że nie było lekko, ale się udało i jej podopieczny zaliczył. - Wcześniej uczyłam Patrycję, ale zrezygnowała. Jestem bardzo zadowolona, bo ta praca daje mi poczucie, że mogę komuś pomóc, a przy okazji nauczyłam się cierpliwości i dystansu. Zawsze też znajdę czas dla siebie.
Natalia planuje wkrótce zacząć pracę przy programie ,,Starszy brat, starsza siostra’’. Ma nadzieję, że nadal będzie jej się udawało łączyć wszystkie obowiązki.
Tegoroczny maturzysta Patryk Szymczak już w gimnazjum zainteresował się wolontariatem. Już wówczas uczestniczył w szkoleniu do programu ,,Starszy brat…’’, ale go nie ukończył. W lutym 2009 r. został wreszcie wolontariuszem. Dyżury w Pogotowiu pełni dwa razy w tygodniu. Pomaga w matematyce, a ostatnio też w fizyce.
- Od początku chciałem pomagać. Nie koliduje to z przygotowaniami do matury, bo gdybym tego czasu nie spędzał tutaj, to i tak bym go marnował – uważa Patryk, dodając, że także w wakacje pomagał w przygotowaniach do egzaminu komisyjnego z wos-u. I z dumą dodaje, że podopieczna go zdała. – Miałem satysfakcję.
Po zdaniu matury nie zamierza rezygnować z pracy wolontariusza. Być może zamiast w Pogotowiu zacznie pracować w ,,Starszym bracie…’’.
Izabela Pogorzelska już w Gimnazjum nr 1 działała w programie ,,Ośmiu wspaniałych’’, pomagając w nauce potrzebującym. Dziś, już jako wolontariuszka Centrum, uczy we wtorki dwóch chłopców matematyki i angielskiego.
- Poświęcam im tyle czasu, ile potrzebują. To jest strasznie fajne, jak potem przychodzą i się chwalą, że zaliczyli sprawdzian. Bycie wolontariuszem to przyjemność, gdybym traktowała to jak obowiązek, to chyba bym się tego nie podjęła – zapewnia Iza, która w tym roku będzie zdawała maturę. – Cierpię na chroniczny nadmiar wolnego czasu, dlatego chętnie go w ten sposób pożytkuję.
Licealistka Izabela Konieczna pomaga w matematyce dwóm dziewczynkom – szóstoklasistce i trzecioklasistce z gimnazjum.
Wolontariat akcyjny
Weronika Rutkowska też uczy się w liceum. O wolontariacie dowiedziała się w II klasie gimnazjum. Jeszcze jako gimnazjalistka pomagała w ,,Pogotowiu szkolnym’’, ale ciężko było jej połączyć naukę w ostatniej klasie gimnazjum z pracą wolontariuszki, dlatego zrezygnowała. Teraz czeka na przydział osoby starszej, której będzie pomagać w ramach programu ,,Babcia-wnuczka, dziadek-wnuczek”. Nie marnuje jednak czasu i pomaga w rozmaitych akcjach, m.in. w letnim Festynie Integracji Międzypokoleniowej, grudniowym charytatywnym turnieju Piłkarze Dzieciom. Podobnie jej rówieśnica Izabela Józefowicz.
- Praca wolontariusza daje mi satysfakcję i dobrą zabawę – zapewnia Iza, przyznając, że nie może się już doczekać, kiedy wreszcie zacznie pomagać starszym osobom.
Pomoc dla seniorów
Anna Ścigacz do Centrum zgłosiła się w czerwcu 2009 r. Uczy się w drugiej klasie kościańskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, gdzie również pomaga w rozmaitych akcjach. W Centrum prowadzi zajęcia komputerowe dla seniorów.
- Traktuję ich jak jakieś bliskie mi osoby. Bywa, że trzeba po kilka razy powtarzać, by zrozumieli o co chodzi, dlatego jest potrzebna cierpliwość. To, że mogę im pomagać daje mi ogromną satysfakcję – przyznaje Ania.
Tym samym zajmuje się Justyna Dolata, studentka pierwszego roku pedagogiki - pracy socjalnej. W grupie ma sześć seniorek, z którymi spotyka się na cotygodniowych godzinnych zajęciach. W Centrum Wolontariatu w Kościanie pracuje od maja 2009 r., lecz wolontariuszką jest już od pierwszej klasy liceum. Właśnie w ,,Ratajczaku’’ dowiedziała się o wolontariacie i zaczęła pomagać dzieciom przebywającym w kościańskim szpitalu i hospicjum paliatywnym w Poznaniu.
- To jest ciężkie przeżycie dla wolontariusza – przyznaje Justyna. – Ludzie są tam już pogodzeni ze śmiercią, a tu trzeba porozmawiać, choć nie zawsze da się nawiązać kontakt. Inaczej było na oddziale dziecięcym, gdzie było wesoło, czytaliśmy bajki, rysowaliśmy.
Dorota Frąckowiak uczy się w kl. I liceum, a jako wolontariuszka pracuje od drugiej klasy gimnazjum. W programie ,,Babcia-wnuczka, dziadek-wnuczek’’ opiekuje się starszym małżeństwem. W każdy piątek przez dwie godziny dotrzymuje im towarzystwa.
- Głównie rozmawiamy. O wszystkim, o codzienności – wylicza Dorota. – Jak przychodzę, to pan Antoni jest szczęśliwy, że ich odwiedzam. Pani Zosia raczej się nie odzywa. Jest schorowana.
Magdalena Wróblewska
Gdy mają jakieś problemy dzwonią właśnie do niej. Na co dzień Magdalena Wróblewska pracuje w kościańskim OPS-ie i nadzoruje pracę wolontariuszy. Zawsze służy im radą i pomocą. Oni mogą liczyć na nią, a ona na nich. Wcześniej sama była wolontariuszką. Zaczęła w 2002 r., gdy w Kościanie ruszył program ,,Starszy brat, starsza siostra’’. Była wówczas uczennicą liceum.
- Do dziś pamiętam dzień, kiedy - tak jak ja dzisiaj – koordynatorka projektu zachęcała do włączenia się w pracę z dziećmi. Choć zapisało się sporo osób z mojej klasy, tylko ja poszłam na szkolenie – wspomina, dodając, że zawsze chciała pracować z młodymi ludźmi. Spełniła swoje marzenie i dziś koordynuje wszystkie programy wolontarystyczne wdrażane przez OPS.
Ukończyła pracę socjalną i resocjalizację na poznańskim UAM-ie. Nawet pracę licencjacką i magisterską pisała na temat programu ,,Starszy brat…’’ i wolontariatu.
Jej pierwszym podopiecznym był 13-letni chłopiec, który po konfliktach z prawem trafił do ośrodka wychowawczego. Potem zajęła się 7-letnią Natalką. Do dziś, choć minęło już prawie 8 lat, utrzymują kontakty. Wyjeżdżają nawet razem na wakacje.
- Czujemy się jak siostry, jak prawdziwa rodzina. Nawiązałyśmy taką więź, o jaką chodziło w tym programie – zapewnia. – Nauczyłam się bardzo dużo. Odpowiedzialności, cierpliwości, kreatywności i tego, że człowiek musi się cały czas rozwijać, a także radzić sobie ze stresem. Robię to, co lubię!
KARINA JANKOWSKA
GK 3/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Oby było Was jak najwięcej!