Magazyn koscian.net
2009-09-23Setka Jej nie pasuje
Gdy cały kraj obchodził 70. rocznicę napaści Rosji, a we wszystkich serwisach informacyjnych mówiono o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z budowy tarczy antyrakietowej w Europie, Stanisława Pogorzelska z Kościana, w domowym zaciszu, obchodziła swoje setne urodziny. Na świat przyszła 17 września 1909 roku
Pani Stanisława była czwartym dzieckiem państwa Anny i Józefa Bosy. Urodziła się w Czarkowie. Jej rodzeństwo rodziło się w latach 1902 – 1918. Z całej siódemki została już tylko pani Stanisława.Uczęszczała do szkoły w Nacławiu. Nauka trwała wówczas pięć lat. Pracowała w fabryce cygar w Kościanie. W wieku 23 lat wyszła za mąż. Jej wybrankiem został o dwa lata starszy sąsiad Teofil. Doczekali się trojga dzieci: Mariana, Urszuli i Stanisława. Najmłodszy z rodzeństwa – Stanisław zmarł przed rokiem. Marian ma 77, a Urszula 76 lat.
W listopadzie 1939 roku rodzina przeprowadziła się do Kościana. Pani Stanisława nadal pracowała w fabryce cygar, a jej mąż w kościańskiej fabryce mebli. Wojnę przeżyli w Kościanie. Bracia pani Stanisławy zostali wywiezieni na roboty do Niemiec.
- Raz pod górkę, raz z górki. Jak u każdego – stwierdza jubilatka. - Nie narzekam.
Pani Stanisława z mężem przeżyła 52 lata. Mieszka z córką oraz wnukiem i jego rodziną. Doczekała się dwóch wnuków, dwóch prawnuków i prawnuczki oraz praprawnuka.
- Babcia śmieje się, że coś w metryce musieli pomylić – mówi Elżbieta Wawrzyniak – żona jednego z wnuków. - Nigdy się nie spodziewałam – mówi pani Stanisława. - Chyba mi coś dopisali.
- Mama wcale się nie cieszyła z tych urodzin. Setka wcale jej się nie podoba – dodaje córka Urszula Wawrzyniak.
Jubilatka 35 lat przepracowała w fabryce cygar, ale po papierosy nigdy nie sięgnęła. Dziennie wyrabiała normę - 300 sztuk. To właśnie praca i ruch według jubilatki to przepis na długie życie.
- Boczek, boczek i tylko tłusty. I nalewka raz po raz albo wino – uzupełnia przepis stulatka.
- Babcia to trzy razy „s” - stwierdza pani Elżbieta. - Jest samofinansująca, samowystarczalna i samorządna. Kurze ściera na pamięć. Piorę tylko firanki i czyszczę okna. Resztę robi sama. Szykuje sobie śniadania i kolacje. Obiady jemy razem.
- Nie mogę dawać im pieniędzy, bo mają swoje – informuje pani Stanisława. - Wszyscy pracują.
Jubilatka lubi spędzać czas w ogrodzie. Przyznaje, że do jego prowadzenia już się nie wtrąca.
- Jak robią, tak mają – zaznacza.
Jeszcze trzy lata temu zajmowała się grządkami.
Świętowanie setnych urodzin pani Stanisławy rozpoczęło się prawie miesiąc temu. Najpierw jubilatkę odwiedziła rodzina, która nie mieszka w okolicy Kościana. Kilka dni przed urodzinami z życzeniami pospieszyli jej lekarze. Gratulowali jubilatce tak dobrej kondycji.
- Bo tak dobrze mnie doktory leczą – tłumaczy swoją długowieczność jubilatka. Dziennie zażywa tylko dwie tabletki. Narzeka jedynie na wzrok. Okularów nie nosi, bo nie pomagają.
W dniu urodzin życzenia pani Stanisławie składała najbliższa rodzina i sąsiedzi. Odwiedzili ją także burmistrz Kościana Michał Jurga i przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Ruszkiewicz. List gratulacyjny dla pani Stanisławy przesłał także premier Donald Tusk.
W sobotę wspólnie świętowała cała rodzina. Najpierw odbyła się msza w kościańskiej farze. Później wszyscy spotkali się na przyjęciu urodzinowym w Starym Luboszu. Nie mogło zabraknąć urodzinowego tortu i szampana. (h)