Magazyn koscian.net

12 lipca 2011

To była fajna przygoda

Z Marcinem Olejniczakiem, wieloletnim kapitanem piłkarzy Obry Kościan rozmawia Cezary Orlik



- Kiedy mały Marcinek postanowił zostać piłkarzem?
- W piłkę grałem od zawsze, ale dopiero w wieku 17 lat zacząłem poważne treningi w Obrze. Wcześniej zagrałem chyba jedną rundę w Orle Bonikowo i trafiliśmy na trening Obry razem z Jackiem Skrzypczakiem. Namówił nas Piotr Karmelski, z którym graliśmy w szkolnej drużynie. Żebyśmy się nie wystraszyli zaprosił nas na piątkowy, lżejszy trening prowadzony przez Piotra Łuczaka. To było coś nowego, jakaś rozgrzewka, jakiś trening strzelecki. Spodobało mi się, a że kilku chłopaków już znałem, więc wrażenia były pozytywne.
   
- Kto postanowił, że będziesz obrońcą?
- W Bonikowie graliśmy gdzie było trzeba, ale od początku ustawiałem się na obronie. Łuczak też mnie tak ustawił, a nikt nawet nie próbował później przestawiać. Nie miałem inklinacji do gry ofensywnej, zawsze wolałem bronić.
  
- Spotkałeś wielu trenerów. Których wspominasz i za co?
- Nie ukrywam, może dlatego, że się przyjaźnimy, że największym sentymentem darzę Knychałę. Cenię go za charakter. Tak jak ja miałem charakter do gry, tak on ma charakter do trenowania. Kiedy odszedł z Obry pokazał, że da sobie radę. Miło wspominam, choć był krótko, trenera Wąsikiewicza. Za fajny warsztat trenerski. To był pierwszy trener, który wiedział co zespół ma grać. Warsztat trenerski miał najlepszy. Partyńskiego wspominam, bo z nim było najzabawniej przez jego ,,łamigłówki’’ językowe. Trzy razy z nim pracowałem i za każdym razem stawał się gorszym trenerem i człowiekiem. Widać, że od dłuższego czasu nie pracuje w seniorskiej piłce. Zraził do siebie wielu ludzi.
  
- Dane ci było grać też z lub przeciw wielu znanym piłkarzom...
- W samej Obrze przewinęło się chyba z dwustu ludzi. Z Darkiem Mockiem, Rafałem Nowakiem, Romkiem Ciesielskim, Mirkiem Kaczmarkiem, czy Wojtkiem Ciszewskim kumplujemy się do dzisiaj. Jako obrońca nie lubiłem grać przeciwko Puchaczowi ze Świebodzina i Mikule ze Świnoujścia. Oni byli prawdziwymi katami Obry. Naprawdę dobrzy napastnicy, po pierwsze zawsze strzelali nam bramki, po drugie bardzo ciężko się przeciwko nim grało. Przyjeżdżał do nas Fabiański na treningi bramkarskie z Dawidziukiem, trenował z nami Jodłowiec. Byli w Obrze Mielcarz, czy Najewski.
   
- Kiedy zostałeś kapitanem Obry?
- Byłem w trzyosobowej radzie drużyny z Fedorko i Ciszewskim. Wojtek złapał poważną kontuzję i zimą, za Matłoki, były wybory nowej rady. Dostałem najwięcej głosów i wieku 24 lat zostałem kapitanem. Wojtek już nie wrócił, z nikim nie miałem wielkich zatargów i tak zostało. Jak się skrzyknęliśmy, kiedy powstawał obecny klub, nie przypominam sobie, żeby było jakieś głosowanie (śmiech), ale tak zdecydowali.
   
- Przez te wszystkie lata nie miałeś propozycji z innych klubów?
- Miałem dwie. Tę ostatnią, kiedy spadaliśmy z trzeciej ligi złożył mi Knychała odchodząc do Wągrowca. Miałem już jednak sklep i dojazdy odpadały. To był powód odmowy. Wcześniej, chyba w naszym drugim sezonie w trzeciej lidze, po meczu z Górnikiem Wałbrzych, złożył mi propozycję trener Kowalski. Powiedział, że mnie obserwowali również w innych meczach i zapytał czy jestem zainteresowany. Wtedy chyba zwyczajnie przestraszyłem się. Mieliśmy wtedy niezły zespół..., ale oni awansowali wtedy do drugiej ligi.
   
- Za czasów Jana Ludwiczaka piłkarzom Obry żyło się dobrze...
- Powiedziałbym, że bardzo dobrze. Obra była wtedy ,,poukładana’’ organizacyjnie i finansowo. Dla porównania powiem tylko, że dziś w Wągrowcu grają za takie pieniądze, jak my wtedy. Ludwiczak wprowadził takie rzeczy, jak kompletne ubranie zespołu w sprzęt sportowy, wyjazdy w przeddzień meczu, obozy. Ja nie pracowałem. Grałem tylko w piłkę i stać mnie było na opłacenie studiów i wyjazd na wakacje.
  
 - Czego zabrakło tamtej drużynie, żeby powalczyć o awans do drugiej ligi?
- Myślę, że było zbyt dużo zmian. Co rundę, co sezon przychodziło pięciu nowych zawodników. To samo tyczy się trenerów. Działacze byli zbyt niecierpliwi. Nie wiem z czego to się brało. Może chodziło o to, żeby był ruch w interesie? Wtedy w Wielkopolsce Obra była dobrym zespołem zaplecza. Nie liczyły się Jarocin, Gniezno, Wągrowiec czy Leszno. Był Kościan.
  
- Co wspominasz najmilej z tamtych czasów?
- To była fajna przygoda. Poznałem mnóstwo ludzi, dużo przyjaźni zostało do dzisiaj. Do tego zjechałem kawał Polski. Robiłem to co lubiłem i jeszcze mi za to płacili. Zabrakło awansu, sukcesu sportowego. Żałuję też, że nie zagrałem w pamiętnym meczu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów.  Graliśmy w środę, a ja w niedzielę potrzaskałem się w lidze w Żurawinie.
   
- Za waszymi dobrymi wynikami stały wtedy jakieś niesportowe zachowania, które obecnie rozlicza prokuratura we Wrocławiu?
- Nie byłem świadkiem, ani też osobiście nie brałem udziału w żadnym załatwianym meczu. Nikt nigdy nie przyszedł do mnie z propozycją, żebym sprzedał mecz. Sumienie mam czyste. Inna sprawa, to jak ktoś proponował nam dodatkową premię. Na przykład prezes walczącej o utrzymanie Kościerzyny obiecał dodatkową premię za pokonanie Polonii Bydgoszcz. Wtedy my wygraliśmy w Kościanie 4:3, ale Kościerzyna i tak spadła. Oczywiście, w Kościanie rywalom grało się wtedy trudno, ale z drugiej strony na wyjazdach było odwrotnie. Za czasów Ludwiczaka nam nawet nie opłacało się kombinować. Zarabialiśmy dobrze, a Ludwiczak był wyczulony pod tym względem. Nie po to stworzył nam tak dobre warunki, żeby ktoś mu kombinował. Może też właśnie dlatego Obra nie awansowała. Bo Ludwiczak nigdy nie poszedł na układy z jakimś Fryzjerem. U niego zawsze była premia za awans, ale wywalczony na boisku.
     
- Dlaczego zdecydowałeś się zawiesić piłkarskie buty na kołku? Choćby pożegnalny mecz pokazał, że możesz jeszcze dużo dać tej drużynie...
- Pierwsza myśl pojawiła się po wygranych barażach o utrzymanie w poprzednim sezonie. Stwierdziłem jednak, że trzeba jeszcze powalczyć, żeby zostawić zespół w lepszej sytuacji. Dobra pierwsza runda spowodowała, że to był ten czas. Piotr Sołtysiak miał teraz możliwość wprowadzania młodych chłopaków. Ograli się i ma mocne zaplecze na kolejny sezon. Gra cały czas sprawia mi przyjemność, ale przynajmniej dwa razy w tygodniu muszę trenować, żeby nie odstawać zbytnio od młodych. To dużo patrząc pod kątem rodziny i pracy.
   
- Nie ciągnie cię do trenerki?
- Nie. Nie mam papierów, a poza tym to jest ciężki kawałek chleba. Patrzę choćby na trenerów Łuczaka i Knychałę. Pewnie byłby to naturalny ciąg dalszy mojej przygody z piłką, ale nawet nie mam takich myśli.
   
- Po ostatnim twoim meczu w Obrze swoją koszulkę sprezentował ci Tomek Mikołajczak, grający obecnie w Lechu Poznań wychowanek Obry. Łączą was szczególne stosunki....
- Taaak (śmiech). Cała sprawa zaczęła się po spadku Obry. Knychała odchodził do Wągrowca.  Przyjechał do mnie, a ja mu powiedziałem ,,zabierz Tomka’’. Grałem z nim półtora roku i widziałem, że ma ,,papiery na grę’’. Był bardzo młody, ale widać było, że to materiał na dobrego piłkarza. Zabrał go, a potem śmialiśmy się, ze powinienem wtedy zostać jego menadżerem. Trener Knychała w Wągrowcu, gdzie Mikołajczak się wypromował, powtarzał mu stale: ,,gdyby nie Olejniczak, to bym cię nie zabrał’’. Od tamtej pory utrzymujemy kontakt, Tomek jest w Lechu, co jest tylko jego zasługą i życzę mu jak najlepiej.
   
- Na co twoim zdaniem stać zespół, który właśnie ,,osierociłeś’’?
- Wynik zespołu w tym sezonie to duży plus. Sportu zespołowego na poziomie centralnym w Kościanie nie ma. Piłka nożna ma fundamenty, zawodnicy wywodzą się stąd, są głodni sukcesów.  Tylko za tym musi iść poprawa warunków treningowych i finansowych. Ten zespół ma warunki na jakie stać klub, ale to są warunki solidnej okręgówki. Wynik sportowy przerósł sprawy organizacyjne. W obecnej drugiej lidze, która odpowiada dawniejszej naszej trzeciej, Wągrowiec ma budżet siedemset tysięcy złotych. Sądzę, że 250-300 tysięcy wystarczyłoby na solidną trzecią ligę. Nie powinno być tak, że miasto daje kasę i niczym się nie interesuje. Przecież stadion przypomina czasy PRL. Czołowy zespół czwartej ligi nie ma gdzie trenować. Przecież ten wynik to dla miasta świetna promocja. Najlepsze miejsce w lidze w całym regionie. Boli mnie to, że chłopaki odchodzą do wiejskich zespołów, bo tam dostaną 200-300 złotych więcej. Nie najlepiej świadczy to o mieście, o kościańskich firmach.

GK 27/2011

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (9)

w dniu 13-07-2011 08:32:14 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Nie podzielam zdania jakoby utrzymywanie klubu miało należeć do zadań miasta, jak również tego że to świetna promocja. A niby co taka promocja ma dać miastu (mieszkańcom)?

Nie podzielam zdania jakoby utrzymywanie klubu miało należeć do zadań miasta, jak również tego że to świetna promocja. A niby co taka promocja ma dać miastu (mieszkańcom)?

w dniu 15-07-2011 21:46:46 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Jak to co? Dumę z fajnie grającego zespołu, przyjemność z oglądania ich meczy, promowanie Kościana w regionie poprzez wysoki poziom piłki (oczywiście jak na nasze warunki). Sport od zawsze był wizytówką wszystkich regionów w kraju i wzmagał lokalny patriotyzm dlatego jest potrzebny na dobrym poziomie również w Kościanie.

Jak to co? Dumę z fajnie grającego zespołu, przyjemność z oglądania ich meczy, promowanie Kościana w regionie poprzez wysoki poziom piłki (oczywiście jak na nasze warunki). Sport od zawsze był wizytówką wszystkich regionów w kraju i wzmagał lokalny patriotyzm dlatego jest potrzebny na dobrym poziomie również w Kościanie.

w dniu 15-07-2011 22:17:31 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

ciekawe komu i czemu ma służyć momentami obraźliwy artykuł ?? Marcinek chcial wyrównać rachunki za swoją krzywdę ??? z resztą jak ktoś non stop stuka piłke głową to co może być w głowie ??? - pustogłowie

ciekawe komu i czemu ma służyć momentami obraźliwy artykuł ?? Marcinek chcial wyrównać rachunki za swoją krzywdę ??? z resztą jak ktoś non stop stuka piłke głową to co może być w głowie ??? - pustogłowie

w dniu 15-07-2011 22:21:16 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

miast ma łożyć na piłkę ??? chyba Marcin ci brakuje 5 klepki - pamiętasz co było za Bartkowiaka ? Afera za aferą a ty chcesz mieszać publiczne pieniądze z błotem ???

miast ma łożyć na piłkę ??? chyba Marcin ci brakuje 5 klepki - pamiętasz co było za Bartkowiaka ? Afera za aferą a ty chcesz mieszać publiczne pieniądze z błotem ???

w dniu 16-07-2011 00:21:23 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Olej trzymaj się!!!

Olej trzymaj się!!!

w dniu 17-07-2011 12:02:47 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Komu i czemu ma służyć artykuł??? Co za durne pytanie! Jest po prostu rozmową z byłym kapitanem.

Komu i czemu ma służyć artykuł??? Co za durne pytanie! Jest po prostu rozmową z byłym kapitanem.

w dniu 17-07-2011 23:27:39 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pieniądze na sport, to kwestia cywilizacyjna. Rozwój sportu, to rozwój dzieci, młodzieży i całego społeczeństwa. Miasto (podatnicy) ma taki sam obowiązek (może nawet większy-sprawy zdrowotne) wspierania sportu, co kultury, sztuki, czytelnictwa i ogólnie pojętego rozwoju kulturalnego. Przez dobre wzorce kształtują się poprawne postawy społeczne. Dochodzi kwestia promocji i prestiżu. To czy ktoś się spełnia czy nie, to już prywatna sprawa każdego człowieka(3). Co zaś się tyczy wypowiedzi o "mózgu", sugeruję więcej kultury.

Pieniądze na sport, to kwestia cywilizacyjna. Rozwój sportu, to rozwój dzieci, młodzieży i całego społeczeństwa. Miasto (podatnicy) ma taki sam obowiązek (może nawet większy-sprawy zdrowotne) wspierania sportu, co kultury, sztuki, czytelnictwa i ogólnie pojętego rozwoju kulturalnego. Przez dobre wzorce kształtują się poprawne postawy społeczne. Dochodzi kwestia promocji i prestiżu. To czy ktoś się spełnia czy nie, to już prywatna sprawa każdego człowieka(3). Co zaś się tyczy wypowiedzi o "mózgu", sugeruję więcej kultury.

w dniu 21-07-2011 16:04:40 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

te, anonim. znajdź sobie jakąś dziewczynę wreszcie.

te, anonim. znajdź sobie jakąś dziewczynę wreszcie.

w dniu 14-08-2013 10:14:57 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Marcina znam z czasów studiów i wspominam go jako serdecznego i dobrego kolegę. W międzyczasie założył rodzinę i z tego co widzę ogarnął wszystko co w życiu ważne. A piłka nożna nie jest najważniejsza ;)

Marcina znam z czasów studiów i wspominam go jako serdecznego i dobrego kolegę. W międzyczasie założył rodzinę i z tego co widzę ogarnął wszystko co w życiu ważne. A piłka nożna nie jest najważniejsza ;)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.135.190.107

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.