Magazyn koscian.net
2010-06-15Tylko Warszawa
Z Witkiem Łukaszewskim, pochodzącym z Kościana gitarzystą i liderem zespołu Łukaszewski & Grand Piano, autorem książki o Led Zeppelin ,,Schodami do Nieba’’ i tomiku poezji „Cafe Poema” rozmawia Karina Jankowska
- Po dwuletniej przerwie zagrałeś wiosną koncert w Kościanie. Gdzie zniknąłeś i co się działo z Tobą w tym czasie?- Rzeczywiście, ostatnio grałem w Kościanie solowy koncert w Teatrze 112. Zniknąłem z Wielkopolski i wyprowadziłem się do Warszawy. W branży muzycznej nie ma znaczenia czy mieszkam w Kościanie, Racocie, Wrocławiu, Krakowie, czy Poznaniu, liczy się tylko Warszawa. Mam tam swoje studio w Galerii Freta na Starym Mieście. I dobijam się do salonów z prośbami o wsparcie. Bywam odsyłany po warszawsku. Mówiono mi, że jak wytrzymam dwa, trzy lata to coś osiągnę. I właśnie te dwa lata mijają…
- I jakie efekty?
- Pierwsze już są. Występ na tegorocznych Fryderykach. Dostaliśmy największy aplauz. Tak przynajmniej wszyscy mówią. Wyszło rzeczywiście fajnie. Byłem naprawdę zadowolony. Towarzystwo, w którym wystąpiliśmy było zacne: Ewa Bem, Maryla Rodowicz, Staszek Soyka, a także Kayah, Anna Maria Jopek, Justyna Steczkowska. Nawiązałem nowe kontakty biznesowe, czyli nowych sponsorów.
- Udało Ci się znaleźć dobrego sponsora?
- O tak! Jana Kulczyka. Nie ma lepszego. Był kiedyś na moim koncercie i sam powiedział, że takiego artysty nie widział w Polsce od dziesięciu lat. Dzięki temu mogę żyć spokojnie i zajmować się tylko sztuką. Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo żyję z tego co kocham. Cały dzień mogę pisać, grać albo czytać, bo w przeciwieństwie do innych polskich tekściarzy czytam jak najwięcej poezji, żeby poznać mistrzów. Kulczyk sponsorował płytę ,,Norwid nasz codzienny’’ i moją najnowszą książkę – powieść o Jimmy Hendriksie, która ukaże się 18 września. Będą to dialogi pomiędzy Hendriksem a Nicolo Paganinim, którego uwielbiał. Pojawią się tam też i Bach, który jest dla mnie wartością absolutną, no i Norwid.
- A propos Norwida. Twoja ostatnia płyta nosi tytuł ,,Norwid nasz codzienny’’. Skąd ta fascynacja jego poezją?
- Jeszcze z czasów liceum. Zaszczepiła mi to profesor Skrobanowa. Pamiętam do dziś jak kolega robił prezentację na temat norwidowskiego ,,Bema pamięci żałobny rapsod’’. Potem miałem przerwę od Norwida, za to byłą fascynacja Lorką, a na starość wróciłem pod strzechy (śmiech). Teraz kupiłem wszystko co się ukazało Norwida. Siedzę cały w Norwidzie. Moja najnowsza płyta jest na podstawie poematu Norwida ,,Fortepian Chopina’’, do którego napisałem muzykę. Premiera jest w lipcu, a tytułowy utwór wykonaliśmy już na Fryderykach. To eklektyczny materiał, łączący w sobie wszystkie gatunki muzyki poza rapem i hip-hopem. Zagramy go na Festiwalu Pozytywnych Wibracji w Białymstoku i na Woodstocku, gdzie już występowaliśmy w 2008 roku dla 120-tysięcznej widowni z ,,Norwidem naszym codziennym’’. W październiku lecimy do Argentyny na zaproszenie tamtejszej Polonii, a po drodze koncertujemy w Londynie i Paryżu.
- A kiedy kolejny koncert zagrasz w Kościanie?
- To zależy od Janusza Dodota. Czekam na zaproszenie. W październiku będziemy grali w Poznaniu ,,Fortepian Chopina’’ w Teatrze Wielkim.
GK 23/2010