Magazyn koscian.net
06 listopada 2012Wydobyty z gęstwiny
Na resztki nagrobków padają promienie słońca przedostające się przez korony drzew. Wszechobecny jest bluszcz. Miejsce jest urokliwe, choć i czas, i ludzie obeszli się z nim bezwzględnie. - Podobno przed wojną ludzie nazywali to miejsce „małymi Powązkami” – mówi o cmentarzu ewangelickim w Czempiniu Krzysztof Lange, sekretarz Stowarzyszenia Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej
Perełka ukryta w dżungli
Pochodzący z XIX wieku cmentarz ewangelicki w Czempiniu od lat zarastał. Krzewy i bluszcz z roku na rok coraz ciaśniej oplatały resztki nagrobków i cmentarną kaplicę. W marcu br. na teren cmentarza wkroczyli członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej. Spodziewali się, że przywrócenie temu miejscu dawnej świetności będzie wymagało sporo pracy. Kwiecień tylko utwierdził ich w tym przekonaniu. Stanęli przed ścianą liści. Cmentarz przypominał dżunglę.
Renowacja cmentarza ewangelickiego to jeden z priorytetowych projektów czempińskiego Stowarzyszenia. Jeszcze przed reaktywacją organizacji z taką myślą nosiło się kilka osób.
- Myślę, że każdego kto ma na uwadze tradycje miasta i kwestie związane z zabytkami bolało, że cmentarz jest zarośnięty krzakami, że dochodzi tu do dewastacji – wyjaśnia Krzysztof Lange, sekretarz Stowarzyszenia Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej. - To obiekt jedyny w swoim rodzaju w okolicy. Na terenie byłego województwa poznańskiego nie ma cmentarza ewangelickiego o budowie tarasowej.
Aby rozpocząć prace konieczna była zgoda konserwatora zabytków i konserwatora przyrody. Zgodnie z zaleceniami tego drugiego, z niektórymi pracami wstrzymano się do jesieni.
Łopaty, siekiery, grabie, taczki...
Cmentarz powstał w pierwszej połowie XIX wieku. Było to związane ze wzrostem liczby mieszkańców wyznania ewangelickiego. Nie była to tylko ludność napływowa z Niemiec. Była też grupa Polaków wyznania ewangelickiego, o czym świadczą tablice nagrobkowe w języku polskim. Początkowo Czempiń należał do parafii w Krosienku pod Mosiną. Czempińska parafia została utworzona w 1855 roku. Ewangelicy od rządu pruskiego otrzymali kaplicę przy pałacu Szołdrskich.
Dolny taras cmentarza jest najstarszy. Kiedyś przylegał do niego cmentarz katolicki. Później został zlikwidowany i przeniesiony. Pod koniec XIX wieku powstał taras pośredni. W jego środkowej części najprawdopodobniej chowano głównie właścicieli ziemskich. Na początku XX wieku cmentarz poszerzono o dwa kolejne tarasy. Natomiast w 1912 roku wybudowana została kaplica. Z secesyjnych malowideł zdobiących jej wnętrze ocalał już tylko anioł.
Ostatnie pochówki datowane są na rok 1945. Na cmentarzu spoczęli niemieccy żołnierze, którzy zginęli w okolicach Czempinia.
- Gdy przyszliśmy tu po raz pierwszy, tylko na grobie Paula Ossolińskiego była tablica. Grób znajdujący się na górnym tarasie był w miarę zadbany. Opiekują się nim członkowie rodziny – mówi Krzysztof Lange, z wykształcenia historyk. - Pozostałych grobów w ogóle nie było widać. Były poprzewracane, zarośnięte krzakami i bluszczem. Po kolei odkrywaliśmy i podnosiliśmy poszczególne pomniki. Pod ziemią znajdowaliśmy tablice i ich szczątki.
Na cmentarzu odnaleziono grób burmistrza Czempinia Juliusa Vende i jego małżonki oraz płytę nagrobkową burmistrza Roberta Schwarzkopfa i połowę tablicy nagrobkowej pastora miejscowej parafii ewangelickiej Ottomara Wiedemanna.
W prace porządkowe, oprócz członków Stowarzyszenia, zaangażowali się uczniowie Gimnazjum im. Prof. Stanisława Kielicha w Borowie.
Dewastacja po wojnie
- W zasadzie od 1945 roku następowała stopniowa dewastacja cmentarza. Niestety, nie mamy zdjęć z okresu międzywojennego poza nielicznymi egzemplarzami przedstawiającymi kwaterę środkową upamiętniającą poległych w wojnie prusko-francuskiej w 1871 roku. W kwaterze zasłużonych prawdopodobnie został pochowany także jeden z pastorów, Ottomar Wiedemann. To właśnie tam znaleźliśmy fragment tablicy nagrobkowej – wyjaśnia koordynator projektu renowacji cmentarza.
Na fotografiach z lat sześćdziesiątych cmentarz nie odbiega zbytnio od obecnego stanu. Przybyło tylko krzaków i poznikały niektóre tablice. Część nagrobków została wywieziona. Członkowie Stowarzyszenia ustalili gdzie obecnie się znajdują.
- Okazało się, że część pomników zachowała się. Pod koniec lat siedemdziesiątych zostały zabezpieczone i wywiezione do lapidarium w Orzeszkowie. Obecnie nie są one w najlepszym stanie. Byliśmy tam na rekonesansie. Udało nam się zidentyfikować pomniki – zdradza Krzysztof Lange. - Wysłaliśmy już wniosek do konserwatora zabytków o zgodę na przeniesienie tych pomników tutaj. W większości przypadków jesteśmy w stanie dokładnie wskazać, gdzie te pomniki stały. Sprawa jest w toku.
Kwesta i otwarcie
W październiku priorytetem było uprzątnięcie ścieżek i zidentyfikowanych grobów oraz usunięcie krzewów z górnego tarasu. Zabezpieczono także kaplicę. Stowarzyszenie otrzymało zgodę właściciela obiektu na jego otwarcie. Ewangelicką nekropolię będzie można zwiedzić 1 listopada w godzinach 10 – 20.
- Chcemy, żeby każdy mógł się tu przespacerować i zapalić znicz – wyjaśnia sekretarz Stowarzyszenia.
Zakupiono już pochodnie i znicze, które rozświetlą cmentarz. Dodatkową atrakcją będą tablice ze zdjęciami, pokazującymi jak nekropolia wyglądała przed laty. Stowarzyszenie otrzymało także zgodę na przeprowadzenie kwesty na rzecz cmentarza. Z zebranych pieniędzy sfinansowane zostaną dalsze prace. Zbiórka prowadzona będzie od 31 października do 2 listopada na cmentarzu katolickim, a 1 listopada także na cmentarzu ewangelickim.
- Jest to obiekt niezwykle ciekawy i urokliwy, szczególnie taras górny, gdzie zachowały się oryginalne nasadzenia drzew wzdłuż ścieżek. Podobno przed wojną ludzie nazywali to miejsce „małymi Powązkami” - podkreśla Krzysztof Lange. - Mamy nadzieję, że w końcu, dzięki naszej pracy, uda się ten cmentarz na stałe udostępnić. (h)
44/2012