Magazyn koscian.net

30 grudnia 2013

Zostawić po sobie coś trwałego

6 października 1993 roku złapał zakupione wcześniej dłuto. Tego dnia wykonał swoją pierwszą rzeźbę w drewnie. - Popukałem się po głowie. Straciłem trzy lata – wspomina Maciej Szymczak z Lubosza Nowego. Dziś mówi o sobie twórca ludowy. Rzeźbienie to jego pasja. Jedna z wielu...

 

„Siedmiu Samurajów”, Indianie i stolarka
   
- Wszystko zaczęło się od rysunków. Uwielbiałem rysować – mówi Maciej Szymczak z Nowego Lubosza. Z grubej teczki wyciąga swoje prace sprzed lat. Na pierwszej z nich widnieje data 1984 rok. Rysunki ułożone są chronologicznie. Każdy jest precyzyjnie opisany: data, temat, a nawet godzina. - Są prymitywne. Fascynowałem się historią, techniką, Dzikim Zachodem. Mam tu nawet scenę z „Siedmiu Samurajów” Kurosawy i biczowanie Chrystusa.
   
Zawsze mieszkał blisko lasu. Najpierw w Kurzej Górze, później w Kiełczewie i Starym Luboszu. Pierwszy kontakt z drewnem? Po „podstawówce” poszedł do szkoły zawodowej.
   
- Zakochałem się w stolarstwie. Równanie desek, szlifowanie, bejcowanie, cieniowanie, to było to. Miałem wspaniałych mistrzów Czesława Szymańskiego i Stanisława Michalaka. Zdobyłem tytuł czeladnika – podkreśla Szymczak. -  Marzyłem o własnym warsztacie stolarskim. Od pierwszej klasy „zawodówki” kupowałem narzędzia. Pamiętam, że wtedy koniecznie chciałem mieć swoją frezarkę.
   
Nigdy nie był bezrobotnym. Po ukończeniu szkoły pracował w zawodzie w Swarzędzkich Fabrykach Mebli w Mosinie. Jednocześnie zaczął uczyć się zaocznie w I Liceum Ogólnokształcącym w Lesznie. Później było wojsko. Do odbyciu służby wrócił do dawnej pracy. Rozpoczął też studia na Uniwersytecie Zielonogórskim. Zgodnie z zainteresowaniami wybrał historię. Później spróbował ponownie swoich sił w służbach mundurowych. Od 1998 roku pracuje w Straży Miejskiej w Kościanie. Pełni funkcję komendanta.
    
Drogowe blokady i mistrz
   
- Jeszcze w szkole zawodowej kupiłem dłuta z myślą o późniejszym warsztacie. Tak sobie leżały i czekały. Przywiozłem kiedyś kawałek drewna olchowego. Zacząłem coś dłubać. Wyrzeźbiłem rycerza wielkości trzydziestu – czterdziestu centymetrów z podstawką. Nigdy się go nie pozbędę. Tak mi się to rzeźbienie spodobało, że popukałem się w głowę. Straciłem trzy lata – wspomina Maciej Szymczak. - Później były koń, Indianin, Piastowie i dziewczyna. Ta ostatnia rzeźba była prezentem na walentynki dla mojej sympatii. Niestety, nie spodobała się.
   
Jedne z pierwszych prac pojechały do Irkucka w Rosji. Były prezentem dla dziewczyny, która przyjechała do Polski w ramach wymiany uczniów. Była koleżanką jego siostry. Przez kilka dni mieszkała w ich domu. Pamiątką po tym zdarzeniu jest wpis w kronice rzeźbiarza.
   
Pierwszą wystawę miał jeszcze jako student historii, gdy odbywał praktyki w szkole w Turwi. Jego prace wystawiono podczas obchodów dnia patrona Dezyderego Chłapowskiego.
   
Jest samoukiem. Niektóre tajniki fachu zgłębił dzięki kościańskiemu rzeźbiarzowi Marianowi Malińskiemu. Od niego uczył się barwienia prac z drewna przy użyciu bejc. Artyści poznali się przez przypadek.
   
- Dzięki Straży Miejskiej. W lutym 1999 roku pełniliśmy służbę w okolicy kościańskiego wiatraka. Na krajowej „piątce” były wówczas protesty rolników. Kierowaliśmy ruch przez miasto. Było zimno. Marian Maliński widząc jacy jesteśmy zmarznięci, zapraszał nas na zmianę na herbatę. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jego świat. Rzeźbiarstwo jeszcze bardzie mi się spodobało – mówi Szymczak. - To jest mój mistrz. Do dziś mam do niego wielki szacunek.

Żal każdego kawałka
   
Co roku kupuje drewno na opał. Podczas cięcia na mniejsze kawałki robi selekcję. Grubsze odkłada na bok. To materiał na przyszłe prace.
   
- Gdy żona widzi stertę drewna, którą zostawiam, mówi, że nie będziemy mieli czym palić – śmieje się rzeźbiarz.
   
Wykorzystuje każdy gatunek drewna: olchę, dąb, buk, morelę, jesion, lipę, topolę, klon. Na swoim koncie ma nawet prace z drzew iglastych – sosny i świerku. Uwielbia brzozę.
   
- Lubię twardsze drewno. Efekt końcowy jest piękny – światło, kanty, pociągnięcia dłutem – tłumaczy mieszkaniec Nowego Lubosza. - Wykorzystuję, to co mam. Chwytając kawałek drewna już wiem, na jaką pracę się nadaje. To na twarzyczkę Chrystusa, to na Chrystusa Frasobliwego, to na woja. Widzę w tym drewnie. Nawet gdy do zaczętej pracy wracam po roku – dwóch, wiedzę to samo. Nic nie umyka.

Dłuta i szlifierka
   
Najczęściej używa prostych, stolarskich narzędzi. Ma jeszcze te, który zakupił z myślą o warsztacie stolarskim. Specjalistyczne dłuta przydają się do wzorów, czy elementów, takich jak oczy i włosy.
   
- Gdy kupiłem pierwsze profesjonalne dłuto, załamałem się. Było bardzo drogie, a wydawało się miękkie. Później okazało się, że miękkie jest tylko w uchwycie. Bardzo dobrze współpracowało – wspomina Szymczak. - Raz na dwa – trzy lata, gdy uda mi się sprzedać prace, kupuję profesjonalne dłuta.
   
Większość prac tworzy siedząc na taborecie i trzymając materiał na kolanach. Nie nauczył się pracować na stole. Technika przyszła z czasem. To efekt nauki na własnych błędach.
   
- Najważniejsza jest cierpliwość – zdradza artysta. - Robiłem kiedyś piękną głowę Chrystusa. Materiał był niewdzięczny. Odłupał mi się kawałek głowy. Nie dało się tego skleić. Byłem zły, że zmarnowałem tyle czasu. Żona powiedziała: „nie wyrzucał tej pracy i dokończył ją, a jeżeli znajdzie nabywcę, to te drobne pieniążki trafią do mnie”. Podczas jednej z wystaw od razu ją kupiono. Okazało się, że ludziom trzeba dać do myślenia. Nauczyło mnie to pokory.
   
Od tego czasu chętnie sięga po spękane, czy odrobaczone drewno. Nie poprawia natury. Zostawia sęki, nie niweluje słoi.
   
Wszystkie prace wykonuje ręcznie. Jak przystało na stolarza, pod ręką ma szlifierkę. Przydaje się podczas wstępnej obróbki drewna. Do konserwacji rzeźb stosuje wosk pszczeli i lakier. Nie stroni od barwienia swoich prac kolorowymi bejcami.
   
- Lubię ten styl, chociaż niektórzy zarzucają mi, że w twórczości ludowej stosuje się farby akrylowe – mówi Szymczak. - Moim zdaniem sztuka cały czas ewoluuje.

Rzeźbiarz przy pracy
   
Uważa się za twórcą ludowego. Nie wszyscy podzielają tę opinię. Okazuje się, że z definicją kłóci się wykształcenie.
   
- Każdy twórca to jednoosobowy skansen – ocenia artysta.
   
Od dziesięciu lat swoje prace prezentuje w Muzeum Narodowym Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie.
   
- Po wystawie w Stęszewie zadzwoniła do mnie pracownik muzeum. Zapytała, czy nie zrobiłbym rzeźb w plenerze. Dostałem drewno. Udało mi się zrobić druida – wspomina Szymczak. - Fajnie mnie tam traktują. Jestem poważany. Uwielbiam tam jeździć. Poznaję nowych ludzi, nowe techniki. W tym roku moje stanowisko twórcy ludowego zajęło trzecie miejsce.
   
Szreniawę odwiedza 5 – 6 razy w  roku. Pierwszą imprezą jest Jarmark Wielkanocny.
    - Trzydzieści procent moich rzeźb właśnie tam powstało. Rzeźnię tam kilka godzin. W domu półtora, góra dwie godziny – wyjaśnia artysta. - Ludzie podchodzą, przyglądają się, pytają.
   
Zawsze zabiera ze sobą szyld z napisem Lubosz. Nie dopisuje drugiej części nazwy. Jest związany i ze Stary Luboszem i z Nowym Luboszem. W pierwszej miejscowości jest jego rodzinny dom, w drugiej obecnie mieszka.

Ponad pół tysiąca prac
   
- Robię to dla siebie. To jest pasja, sposób na odreagowanie i oderwanie się od codzienności  – mówi o rzeźbiarstwie Maciej Szymczak. - Czasem uda się coś sprzedać, czasem coś podaruję.
   
Na swoim koncie ma już ponad 550 prac. Pokazywał je na ponad 80 wystawach i prezentacjach. Jego rzeźby trafiły już do: Niemiec, Holandii, Turcji, Szwajcarii, Rosji, PRA i na Węgry.
   
- Nie mam swojej strony internetowej. Lubię spokój. Nie można w tym wszystkim zgłupieć. Trzeba znaleźć swoje miejsce  – mówi rzeźbiarz z Nowego Lubosza. - Prace na zamówienie robię sporadycznie. Często odmawiam.
   
Na zlecenie Urzędu Miejskiego w Kościanie wykonywał płaskorzeźby z ratuszem, które były prezentami dla miast partnerskich. Raz dał się namówić na wykonanie płaskorzeźb afrykańskich.
   
- Przyjechała do mnie nauczycielka. Tłumaczyłem, że jestem artystą ludowym. Uparła się. Powiedziałem, że około roku będzie musiała czekać, bo najpierw chcę coś poczytać o tej sztuce. Z biblioteki wypożyczyłem wszystkie książki o Afryce z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Okazało się, że tą twórczością zaczęto interesować się dopiero w wieku dwudziestym. Nawiązywał do niej Picasso – wspomina Szymczak. - Zrobiłem dwie typowe maski afrykańskie z głową małpy i głową lamparcią. Trzecią wymyśliłem. I właśnie ta ostania się spodobała. Pozostałe mam do dziś. Nie są na sprzedaż.
  
 Na co dzień sięga po motyw: kobiety, Chrystusa, średniowiecznych wojów, kamiennych postaci z Wysp Wielkanocnych, dudziarzy, drwali i myśliwych. Rzeźbienie motywów związanych z chrześcijaństwem traktuje jako formę modlitwy. Swoją pracę pozna wszędzie. Każda ma swoją historię. Każda jest opisane.
    
Nie wystarczy żyć
   
W tym roku obchodzi dwudziestolecie pracy twórczej.
   
- Nie wystarczy tylko żyć, trzeba jeszcze coś tworzyć. To moje motto – mówi Szymczak.
   
Dla swojej rodzinnej miejscowości wyrzeźbił kopię Chrystusa Zbawiciela z Rio de Janeiro. Rzeźba o wysokości ponad czterech metrów w 2004 roku stanęła przy kaplicy w Starym Luboszu.  Trzy lata wcześniej artysta wykonał postacie do  żłóbka. W 2006 roku zaczął tworzyć kapliczki drogi krzyżowej. Jest w trakcie rzeźbienia siódmej.
   
- Spodziewałem się, że zrobię jedną stację rocznie. Nie udało się. Najważniejsze jest to, że to żyje. Ludzie przychodzą na drogę krzyżową. Celem było to, żeby przysłużyła się mieszkańcom – podkreśla rzeźbiarza.
   
Wiosną tego roku okazało się, że Chrystus Zbawiciel nadaje się do rozbiórki. Drewno spróchniało. Jedna z rąk odpadła. Z olbrzymiej rzeźby udało się uratować głowę.
   
- Wiedziałem, że rzeźba się rozpadnie. Raz do roku przyjeżdżałem ją konserwować. Pod zadaszeniem wytrzymałaby dłużej. Ksiądz był zszokowany, gdy powiedziałem, ze zrobię następną. Myślał, że będą z tym problemy – wspomina twórca ludowy. - Powiedziałem, że zrobię inny motyw – głowę Chrystusa. Parafia postarała się o drewno. Piękny kawałek przywieźli. Wykonanie Chrystusa Zbawiciela zajęło mi dwa i pół roku. Głowę wyrzeźbiłem w trzy miesiące.
   
Głowę Chrystusa artysta wykonał także na prośbę mieszkańców Nowego Lubosza. Rzeźba jest elementem wystroju kaplicy na cmentarzu.
   
- Jestem dumny z tego, że mieszkańcy mówię, że jestem ich. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc. To świetni ludzie. To mobilizuje mnie, żeby robić coś dla społeczeństwa – podkreśla Maciej Szymczak. - Lokalna społeczność wnioskowała o uhonorowanie mnie. Prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał mi Brązowy Krzyż Zasługi.  
   
Rzeźbi od marca do października, jeżeli pozwalają na to warunki atmosferyczne. Jego marzeniem jest pracownia z prawdziwego zdarzenie. Najpierw chce skończyć budowę domu. Jest realnym optymistom. Wierzy, że będzie miał miejsce do tworzenia z prawdziwego zdarzenia, ale wymaga to czasu.
   
Gdy brakuje mu natchnienia do rzeźbienia, ucieka do innych pasji.

Historia, regionalizm, malarstwo...
   
- Chcę, żeby coś po mnie zostało, coś trwałego. Lepsze to niż szukanie korzeni na siłę – mówi o ciągłej chęci tworzenia Szymczak.
   
Gdy nie rzeźbi, łapie za pędzel. Nie interesują go pastele. Stawia na trwalsze farby olejne. Nie maluje krajobrazów. Twierdzi, że nie jest w stanie oddać piękna natury. Woli uwieczniać ją na zdjęciach.
   
- Kiedyś inspirowała mnie muzyka techno, taniec pulsacja. Trzy razy byłem na Love Parade. Nigdy nie ukrywałem, że lubię ten gatunek muzyki – podkreśla artysta. - Teraz ciągnie mnie bardziej do filozofii życia. Ostatnio inspiracją są dla mnie córki. Wróciłem do tej prymitywności. Dzieci mają dużo większą swobodę. Nam już się pewne rzeczy narzuca.
   
Jest członkiem Leszczyńśkiego Stowarzyszenia Twórców Kultury Rzeźbienie i malarstwo nie odciąga go od ukochanej historii. Od kilku lat jest członkiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej. Zasiada w jego zarządzie. Przyjęcie do grona badaczy historii regionu jest dla niego wyróżnieniem.
   
- Chciałbym w przyszłości wykonać płaskorzeźby zabytków Ziemi Kościańskiej. Powoli się do tego przymierzam. Robię dokumentację zdjęciową – zdradza pan Maciej.
   
Gdy nie tworzy wyszukuje fotografii marszałka Józefa Piłsudskiego i powstańców wielkopolskich oraz zdjęć z okresu drugiej wojny światowej. W swoich zbiorach ma też zdjęcia kartonikowe. Fotografie kobiet to specjalna kolekcja dla córek.
   
Nie potrafi usiedzieć na miejscu. Nie lubi marnować czasu.
   
- Podziękowania należą się mojej rodzince, szczególnie rodzicom i żonie Agnieszce. Przed ślubem powiedziałem, że nie zrezygnuję z pasji. Zaakceptowała to i wspiera mnie. To duże szczęście. Nie wszyscy są tak tolerancyjni. Do takiego wariata jak ja, którego ciągle nie ma w domu, trzeba mieć cierpliwość – przyznaje Maciej Szymczak.

HANNA DANEL / GAZETA KOŚCIAŃSKA 51/2013

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (5)

w dniu 30-12-2013 19:42:45 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

po prostu az zal to czytać co roku to samo. celebryta z lubosza

po prostu az zal to czytać co roku to samo. celebryta z lubosza

w dniu 30-12-2013 20:20:48 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

anonim ty tylko jak słoń piszesz bzdury a on ma przynajmniej jakąś pasję.bo pasje człowiek musi mieć , mogą to nawet być baby ale trzeba mieć pasję. nie masz pasji jesteś maleńki.

anonim ty tylko jak słoń piszesz bzdury a on ma przynajmniej jakąś pasję.bo pasje człowiek musi mieć , mogą to nawet być baby ale trzeba mieć pasję. nie masz pasji jesteś maleńki.

w dniu 01-01-2014 22:42:05 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Bardzo pozytywnie "zakręcony" człowiek :)

Bardzo pozytywnie "zakręcony" człowiek :)

w dniu 03-01-2014 16:31:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

zakrecony jak cała rodzina (F,P,U) nie widzę powodu dla którego miałbym się podnicać rzeźbiarstwem jest WIELU którzy mogą zarazić swoimi pasjami

zakrecony jak cała rodzina (F,P,U) nie widzę powodu dla którego miałbym się podnicać rzeźbiarstwem jest WIELU którzy mogą zarazić swoimi pasjami

w dniu 11-10-2015 19:46:37 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

no cóż każdy ma swoje zdanie ja nie oceniam człowieka lecz prace a one robią wrażenie są piękne i dopracowane widać włożone serce w każdą pracę Panie Macieju dla mnie jest pan mistrzem. Pozdrawiam

no cóż każdy ma swoje zdanie ja nie oceniam człowieka lecz prace a one robią wrażenie są piękne i dopracowane widać włożone serce w każdą pracę Panie Macieju dla mnie jest pan mistrzem. Pozdrawiam

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.191.87.157

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.