Magazyn koscian.net
2010-02-11Cerowanie dziury po cukrowni
Dziura po cukrowni wciąż czeka na ,,nowe życie’’ - kupców na: dziesiątki działek budowlanych, reprezentacyjny budynek biurowca, kotłownię z kominem, suszarnię i magazyn cukru. Rozbiórka zakładu trwa już cztery i pół roku. - Miejsca po tak dużym zakładzie nie zabliźniają się tak szybko – mówi Ryszard Kaczmarek, ostatni dyrektor pracującej cukrowni w Kościanie i od sześciu lat dyrektor tego, co z niej zostało.
Wpisała się w krajobraz miasta na 126 lat (tak długo stała, nim zaczęto ją burzyć). Była jednym z kół zamachowych rozwoju gospodarczego Kościana i wprowadziła go najpierw w dwudziesty, a potem weszła z nim jeszcze w dwudziesty pierwszy wiek. W tym czasie dała utrzymanie tysiącom rodzin. W 2005 roku, we wrześniu, kiedy powinna się zacząć kolejna kampania cukrownicza, w Kościanie trwało burzenie zakładu. Plac, na którym przez lata zalegały o tej porze roku hałdy buraków cukrowych, pokryły stosy kruszonego betonu. Nie udało się sprzedać cukrowni w całości.- Jednym z pomysłów było założenie tu fabryki biopaliw. Z pewnością byłaby i praca, i lokalni rolnicy cieszyli by się ze zbytu. Niestety, zabudowa cukrowni jest dość specyficzna - ciasna i trudna do przystosowania dla innego procesu technologicznego – mówił w 2005 roku dyrektor Kaczmarek.
Cukrownię zdecydowano więc sprzedać w kawałkach i to dosłownie: większa część zakładu zmielona została w równe gródki gruzu i sprzedana jako tłuczeń pod budowę dróg. Rozebrano wewnętrzne drogi i tory kolejowe, rozebrano dziesiątki budynków i budyneczków. Część maszyn pojechała do innych cukrowni koncernu Pfeifer & Langen Polska S.A., część wystawiono na sprzedaż, a resztę pocięto na złom. Do jednych z najbardziej spektakularnych rozbiórek należał demontaż ,,wiszącego autobusu’’ nad ulica Nacławską, czyli taśmy dostarczającej węgiel do kotłowni (15 kwietnia 2008 roku).
- Pamiętam, na początku lat dziewięćdziesiątych pojechaliśmy do Niemiec po jakąś maszynę z likwidowanej tam cukrowni. Gdy ją ładowaliśmy, dyrektor tamtej cukrowni płakał. Wtedy wydawało mi się to dziwne, ale dziś rozumiem. Pracuję w cukrownictwie czterdzieści lat. Osiem lat spędziłem w Kościanie. Serce mi się kroi, ale prawa rynku są nieubłagane... - mówił jesienią 2005 roku dyrektor Kaczmarek.
Do lutego 2006 roku pracowała jeszcze pakownia. Potem pamiętające lata siedemdziesiąte minionego wieku maszyny zatrzymano, a ich obowiązki przejął nowoczesny system pakowania w Środzie Wielkopolskiej. Magazyny cukru miały przestać ,,pracować’’ dla P&L kilka tygodni później, ale jeden z nich pracuje nadal. Codziennie dogląda go ostatni magazynier w kościańskiej cukrowni - Bernadeta Konieczna. Jej magazyn na dziś - to 4300 ton cukru z kampanii 2009. Ciągle pracuje też waga wielotonowa położona na dawnym placu buraczanym.
Od dawna wiatr hulać miał też swobodnie w okolicy starej kotłowni. Jeden ze stojących przy niej budynków też w pewien sposób pracuje – bo znajduje się w nim infrastruktura energetyczna, której zniszczenie odcięłoby od prądu jedną z wsi pod Kościanem. Rozbiórkę więc wstrzymano.
- Trzeba się było dogadać z energetyką, żeby ta zbudowała sobie nową stację kompaktową i wyprowadziła zasilanie z budynku. W ubiegłym roku udało nam się nareszcie dojść do porozumienia i w tym roku wiosną, mam nadzieję, stacja powstanie, a my jesienią będziemy mogli rozebrać stojące jeszcze przy ulicy budynki – wyjaśnia Kaczmarek
Gdy więc będzie kolejne pozwolenie na rozbiórkę (stare straciło moc) przy ulicy Nacławskiej znów pojawią się potężne dźwigi, koparki, spychacze i kruszarki do gruzu. Przed końcem 2010 roku z największych budynków cukrowni zostanie tylko reprezentacyjny biurowiec, suszarnia, stara kotłownia z kominem, magazyny cukru i dawny budynek kina a na koniec banku.
P&L che sprzedać w Kościanie wszystko. Hektary ,,gołej ziemi’’ jaka została po cukrowni podzielono zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego na ponad sto dziełek budowlanych. Część po lewej stronie ulicy Nacławskiej (idąc od ronda) oddano w większości pod zabudowę jednorodzinną, ale są i parcele przeznaczone pod budowę bloków lub kamienic. Prawa strona ulicy zarezerwowana jest głównie dla przedsiębiorców. Z działek pod domki jednorodzinne sprzedano tylko kilkanaście. Choć osiedle narysowane przez planistów wygląda obiecująco, część działek ma wadę - słabą nośność gruntu (zawalone doły).
- Obniżyliśmy cenę. Było 140 lub 150 złotych za metr, a teraz jest równo 120 złotych. Przygotowujemy ogłoszenie... Wraca też zainteresowanie działkami pod budownictwo wielorodzinne. W tym tygodniu mam rozmawiać z potencjalnymi nabywcami – wyjaśnia dyrektor.
Ale sprzedaż trwa. Od ponad roku nowy właściciel zarządza dawnym budynkiem banku. Przystosowano go pod gabinety lekarskie. Od wiosny ubiegłego roku właścicielem jednego z magazynów cukru jest przedsiębiorca, który chce budynek zamienić na mieszkania, a od jesieni nowego właściciela ma też przedszkole. Sprzedany jest też magazyn techniczny, który znajduje się w usługowej części planu zagospodarowania. Kupił go przedsiębiorca na siedzibę swej firmy transportowej. Są ponoć zainteresowani budynkiem biurowym i trwają negocjacje w sprawie kupna (jesienią) drugiego magazynu cukru. Też na mieszkania. Tylko zabytkowa kotłownia z imponującym kominem oraz dawno pozbawiona urody suszarnia z surowym prawem o ochronie zabytków w papierach nie mogą jakoś znaleźć amatorów.
- To ciągle przykre patrzeć na to, co z tego zakładu zostało. Ciągle pamiętam , ilu ludzi tu pracowało... Ale ta cukrownia nie dałaby rady sprostać obecnym normom. Wymogi odbiorców są teraz bardzo wysokie – wyjaśnia dyrektor. Oprócz kościańskiego pocukrowniczego majątku zarządza jeszcze burzonym, rozbieranym i sprzedawanym w kawałkach mieniem siedmiu innych cukrowni w: Gosławicach, Koninie, Witaszycach, Zdunach, Głogowie, Górze Ślaskiej i Gnieźnie.
Majątkiem cukrowni Kościan była też jego załoga: doświadczona, bardzo dobrze wykwalifikowana i operatywna. Jak ocenia dyrektor Kaczmarek, stosunkowo dobrze poradziła sobie po zamknięciu fabryki. Wielu pracuje w fabryce VW w Antoninku, a wielu z powodzeniem kontynuuje karierę zawodową w cukrownictwie: główny mechanik z Kościana jest teraz dyrektorem cukrowni w Gostyniu, szef remontów stąd teraz zarządza remontami w Gostyniu, pracownicy z działu księgowości trafili na stanowiska asystentów i księgowych w Poznaniu, Gostyniu i Miejskiej Górce, kierownik znad Obry jest dyrektorem technicznym wszystkich cukrowni P&L, a inny pracownik głównym technologiem w Gostyniu. Emeryci i renciści kościańskiej cukrowni ciągle trzymają się razem.
- W grudniu było ostatnie. To bardzo miłe spotkania... I co roku pytają – jak tam kampania, kiedy się zaczęła, czy się kończy... A ja opowiadam – uśmiecha się ostatni dyrektor cukrowni.
A ulica Nacławska, przy której stała cukrownia, przez ostatnie sześć lat zmieniła się bardzo. Opustoszała, ale i trochę wyładniała: zdjęto znad niej nie tylko ,,wiszący autobus’’, ale i dziesiątki innych rur, a dziurawą jak ser szwajcarski jezdnię wyremontowano. Od ubiegłego roku ulicę oświetlają latarnie miejskie (były cukrownicze). Po obu stronach ulicy, zaraz za budynkiem administracyjnym, teraz jest biały ,,step’’, wiosną co roku robi się żółto od kwiatów mniszka lekarskiego (mleczu), a latem lebioda sięga prawie do pasa. Ale miasto nie lubi odłogów i nawet ugór pocukrowniczy wciągnęło już w swój rytm – w lebiodzie wydeptano ścieżki pieszo-rowerowe skracające dojście do stacji kolejowej lub osiedla Jagiellońskiego. Zanim będzie tam urocze osiedle, minie pewnie jeszcze co najmniej kilka lat. I jeszcze jedno- wraz z zamknięciem cukrowni, na zawsze już, zniknęła jedna z nielubianych, ale charakterystycznych, jesiennych cech miasta – specyficzny zapach kampanii cukrowniczej. Komu jeszcze go brak?
ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA
GK 7/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Mi brak zapachu - pozamykają większość cukrowni, za chwilę powiedzą, że "krajowy system produkcji cukru nie nadąża z produkcją" - i co? Będziemy sprowadzać cukier z zagranicy. A Niemiec będzie się z nas śmiał - po co ma znowu rozpętać wojnę jak polaczki sami oddadzą mu swój majątek i jeszcze pomogą go zburzyć? Nie pomyśleliście dlaczego to My nie kupujemy i nie likwidujemy cukrowni w Niemczech (klub innym kraju UE) ?