Magazyn koscian.net
2008-04-16Co pan ksiądz ma pod sutanną?
O której wstaje, czy umie rysować, co nosi pod sutanną, czy się klonuje i czy zakochał się w dziewczynce z przedszkola? - maglowały Bocianki. Ksiądz Paweł Pospieszny odpowiadał szybko, krótko i szczerze - jak na spowiedzi. - Bocianki są super! - wołał na koniec.
To był już czwarty wywiad Bocianków. Po Piotrze Ruszkiewiczu, przewodniczącym Rady Miejskiej Kościana, trenerze karate Maurycym Wawrzyniaku i Pawle Sałackim, zastępcy redaktora naczelnego ,,GK’’ w piątek, 11 kwietnia, przed Bociankami miał odwagę stanąć ksiądz Paweł Pospieszny z Kościana.- To był pomysł dzieci. Chciały porozmawiać z księdzem - wyjaśnia Beata Zielonka, wychowawczyni Bocianków. O 9.20 dzieci siedziały już na dywanie i z niecierpliwością wyglądały gościa. - Jesteśmy grzeczni jak aniołki - deklarowała głośno Madzia robiąc buzię w ciup. To wywołało salwę śmiechu przerwaną skandowaniem chłopców: chcemy księdza! Chcemy księdza! Gdzie jest ksiądz? Aż odpowiedź nie nadbiegła. - Już lecę! Jestem ksiądz Pospieszny, więc spieszę się, biegam! - żartował gość. Jak każdy do starcia z maluchami został uzbrojony w pomoc pluszowego misia. I z dywanu posypały się pytania: Patrycja chciała wiedzieć, czy ksiądz ogląda ,,Plebanię’’; Filip, czy był grzecznym i czy się dobrze uczył, gdy był chłopcem; Antoś, czy psocił; Madzia, czy się zakochał w przedszkolu i co robi w domu, jak ma wolne; Mikołaj, co nosi pod sutanną; Klaudia, jak daleko ma do pracy; Adaś, o której się budzi; Eryk, od kiedy wiedział, że chce być księdzem itd. Maluchy pytały też o rozmiar buta, rodzeństwo, sporty i czy ksiądz robi opłatki...
- „Plebania”? A widziałem jeden odcinek. Chciałem zobaczyć, o czym jest ten film, ale na jednym odcinku się skończyło. To co mamy na żywo, w prawdziwej plebanii jest dużo ciekawsze - powiedział ksiądz Pospieszny. Czy uczył się dobrze? Powtarzał kilkakrotnie, że starał się. Miewał świadectwa z czerwonym paskiem, ale dostawał czasem i dwójki. - Czasami udawało się być grzecznym - powiedział ostrożnie ksiądz. - A co pan psocił - naciskał Antoś? - Wiecie, jak to jest... Sprzeciwiałem się dziewczynkom... - Pan się zakochał! - rzuciła uradowana Madzia. - Wtedy jeszcze chyba nie..., ale potem nie raz mi się zdarzyło - uśmiechnął się ksiądz. > Gdy ma wolny dzień, co zdarza się nieczęsto, zwykle jedzie do rodziców do Poznania. - Pomagam przy sprzątaniu, jedziemy na zakupy. Spędzamy razem czas - wyjaśniał ks. Paweł.
Pod sutannę zajrzeć dzieci nie mogły, bo ksiądz jej na spotkanie nie założył. Ale wyjaśnić, co pod nią zwykle nosi i tak musiał. - To co teraz: spodnie, sweterek... - A my myśleliśmy, że w samych majtkach... - W farze jest zimno... Zimą to i dwa sweterki trzeba założyć... - odparł krótko ksiądz.
Ksiądz jest jedynakiem (brat i siostra zmarli zaraz po narodzeniu), nosi buty o rozmiarze 42, ma 36 lat, nie uprawia sportów, a do kościoła ma w Kościanie zaledwie kilkadziesiąt kroków. - Dwie minutki - podkreślił. Budzi się codziennie tuż po szóstej. - Rano mam albo mszę, albo idę słuchać spowiedzi, a potem uczę katechezy w szkole - wyjaśnia. - To jak to pan robi!? Klonuje się?! - zdumiał się Antoś.
Ksiądz najbardziej boi się tego, że się gdzieś spóźni i że mógłby komuś zrobić krzywdę, na przykład podczas jazdy samochodem. Opłatków sam nie robi i w fabryce nigdy nie był, ale przepis zna: mąka i woda. - Piecze się je jak gofry - zauważył. Ulubioną książką księdza w dzieciństwie był ,,Kubuś Puchatek’’.
- Mamy jeszcze jedną sprawę - zauważyła pani Beatka. - Mamy w przedszkolu wspaniałą panią katechetkę. Dzieci ją bardzo lubią i zdradzę księdzu, że pewnie pod wpływem jej lekcji tuż przed księdza wizytą prawie wszyscy chłopcy chcieli być księżmi. Kiedy jednak doszliśmy do tego, że księża nie mogą mieć żon i dzieci, entuzjazm dla powołania upadł... - ...prawda, ksiądz żony i dzieci nie może mieć... Ale jak idę do przedszkola, to wszystkie dzieci są moje, a ja jestem dla wszystkich - uśmiechnął się ksiądz Pospieszny. - Ale chłopcy przecież mogą być katechetami! - zauważył. - Ale dlaczego pan ksiądz nie może mieć dzieci? - drążył Antoś. - Bo Jezus nie miał dzieci... - odparł Antosiowi ksiądz. - Ale to chyba nie dlatego?! - nie odpuszczał chłopiec, ale z sali padło już kolejne pytanie: od kiedy ksiądz wiedział, że będzie księdzem i... - O! bardzo dobre pytanie! - uradował się ksiądz. - Od szkoły średniej wiedziałem...
A potem ksiądz rysował dla Bocianków Kubusia Puchatka i został zaproszony na ulubioną zabawę przedszkolaków: szaleństwo w gazetowych kulkach. Była jeszcze tradycyjna dekoracja medalem bocianków i tradycyjnie dzieci rzuciły się do tulenia gościa na pożegnanie.
- Bocianki są super! - wołał na pożegnanie ksiądz Pospieszny i pospieszył do swoich codziennych obowiązków. A w przedszkolu gazetowe szaleństwo trwało, trwało i trwało... (Al)
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Bardzo dobry pomysł, że Bocianki zaprosiły ks.Pawła do siebie!!! Szkoda,że nie wiedziały, że ks. Paweł lubi długie poróże -tak jak prawdziwe bociany.