Magazyn koscian.net
21 marca 2011Kara za bierność?

Ocena z zachowania obniżona o jeden stopień – taką karę wymierzono uczniom drugiej klasy Gimnazjum im. prof. Kielicha w Borowie po tym, jak na społecznościowym portalu Facebook umieszczone zostały zdjęcia wykonane podczas jednej z lekcji. Zdaniem części rodziców szkoła zastosowała odpowiedzialność zbiorową
Plotka o zamieszczeniu na portalu Facebook zdjęć uczniów i nauczyciela wykonanych podczas lekcji obiegła Czempiń jeszcze przed zimowymi feriami. Zdjęciom miały towarzyszyć komentarze. W internecie zamieścili je sami uczniowie Gimnazjum w Borowie. Możliwe, że sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie jedna z nauczycielek.
- Na zdjęcia trafiła przez przypadek. Ma konto na tym portalu i zaciekawiła ją jedna z galerii – wyjaśnia dyrektor Gimnazjum w Borowie. - Same zdjęcia i komentarze nie godziły ani w nauczyciela, ani w uczniów, chociaż pojawiły się tam wulgarne słowa. Nie było potrzeby obrony prawnej. Jeżeli zaszłaby taka konieczność nie zawahałbym się zawiadomić policji.
Już wcześniej uczniowie, którzy obrażali nauczycieli mieli do czynienia z policją. Wykorzystano fakt, że nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym.
Z podpisów umieszczonych pod zdjęciami wynikało, że zostały one wykonane podczas lekcji. Dyrektor Łukaszewicz podkreśla, że nie był to przypadek podobny do tych, które pojawiały się w mediach. Niepokojące okazało się jednak coś innego.
- Istotne było to, że zdjęcia zostały wykonane podczas lekcji. W statucie szkoły mamy zapis o zakazie używania telefonów komórkowych – podkreśla dyrektor Gimnazjum w Borowie. - Uczniowie mogą oczywiście mieć przy sobie telefon i w razie potrzeby z niego skorzystać. Muszą o tym poinformować nauczyciela lub zgłosić się do sekretariatu. Jeżeli uczeń nie stosuje się do zakazu, to telefon jest rekwirowany, a odebrać może go tylko rodzic.
Reakcja była natychmiastowa. Szkoła zadbała o to, żeby zdjęcia i komentarze z internetu zniknęły. Uznano, że brak zdecydowanych działań mogły spowodować rozwinięcie się wątku. Dyrektor przeprowadził rozmowę z uczniem, który zamieścił zdjęcia w internecie i jego rodzicem. Dochodzenia dotyczącego komentarzy nie prowadzono. O zdarzeniu rozmawiano z klasą. Podczas wywiadówki poinformowano o nim także rodziców. Karę poniosła cała klasa. 28 gimnazjalistom obniżono ocenę z zachowania o jeden stopień.
Z taką decyzją nie zgadza się część rodziców gimnazjalistów. Ich zdaniem karanie wszystkich uczniów w jednakowy sposób nie jest wychowawcze.
- Dzieci na lekcjach z tym nauczycielem robią co chcą. Poziom nauczania jest zerowy. Obraz nędzy i rozpaczy. Doszło do tego, że uczniowie nagrywali nauczyciela komórką, puścili to w internecie i zamieścili komentarze – stwierdza ojciec jednego z gimnazjalistów. - Zdaniem dyrektora ukarani zostali wszyscy, bo widzieli co się dzieje, a nie reagowali. Dziecko ma być tym, które reaguje pierwsze?
- Istotne jest zrobienie zdjęć. Nie wykonała ich jedna czy dwie osoby, tylko więcej. Wiedzieli o tym wszyscy uczniowie i nikt nie zareagował. Nie musieli od razu przychodzić z tym do mnie. Mogli poinformować wychowawcę – broni swojej decyzji Łukaszewicz. - Nie jesteśmy od śledzenia uczniów. To rodzaj ostrzeżenia. Niech wiedzą, że ktoś czyta wpisy, które zamieszczają w internecie.
- Dwie osoby zebrały wszystkich i zrobiły te zdjęcia. Nauczyciel nie widział tego, bo coś tłumaczył – relacjonuje jeden z ukaranych gimnazjalistów. - To są dobre uczennice. Jak usłyszały, że wszyscy będą mieli obniżone zachowanie, to się roześmiały. Powinny być jakoś bardziej dotkliwie ukarane.
- Podczas zebrania z rodzicami powinna zapaść decyzja, jak ukarać te dwie dziewczyny, które zamieściły zdjęcia – twierdzi matka kolejnego gimnazjalisty.
Według części rodziców problem tkwi w nauczycielu, który z gimnazjalistami po prostu sobie nie radzi. Ich zdaniem konsekwencją tego jest niski poziom nauczania.
- Na każdym zebraniu z rodzicami mówimy, że uczniowie wchodzą nauczycielowi na głowę – dodaje ojciec gimnazjalisty.
- Straszy nas, że wpisze uwagę, ale niektórzy nic sobie z tego nie robią. Trochę mało robimy na lekcjach – dodaje gimnazjalista. - Niektóre osoby specjalnie zadają dziwne pytania nie dotyczące lekcji. Spokój jest, gdy pani dyrektor jest na lekcji.
- Opiekunem stażu tego nauczyciela jest wicedyrektor. Na lekcjach pojawia się, ale nie jest to konsekwencją zaistniałej sytuacji. Nauczyciel jest pod kontrolą. Nie ma obawy, że coś nie zostanie zrealizowane. Poprzedni nauczyciel uczył inaczej – podkreśla dyrektor Gimnazjum w Borowie. - Każdy etap edukacji ma swoją specyfikę. Mówi się, że największe problemy są w gimnazjum. Uczelnie nie przygotowują do zawodu. Pewnych rzeczy nauczyciel uczy się w praktyce.
Rodzice, którzy nie zgadzają się z decyzją dyrektora dotyczącą ukarania gimnazjalistów, złożyli zażalenia do Kuratorium Oświaty. Efektem tego była kontrola. Dyrektor Łukaszewicz decyzji nie żałuje. Kuratorium jednak wytknęło mu błąd. Decyzję o obniżeniu oceny z zachowania powinien podjąć nie on, a wychowawca klasy. (h)
Gazeta Kościańska nr 11/2011
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Bardzo nie wychowawcze