Magazyn koscian.net
20 grudnia 2010Mecenas zrzucił togę (5)
Były adwokat z Kościana Hipolit S. miał opinię człowieka, który wiele może. Tak o nim szeptano z celi do celi. Może dlatego, że miał w rodzinie sędziego, o czym niekiedy napomykał? W maju 2010 roku były już mecenas dobrowolnie poddał się karze za wyłudzanie honorariów od klientów. Jeden z nich, Zbigniew Vogt zaskarżył wyrok śremskiego sądu, który orzekł karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywny, a także pozbawił prawnika prawa do wykonywania zawodu adwokata na 5 lat. W ubiegłym miesiącu poznański sąd uchylił ten wyrok
Mieszkaniec Kościana, Zbigniew Vogt napisał, że kara wymierzona Hipolitowi S. jest zbyt łagodna. Stwierdził, że miejsce byłego mecenasa jest w celi, a sąd powinien pozbawić go prawa wykonywania wszystkich zawodów prawniczych.
– Moim zdaniem, by ta kara miała jakikolwiek sens, winna zakazać oskarżonemu wykorzystywania wszelkich zawodów prawniczych – pisał pan Vogt. – Obecnie ten punkt wyroku jest martwy.
Poznański sąd, który rozpoznawał jego apelację, uznał, że sąd w Śremie powinien zająć stanowisko wobec oczekiwań tego oskarżyciela posiłkowego.
Ucierpiał wizerunek sądów
Zbigniew Vogt uważa, że inni klienci byłego mecenasa też by przyjechali na sprawę Hipolita S. Mówi, że na wezwaniu na majowe posiedzenie Sądu Rejonowego w Śremie przeczytał adnotację, że stawiennictwo jest nieobowiązkowe. Ale pojechał.
– Wszedł prokurator i jego mecenas, potem sędzia wezwała mnie i już ogłosiła wyrok – mówi Zbigniew Vogt. – Ja nie zgadzam się z sądem, bo czyny tego oskarżonego są społecznie szkodliwe i to w stopniu wyższym niż znikome. Przez niego ucierpiał wizerunek sądów, bo swoim postępowaniem sprawiał wrażenie, że wszędzie ma wpływy i korupcja w sądownictwie jest zjawiskiem powszechnym. Moim zdaniem, on powinien spróbować więziennej zupki... Co to za kara, dwa lata w zawieszeniu na trzy i pozbawienie prawa wykonywania zawodu adwokata, skoro adwokatem już nie był, bo sam się skreślił, jak został notariuszem.
Zbigniew Vogt nie kryje, że uważa za karygodne zachowanie Hipolita S. w 2007 roku, chociaż jego ta sprawa bezpośrednio nie dotyczy. Sam miał kontakt z Hipolitem S. dużo wcześniej, gdy ten był jeszcze aplikantem adwokackim.
– W 2007 roku mecenas miał świadomość, że kończy wykonywanie zawodu adwokata, że nie będzie mógł prowadzić spraw tych osób, które jeszcze się do niego zgłaszały i występowania przed sądem. Gdyby poinformował tych klientów, że finalizowana jest procedura mianowania go na stanowisko notariusza, te osoby mogłyby zwrócić się do innego prawnika, który doprowadziłby ich sprawy do końca – mówi Zbigniew Vogt. – Pieniądze, których żądał za swoje domniemane usługi, to nie było wynagrodzenie, tylko zwykłe wyłudzenie.
Jak nie adwokat, to notariusz
Mieszkaniec Kościana do dziś nie może przeboleć, że Dominik P., który bywał u niego w domu i umówił go z Hipolitem S. nie powiedział mu, że ten jest jeszcze aplikantem.
– Musiał o tym wiedzieć jako jego najbliższy kuzyn. Ale nie uprzedził mnie, a ja mu zawierzyłem – mówi Zbigniew Vogt. – Ja nie należę do ludzi mściwych. Chcę tylko, aby mój świętej pamięci syn spokojnie leżał w grobie i żeby inni nie żerowali na jego śmierci.
W 2000 roku jego jedyny syn zginął w wypadku. Hipolit S. obiecywał, że wygra sprawę o odszkodowanie – dzięki rodzinnym koligacjom w sądzie, a żeby się to nie wydało, pozew podpisze jego kolega, adwokat z Poznania. Nie powiedział, że sam zdaje egzamin adwokacki dopiero za cztery miesiące. Wpierw zażądał 8 tysięcy złotych. Potem – kolejnych 5 (pieniądze zwrócił w marcu 2010 roku). Po drugą ratę sam pojechał do firmy pana Vogta w Kiełczewie. Sprawy, mimo obietnic, nie załatwił.
– Latem dostałem pismo ze sądu, że już po wyroku skazującym adwokat Hipolita S. zwrócił się o uchylenie środka zapobiegawczego – prokurator zakazał mu wykonywać zawód notariusza. Sąd się nie zgodził i dobrze, bo on nie powinien występować jako prawnik – uważa Zbigniew Vogt.
Nie zna jeszcze terminu ponownej rozprawy byłego mecenasa w śremskim sądzie.
Hanna Bernaczyk
GK nr 50/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Pan Vogt m rację.Tacy ludzie jak były adwokat Hipolit S powinien mieć do końca zycia zakaz wykonywania zawodów związanych z prawem.To typowy oszust bez skrupułów.Należy mu się , aby zasmakował więziennej zupki.Jak można w imie prawa wykorzystywać ludzi, którzy mu zaufali.Ma rację ,że wizerunek Sądów ucierpiał.Jak ludzie maja wierzyć sądom i adwokatom.Nie dziwie sie ,że są rozżaleni.Okradał ludzi powołując sie na prawo.Matka Sedzina, a syn oszust.Załatwiał ludzi w " białych rekawiczkach"Wstyd,że tacy ludzie koncza prawo.Jak widać chciał sie szybko dorobić kosztem naiwnych klientów, którzy mu bezgranicznie zaufali.Nareszcie ktoś madry wziął sie za niego.I Bogu dzieki ,że jest jeszcze prawo na takich ludzi.Sadził ,że jest nietykalny?