Magazyn koscian.net
2010-02-18Nie chcą wiatraków
Budowie parku siłowni wiatrowych sprzeciwiają się mieszkańcy Żelazna. W okolicy ich wsi ma stanąć 19 wysokich na 150 metrów konstrukcji. - To nie wiatraki, tylko turbiny prądotwórcze – twierdzą mieszkańcy Żelazna. Ich zdaniem siłownie niosą ze sobą zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, dla przyrody. Oficjalny protest podpisało 156 osób
ProtestMieszkańcy Żelazna z trumną i transparentami pojawili się w świetlicy w Bielewie na ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej Krzywinia. Ich protest przeciwko budowie w pobliżu wsi farmy elektrowni wiatrowych zdominował obrady. Hasła na transparentach nie pozostawiały złudzeń. Mieszkańcy siłowni w swojej okolicy nie chcą.
Jednak żadna z uchwał, nad którą debatowali radni nie była bezpośrednio związana z siłowniami wiatrowymi. Pikieta wymusiła wycofanie z porządku obrad uchwały dotyczącej miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszarów eksploatacji kruszywa naturalnego w obrębie Żelazna. Zdaniem jego mieszkańców, to furtka do rozpoczęcia niechcianej przez nich inwestycji.
Jeszcze przed sesją na ręce burmistrza Krzywinia Pawła Buksalewicza oraz radnych wpłynął oficjalny protest wobec planów budowy zespołu elektrowni wiatrowych w obrębie wsi Żelazno, Bielewo i Wieszkowo. Widnieje pod nim 156 podpisów. Urzędnicy od blisko dwóch lat zajmowali się planowaną przez firmę Finadvice Sp. z o.o. inwestycją. Mieszkańcy tymczasem utrzymują, że nie byli informowani o przebiegu prac.
Brak informacji
Dlaczego po blisko dwóch latach od rozpoczęcia rozmów z potencjalnym inwestorem w gminie zawrzało? „Ogółowi mieszkańców nie była znana dokładna lokalizacja turbin, ani zagrożenia jakie niesie bliskie sąsiedztwo elektrowni wiatrowej. Skala i charakter inwestycji nakładały na Was obowiązek bezpośredniego spotkania z mieszkańcami, aby przedstawić wszystkie, a przede wszystkim ujemne aspekty związane z przedsięwzięciem. Jedyne spotkanie, jakie miało miejsce, zorganizowane zostało przez inwestora. Budowę elektrowni przedstawiono jako całkowicie bezpieczną i wielce korzystną dla gminy, całej wsi oraz właścicieli gruntów, na których miałyby stanąć turbiny.” - stwierdzili w piśmie do burmistrza i krzywińskich radnych mieszkańcy Żelazna. - „Cała procedura została tak ustalona, aby zminimalizować udział mieszkańców. Zamieszczenie ogłoszeń na tablicy w urzędzie, czy w prasie regionalnej nie jest konsultacją społeczną, lecz jej pozorem.”
Osoby, które podpisały się pod protestem uznały, że ani burmistrz, ani urzędnicy nie zadali sobie trudu, żeby wytłumaczyć mieszkańcom, w jaki sposób mogą oni wpływać na podejmowanie decyzji o inwestycji. Zaznaczyli również, że wszelkie informacje dotyczące oddziaływania siłowni na środowisko i ludzi wyszukiwali na własną rękę w internecie i prasie. Na podstawie zgromadzonego materiału doszli do wniosku, że inwestycja zagraża ich zdrowiu. Nieodwracalnie zmieni także charakter wsi. Dominujące nad zabudowaniami turbiny zahamują rozwój agroturystki.
Turbina za domem
- Mieszkańcy Żelazna protestują nie dlatego, że nie podobają im się wiatraki. Protestują dlatego, że nikt nie potrafi im wytłumaczyć, jakie zagrożenie wnoszą do naszego życia i środowiska – stwierdziła sołtys Żelazna, Magdalena Mielczarek - Do tej pory nikt nie protestował, bo byliśmy nieświadomi, że te wiatraki będziemy mieć wokoło. Mamy je mieć nad głowami. Podczas naszych rozmów z inwestorem mówiło się, że odległość od zabudowań będzie co najmniej pięćset metrów. Teraz się okazuje, że będziemy mieć nie jeden wiatrak, a jedenaście z jednej i osiem z drugiej strony.
W oficjalnym proteście mieszkańcy Żelazna wskazali negatywne skutki inwestycji. Wśród nich wymieniają: degradację krajobrazu i środowiska naturalnego, hałas o dużym natężeniu, ograniczony dostęp do obszarów upraw, emitowanie przez turbiny infradźwięków czy spadek wartości ich nieruchomości.
„Elektrownie wiatrowe nie są inwestycją pożytku publicznego! W imię czego jest ta inwestycja? Nasza wioska liczy około 350 mieszkańców, a tylko 4 rodziny będą otrzymywać czynsz z tytułu dzierżawy.” - przekonują mieszkańcy Żelazna. - „Czujemy się oszukani! Nie chcemy żyć w strefie przemysłowej!”
- W zeszłym roku zainwestowałem niemałe pieniądze w dom. Wyprowadziłem się z miasta, żeby mieć święty spokój i całkiem przyzwoite środowisko wokół. I nagle pewnego wieczoru dowiedziałem się, że za moją działką, niecałe czterysta metrów od ogrodzenia będzie stała kolumna wysokości stu pięćdziesięciu metrów – mówił Tomasz Kłopotek z Żelazna. - Grunt kupiłem od gminy. Wartość mojego domu spadła o pięćdziesiąt procent. Mieszkam w Żelaźnie od połowy sierpnia, a wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że będą wiatraki.
- Elektrownia wiatrowa, która ma dziewiętnaście turbin, to jest bardzo poważna inwestycja. Jest to obiekt przemysłowy. I pan nie pofatygował się, żeby porozmawiać z mieszkańcami? - zarzucił burmistrzowi Krzywinia Władysław Ostrowski, od dziesięciu lat mieszkaniec Żelazna.
Za Żelaznem murem stanęli także obecni na sesji mieszkańcy sąsiedniego Wieszkowa. Deklarowali, że oni także nie byli informowani o planowanej inwestycji.
Ktoś zaspał?
- Zjawisko, że niektórzy mieszkańcy śpią dwadzieścia cztery godziny na dobę, jest nam bardzo dobrze znane – odniósł się do zainteresowania mieszkańców sprawami gminy burmistrz Krzywinia Paweł Buksalewicz. - Żeby zachęcić mieszkańców do zabierania głosu, biorę udział w zebraniach wiejskich. Czasami, oprócz sołtysa i rady sołeckiej nie ma na nich nikogo.
Burmistrz przypomniał, że pierwsze spotkanie dotyczące siłowni wiatrowych odbyło się w lutym 2008 roku. Uczestniczyło w nim blisko 50 osób. Później informacja o planowanej inwestycji ukazała się na łamach „Wieści Krzywińskich”.
- Każdy obywatel może wystąpić o sporządzenie planu miejscowego zagospodarowania, jeśli się wykaże prawem do gruntu, na którym chce coś zrobić, jest jego właścicielem lub uzyska prawo do dzierżawy. W tym przypadku inwestor ani jednej umowy nie podpisał z gminą, tylko z poszczególnymi mieszkańcami Żelazna, Wieszkowa, Bielewa – podkreślił Paweł Buksalewicz.
Inwestycja przeszła całą wymaganą procedurę – od zmian w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy, aż po plany miejscowego zagospodarowania. Była opiniowana m.in. przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska Poznaniu. Do miejscowego planu nie wniesiono żadnych uwag. Gmina zleciła nawet wykonanie studium widokowego ze względu na ochronę jaką objęty jest klasztor w Lubiniu. Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla parków elektrowni wiatrowych zostały zatwierdzone w grudniu ubiegłego roku. 16 stycznia nabrały mocy prawnej. Inwestor czeka już tylko na pozwolenia na budowę.
- Rada nie jest w stanie tego procesu zatrzymać – stwierdził burmistrz Buksalewicz. - Wszystkie dokumenty są do państwa wglądu. Proszę wskazać, gdzie popełniliśmy błąd.
Zatrzymać inwestycję
Stanowisko mieszkańców Żelazna jest jednoznaczne. Chcą wstrzymania inwestycji.
- Nie chcemy konfrontacji. Prosimy o pomoc – podkreślił Władysław Ostrowski.
Burmistrz poinformował, że każdy mieszkaniec, który uważa, że został naruszony jego interes, ma prawo złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w ciągu roku od podjęcia uchwały. Zapowiedział zorganizowanie spotkania z przedstawicielami inwestora. Zadeklarował także możliwość przygotowania wyjazdu do jednej z gmin, w której siłownie wiatrowe już działają. Wyjazdem mieszkańcy nie są zainteresowani. Przekazali już do urzędu ekspertyzy mówiące o szkodliwym wpływie elektrowni wiatrowych na zdrowie ludzi i lokalne środowisko. Dokumentacja zostanie przekazana instytucjom, które opiniowały projekt budowy parku elektrowni wiatrowych .
Hanna Danel
GK 7/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
"...W oficjalnym proteście mieszkańcy Żelazna wskazali negatywne skutki inwestycji. Wśród nich wymieniają: degradację krajobrazu i środowiska naturalnego, hałas o dużym natężeniu, ograniczony dostęp do obszarów upraw, emitowanie przez turbiny infradźwięków czy spadek wartości ich nieruchomości...". Na wstępie zaznaczam, iż w tej sprawie jestem bezstronny. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie związane ze szkodliwością owych wiatraków na które powołują się mieszkańcy. Tak się bowiem składa, iż dane mi było zjeździć całą Europę wzdłuż i wszerz. I wszędzie, powtarzam WSZĘDZIE, poza Polską oczywiście, wiatraków tych stoi całe mnóstwo. I to zarówno z dala jak i w bezpośrednim sąsiedztwie siedzib ludzkich. I chyba tam nic się nie dzieje bo nie słuchać aby odbywały się jakikolwiek protesty przeciwko elektrowniom wiatrowym. A podejrzewam, iż w przypadku szkodliwości tych urządzeń dawno o takowych protestach usłyszelibyśmy. Tak więc samo nasuwa mi się pytanie: jak to jest, iż poza granicami naszego kraju owe wiatraki nikomu nie szkodzą a w Polsce mają negatywny wpływ na prawie wszystkie dziedziny życia ?