Psy jeszcze bez wyroku

Druga rozprawa w procesie przeciwko kościańskiemu hodowcy psów Stanisławowi Książykowi odbyła się w ubiegłym tygodniu przed Sądem Rejonowym w Kościanie. Tym razem zeznawała żona oskarżonego i jego najbliżsi sąsiedzi

Przypomnijmy, że hodowca oskarżony jest o brak właściwej opieki nad zwierzętami, co skutkuje uciążliwością dla ludzi, zakłócaniem ciszy i spokoju poprzez głośne szczekanie psów oraz nieprzestrzeganie regulaminu utrzymania czystości i porządku w mieście. Oskarżony nie był obecny na ubiegłotygodniowej rozprawie. Reprezentował go obrońca, który zwrócił się do sądu z wnioskiem o zawieszenie postępowania. Podstawą do tego miałoby być wezwanie skierowane do Rady Miejskiej Kościana o usunięcie naruszenia prawa. Zdaniem obrońcy zapis regulaminu o niedopuszczaniu do zakłócanie ciszy i spokoju przez zwierzęta jest błędem legislacyjnym. Jego zdaniem, niemożliwe jest wykonanie tego zapisu regulaminu. Sąd wniosek obrońcy odrzucił z przyczyn formalnych. Następnie przesłuchane zostały najbliższe sąsiadki oskarżonego. Obie zgodnie stwierdziły, że wiedzą czego sprawa dotyczy. Zeznały, że psy które hoduje Książyk nie stanowią dla nich problemu. Nie skarżyły się na ich ujadanie.

- Mam psa tej samej rasy, co psy obwinionego. Nie uważam sąsiedztwa tych psów za uciążliwe. Nie miałam żadnych kłopotów z tego powodu – stwierdziła pierwsza z sąsiadek. - Mieszkam w sąsiedztwie obwinionego od siedmiu lat. Przez ten czas nie było sytuacji, żeby te psy były dla mnie uciążliwe. Wychowałam przez ten czas dwójkę moich dzieci. To są bardzo łagodne psy. Moje dziecko przekłada rękę przez ogrodzenie. Nigdy nie widziałam, żeby atakowały kogoś szczekając lub podbiegając do ogrodzenia.

- Sąsiedztwo tych psów nie jest dla mnie uciążliwe. W nocy są bardzo cicho. Głośniejsze są psy łańcuchowe. Te psy nie wyją. Tylko kiedy sąsiad wynosi im jedzenie, albo jak ktoś przyjeżdża, to z radości wydają dźwięk, ale to trwa krótko – zeznał kolejny świadek. - Mieszkam tam piętnaście lat i cały czas obwiniony ma psy. Moja córka pracuje w nocy. Gdy śpi w dzień, to te psy jej nie przeszkadzają. Jak wraca w nocy do domu, to nie hałasują. Jako ostatnią sąd przesłuchał żonę obwinionego Barbarę Książyk.

- Ta rasa ma tę właściwość, że w chwili radości i w reakcji na to, że odezwie się sąsiad za płotem, „śpiewają”. To trwa bardzo króciutko – przyznała Barbara Książyk. - Zasadniczo karmi je mąż, a ja tylko gdy męża nie ma. W tych chwilach, ale bardzo krótko, też wydają swoje dźwięki.

Żona obwinionego zeznała, że w ostatnim czasie na posesji postawione zostało dodatkowe ogrodzenie, tak żeby zwiększyć dystans od posesji sąsiadów, którzy skarżą się na uciążliwość psów.

- Teraz psy są bardzo spokojne – dodała żona obwinionego. - Wcześniej były poddenerwowane. Barbara Książyk wyjaśniła także, że mąż przez wiele lat startował w zawodach psich zaprzęgów, a teraz użycza psy do dogoterapii.

Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec sierpnia. Wówczas przesłuchany zostanie kolejny świadek. Odtworzone zostanie także nagranie, które przekazali sąsiedzi, na wniosek których kościańska Straż Miejska wszczęła postępowanie wobec hodowcy. (h)

GK 25/2009