Magazyn koscian.net
18 września 2011Rusza bój o kolejkę
Kolejka Parkowa w Cichowie zamknęła swoje podwoje. Z letniskowej miejscowości wyjechał już miniaturowy tabor i elementy infrastruktury. Prowadzący kolejkę Roman Witkowski twierdzi, że zabrał to, co do niego należało. Burmistrz Krzywinia Jacek Nowak, opierając się na umowie darowizny, która znajduje się w urzędzie, żąda zwrotu kolejki. Bitwę czas zacząć...
Kolejka w Cichowie
Przypomnijmy, że Roman Witkowski, prezes Stowarzyszenia Hobbystów Kolejowych do gminy Krzywiń trafił w 2003 roku. Szukał miejsca odpowiedniego do budowy pierwszej w Polsce kolejki parkowej. Z założenia miało to być miejsce przyciągające miłośników kolejnictwa. Największą atrakcją miał być miniaturowy, angielski parowóz Atlantic z początku XX wieku.
Pomysłem na przyciągniecie kolejnej grupy turystów do Cichowa zainteresował się ówczesny burmistrz Krzywinia Paweł Buksalewicz. Udostępnił na ten cel zaniedbany park i obiekty byłego PGR-u w Cichowie. O kolejkę zabiegał dyrektor pałacu w Rokosowie. Nie mógł jednak zapewnić etatu dla pracownika do obsługi kolejki. W 2004 roku burmistrz Buksalewicz i prezes Witkowski zawarli umowę ustną.
- Warunkiem lokalizacji kolejki w Cichowie było zatrudnienie pracownika, który pełniłby wszelakie funkcje – dozorcy, konserwatora, budowniczego torów i tym podobne – wyjaśnia Roman Witkowski. - Ja wówczas jeździłem po Polsce skupując szyny i podkłady, które były układane w Cichowie oraz inne materiały do mostu, obrotnicy, impregnaty do podkładów i setki innych rzeczy. Oprócz tego wpadałem do Cichowa i również czynnie budowałem kolejkę.
W 2005 roku rozpoczęła się budowa torowiska dla lokomotywy spalinowej i parowozu Atlantic. Dwa lata później kolejka zaczęła wozić turystów. W ubiegłym roku z przejazdów skorzystało dwa i pół tysiąca osób.
Jeszcze w kwietniu br. rozbudowana została infrastruktura miniaturowej kolejki. Pojawiły się semafory, tarcze ostrzegawcze, podświetlane zwrotniki, żuraw wodny i słupy teletechniczne.
Nowa władza, nowe rozwiązania
Sprawujący od grudnia ubiegłego roku funkcję burmistrza Krzywinia Jacek Nowak dopatrzył się nieprawidłowości w funkcjonowaniu kolejki. Poszło o pieniądze. Zdaniem włodarza gmina ponosiła nakłady na funkcjonowanie kolejki, a nie ma z tego żadnych korzyści finansowych.
Koszty, które od 2004 roku poniosła gmina, na łamach urzędowego biuletyny „Kurier Krzywiński” przedstawiła skarbnik Honorata Krupka. Z wyliczeń pani skarbnik wynika, że gmina poniosła koszty związane z zatrudnieniem pracowników w wysokości ponad 177 tysięcy złotych oraz ponad 120 tysięcy złotych na różnego rodzaju remonty i prace związane z funkcjonowaniem kolejki. Od 2009 roku gmina jest dzierżawcą byłego gospodarstwa i przyległych gruntów. Czynsz za dzierżawę wyniósł już 30 tysięcy złotych. Dodatkowo pracownicy mieli mieszkania w gminnym obiekcie nie płacąc za ich wynajem i media.
Roman Witkowski rozpowszechnianie takich informacji odbiera jako atak na jego osobę.
- Na krawężniki przy peronie, naprawę dachu wiaty, która groziła zawaleniem i na położenie kostki brukowej pieniądze pochodziły od marszałka województwa – stwierdza prezes Stowarzyszenia Hobbystów Kolejowych. - Przez pierwsze dwa lata pracownik opłacany był przez Powiatowy Urząd Pracy, gdyż łapał się do programu „50+”. Podawane liczby są fikcyjne i mają na celu wywołać ferment.
Burmistrz Nowak o prezesie Witkowskim mówi „rzekomy właściciel kolejki”. Z czego to wynika? Dysponuje on ponoć umową darowizny kolejki spalinowej i wagonów. Tabor miał przekazać były pracownik kolejki. Pod koniec lipca wezwał Witkowskiego do uregulowania kwestii formalnych związanych z użytkowania terenu, na którym ulokowana została kolejka. W piśmie skierowanym do prezesa Stowarzyszenia Hobbystów Kolejowych burmistrz stwierdził, że konieczne jest wystąpienie za jego pośrednictwem do Agencji Nieruchomości Rolnych o wyrażenie zgody na poddzierżawienie terenu. Poinformował jednocześnie, że: „(…) jeżeli w zakresie prowadzonej działalności nadal chciałby Pan korzystać z majątku ruchomego kolejki, która stanowi własność Gminy Krzywiń, również zachodzi konieczność złożenia wniosku z zakresie wydzierżawienia taboru i infrastruktury oraz ustalenia zasad ich wykorzystywania.”
Wyprowadzka
Witkowski stwierdził, że nie jest w stanie udźwignąć kosztów dzierżawy gruntów od Agencji Nieruchomości Rolnych i gminy, opłacenie pracownika oraz eksploatacji i naprawy taboru.
- Podniesienie ceny biletów nic by nie dało, gdyż do Cichowa nie przyjeżdżają zamożni ludzie – ocenia prezes Stowarzyszenia Hobbystów Kolejowych. Podjął decyzję o wyprowadzce z Cichowa.
Kolejka kursowała do 21 sierpnia. Z letniskowej miejscowości wyjechały już parowóz Atlantic, kolejka spalinowa i infrastruktura – m.in.: semafory, słupy techniczne, tarcza ostrzegawcza, żuraw wodny. Witkowski zamierza zabrać wszystko, co sam zakupił.
Sprawa dla prokuratora
Włodarz gminy o wywiezieniu kolejki z Cichowa dowiedział się już po fakcie.
- Skierowałem pismo do pana Witkowskiego i Stowarzyszenia Hobbystów Kolejowych o zwrot kolejki spalinowej wraz z wagonikami, na która posiadamy umowę darowizny oraz podania terminu, do którego kolejka wróci – wyjaśnia burmistrz Nowak. - Jeżeli nie nastąpi zwrot kolejki sprawa zostanie skierowana do prokuratury. Ponadto na 13. września wyznaczyłem spotkanie w Cichowie w celu przekazania terenu i majątku kolejki. Wówczas zostanie sporządzony protokół z przejęcia.
Burmistrz informuje, że zgłosiła się już osoba która jest zainteresowana prowadzeniem obsługi kolejki na zasadach rynkowych bez obciążania gminnego budżetu.
- Jestem przekonany, że całość majątku jest własnością gminy, także kolejka. Będziemy dochodzić swoich praw – podkreśla burmistrz.
Roman Witkowski spodziewał się takiego finału.
- To ja kiedyś sfinansowałem budowę tych obiektów i byłem jednym z konstruktorów kolejki. Na obu stronach lokomotywki są tabliczki znamionowe z nazwiskami konstruktorów. Poza tym byłem pracownikiem, miałem podpisane różne umowy, z których wynika, że pięćdziesiąt procent lokomotywki należy do mnie. Nie miałem prawa podarować jej gminie – ocenia Roman Witkowski. Liczy na to, że przed wymiarem sprawiedliwości uda się jednoznacznie wyjaśnić kwestie własności. (h)
37/2011
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Cytat "Zdaniem włodarza gmina ponosiła nakłady na funkcjonowanie kolejki, a nie ma z tego żadnych korzyści finansowych" i tu jest pies pogrzebany. Wiele gmin urlopowych nadal uwaza ze turysta nie potrzebuje nic poza spaniem, piwem i niesprzatana plaza nad jezorem. A dzis turysta mowi : eeee, tam NIC nie ma , pojedziemy raczej do... To nie atrakcje dzis szukaja miejsc - to miejsca musza myslec by zaoferowac atrakcje by przyciagnac do siebie ludzi ktorzy chca placic za dobre noclegi i dobra gastronomie. Turystyka letnia to inteligentny biznes ale przy coraz wiekszej konkurencji i kto tego nie rozumie nie powinien brac sie za to. Cichowo ma potencjal ale go nie wykorzystuje. A mogly byc malym Balatonem Zjezdzilem pol swiata i wiem dobrze o czym mowie.