Historia
23 Kwi 2023Willa Izakiewicza. Dom honorowego obywatela Kościana
Gdy oplatające dom pnącza tracą liście można dostrzec piękno, mocno nadgryzionej zębem czasu willi wzniesionej na początku XX wieku przez honorowego obywatela Kościana, niemieckiego ewangelika Juljusa Teopfila Izakiewicza.
Połączyła ich miłość: Albertyna i Juljus
Bertha, a właściwie Albertyna Cecylia urodziła się i mieszkała w Kościanie, była Polką, katoliczką, córką pruskiego urzędnika sądowego Fryderyka Małeckiego i jego żony Julii z domu Mikulska. Wykształcona, inteligentna i piękna. Przed kandydatami na męża stawiała wielkie wymagania, aż trafił się on – mistrz murarski i ciesielski Juljus Teopfil Izakiewicz (w niektórych dokumentach występujący jako Iżakiewicz). Pochodził z Wolsztyna w ówczesnym powiecie babimojskim, gdzie urodził się 19 września 1830 roku. Był synem zamożnego kupca Karla Izakiewicza i Franciszki z domu Wodkiewicz. Izakiewicze to znana wolsztyńska rodzina kupiecka. Karl i jego następcy w XIX i XX wieku prowadzili nad Dojcą handel delikatesami i hurtownię wyrobów kolonialnych.
Juljus był Niemcem i ewangelikiem. Związek protestanta z katoliczką (i odwrotnie) rzadko w tamtych czasach akceptowano. Trzeba było siły woli i uporu nie tylko ze strony młodych, ale też tolerancji rodzin. Wzajemne uprzedzenia mogły przełamać albo wspólny duży interes materialny, albo szalone uczucie. Wiele wskazuje na to, że w przypadku Juljusa i Albertyny zadziałał czynnik drugi, a więc prawdziwa miłość. Z aktu ślubu parafii ewangelickiej w Kościanie wynika, że ich związek pobłogosławił w czwartek 26 listopada 1863 roku pastor Karl Friedrich Buchholz (*12 IX 1811 Kościan † 27 V 1877 Kościan). Zapowiedzi wisiały tylko trzy dni. Ceremonia odbyła się w miejscowym kościele ewangelickim, zwanym później „kryplem” (w tym miejscu stoi dziś biblioteka). Pan młody miał 33, a panna „27 i 3/4 lat”.
Osiedli na stałe w Kościanie, gdzie Izakiewicz zakupił parcelę i mały, stary domek na Breslauerstrasse pod nr. 28/30. Tam urodziły się im dwie córki: starsza - Marie Julie Margarethe, młodsza – Elise. Ich przyjście na świat odnotowano w księgach parafii ewangelickiej. W przypadku starszej zapisano, że urodziła się 4 września 1864 roku, zaś młodsza – 3 maja 1866 roku, obie w Kościanie. Matka Bertha to znaczy Albertyna zajęła się domem i dziewczętami, Juljus robił interesy, rozwijał firmę i bogacił się w miarę upływu czasu. Miał po temu wszelkie dane.
Samodzielny i majętny
Julius dysponował jak na swój zawód nieprzeciętną wiedzą. Ojciec zapewnił mu gruntowne wykształcenie, wysyłając na naukę do Królewskiej Szkoły Sztuki, Budownictwa i Rzemiosła we Wrocławiu, gdzie należał do wybijających się uczniów. Prace, które tworzył zdobywały nagrody. O jego talencie informowała ówczesna pruska prasa.
W 1852 roku w lipcu na jej łamach odnotowano m.in., że Królewska Akademia Sztuk Pięknych w Berlinie podjęła decyzję o przyznaniu dorocznych nagród – „dowiadujemy się, że następujący uczniowie z Wielkiego Ks. Poznańskiego otrzymali nagrody: w wydziale modelów, Romuald Puczyński rzeźbiarz z Poznania medal srebrny mały; w wydziale rysunków architektonicznych Gustaw Woltemas z Bydgoszczy medal mały srebrny; ze szkoły sztuk, budownictwa i rzemiosł we Wrocławiu Juliusz Izakiewicz, mularz z Wolsztyna medal srebrny”.
Został nie tylko mistrzem murarskim i mistrzem ciesielskim, ale posiadł umiejętności i uprawnienia projektanta, pasjonował się architekturą starożytnego Rzymu, jeździł po naukę do Francji i Włoch, pisał artykuły do fachowych pism budowlanych w Berlinie i Wrocławiu.
Cukrownia, rzeźnia i dom waryatów
Koniunktura spowodowana skutkami wojny wygranej przez Prusy z Francją (1870/1871) i uzyskane od Francji odszkodowania tzw. sumy frankfurckie sprawiły, że także w Kościanie rozwijały się wielkie inwestycje. Układ finansowy był prosty. Pieniądze z odszkodowań wpływały do banków pruskich, a banki bardzo rozsądnie udzielały tanich kredytów głównie na inwestycje. I jeśli oceniać rozwój Kościana w perspektywie historycznej, to nie sposób nie uznać, że pieniądze pruskich/niemieckich banków spowodowały częściowy powrót miasta do świetności. Murarze, cieśle, budowniczowie mieli w tym swój udział i czerpali z tego korzyści, Juljus Izakiewicz szczególnie.
Jego firmy, zatrudniające w szczytowej fazie rozwoju 25 osób, stawiały stylowe kamienice; uczestniczyły w budowie cukrowni kościańskiej (1881-1882), mleczarni (1884-1885) i rzeźni miejskiej (1885), prowadziły hurtownię materiałów przemysłowych. Co godne podkreślenia Izakiewicz okresowo tworzył spółki z firmami budowlanymi: polską Władysława Włoszkiewicza i żydowską Moritza Plonska. Od 1894 roku wspomniane firmy miały swój udział w długofalowej budowie obiektów zakładu psychiatrycznego. Jak donosiło poznańskie pismo „Postęp” w wydaniu z 13 października 1899: „Kościan. Zeszłego tygodnia przybyło tu 25 włoskich mularzy. Sprowadził ich budowniczy Izakiewicz. Budować będą dom waryatów”.
Honorowy Obywatel Miasta Kościana
Równolegle z prowadzeniem własnej firmy (a właściwie kilku firm i spółek) Juljus Izakiewicz pełnił funkcje członka pruskiego Wydziału Powiatowego w Kościanie, rajcy miejskiego oraz członka magistratu tj. zarządu miasta. Z biegiem czasu obdarowano go tytułem Honorowy Obywatel Miasta Kościana i zwyczajową godnością Senior Miasta. Zasiadał we władzach parafii ewangelickiej w Kościanie i niemieckiego cechu „Strzecha Budowlana” w Lesznie.
Wielka miłość, wielka żałoba
Żona Juliusa podupadła na zdrowiu. Przez kilka lat zmagała się z ciężką chorobą, której sprowadzani zewsząd lekarze nie mogli pokonać. Albertyna Izakiewicz umiera w 1895 roku. Juljus przerywa rozbudowę firmy i pogrąża się w żałobie. Dwa lata później wystawia aediculum na grobie żony i rzuca się w wir pracy.
W 1900 roku kończy budowę stylowej kamienicy na własnej posesji, obok stawia stajnię; w 1902 roku powstaje nowoczesna maszynownia i oficyna; w 1909 roku burzy stary, a wystawia nowy warsztat z przybudówką; umiera w Kościanie 25 września 1921 roku. Córki dają nekrologi w prasie niemieckiej i polskiej. W „Orędowniku Powiatowym”, wydawanym przez kościańskie starostwo publikują ogłoszenie o śmierci w języku niemieckim, podpisując się „Maria und Elise Izakiewicz”. Nekrolog, zamieszczony w „Gazecie Polskiej” z 27 września 1921 roku napisano po polsku:
„W niedzielę dnia 25 września o godz. 4-tej po południu rozstał się z tym światem po krótkich cierpieniach w 92 roku życia nasz najdroższy ojciec śp. Juljusz Izakiewicz, członek honorowy „Strzechy leszczyńskiej”, senior miasta i długoletni członek Magistratu oraz Wydziału Powiatowego. W ciężkim smutku pogrążone. Marja i Elżbieta Izakiewiczówne. Pogrzeb odbędzie się w czwartek dnia 29 września 1921 o godz. wpół do piątej po południu z domu żałoby. Kościan, 27 września 1921”.
Juljus pochowany zostaje – jak sobie życzył; przy żonie - w grobie przed aediculum.
***
Siostry Izakiewicz, ewangeliczki, do końca życia pozostały w stanie wolnym. Starsza – nauczycielka wykształcona w Lesznie – uczyła w czasie zaboru pruskiego w kościańskiej niemieckiej szkole dla dziewcząt; młodsza prowadziła dom. Optowały za Polską i zostały w mieście. W czasie II wojny światowej uznano je za rodowite Niemki. Po wojnie, pozbawione całego majątku, przeszły proces rehabilitacyjny. Opiekował się nimi do końca przedsiębiorca i działacz katolicki Wawrzyniec Czajka. To on zgłaszał ich śmierć, finansował i organizował pochówek, na cmentarzu katolickim w rodzinnym grobowcu obok matki i ojca.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu Jerzego Zielonki pt. „Miłość aż po grób”, który był opublikowany na naszym portalu w roku 2016. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.
Willa na kartce pocztowej z 1907 roku
Stan obecny: marzec 2023. Fot. Paweł Sałacki
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Straszy tylko swoim wyglądem centrum miasta