Magazyn koscian.net
2010-10-05Z biurkiem na plecach
Dzieci noszą na plecach i 25% ciężaru własnego ciała. - Tak już pod szkołą to boli... Szczególnie ramiona – krzywi się piątoklasista, Filip Zborowski. Jego plecak ważył w czwartek 6 kilogramów. Chłopiec idzie codziennie do szkoły pół godziny spod Sierakowa
Czwartek, godzina 7.30 przed Zespołem Szkół nr 1 w Kościanie stanęliśmy z wagą łazienkową i zaczęliśmy odważanie tornistrów. O dziwo w pół godziny udało nam się zważyć aż 27 tornistrów kilku i kilkunastolatków.- Świetny pomysł! - wołały mamy maluchów, a dzieciaki ustawiały się w kolejce, by sprawdzić ile waży ich mały garb. Średnia waga z 27 zważonych tornistrów wyniosła 4,1 kilograma. Najlżejsze – dwukilogramowe – mieli trzecioklasistka Patrycja (IIIb) i uczeń pierwszej klasy gimnazjum Hubert. Ale już koleżanki klasowe Patrycji – Basia i Ola miały plecaki ważące o dwa kilogramy więcej (po 4 kg). Ekstremalnie ciężki – siedmiokilogramowy - plecak przyniósł tego dnia Wojtek z VI a, a przyszedł tylko na cztery lekcje.
- Nie, codziennie tyle nie noszę – śmiał się i pokazał zawartość plecaka. - Dziś sobie kolę wziąłem. Dwa litry – wyjaśnił. - Mam wf – dodał.
Sześciokilogramowy bagaż niosło już czworo uczniów. Radek z IV a (6 lekcji tego dnia), Nikodem, Olga i Filip z Vb (siedem lekcji z wf-em).
- Dziś jest lekko – wyjaśnił Nikodem. - W poniedziałki i środy to mam najcięższy, bo mamy sześć lekcji i każdą inną.
Olgi plecak wywołał małe poruszenie w kolejce do wagi, bo wzmacniany jest rurkami.
- Wyciągam rączkę, jak w walizce podróżnej i ciągnę go po chodniku. Ma kółka. Nie noszę plecaka na plecach – wyjaśniła Olga.
Pięciokilogramowe tornistry miało drobne rodzeństwo: Erwin (IVc) i Eryka (Ib).
- Erwin nosi sam, ale Eryce codziennie muszę ja nosić. Jest dla niej za ciężki – wyjaśniła odprowadzająca dzieci babcia, Jadwiga Wawrzyniak. Zaraz zważyliśmy też Erwina – 25 kilogramów i Erykę – 20 kilogramów co w przypadku Erwina daje 20% wagi ciała, a w przypadku Eryki aż 25%. Tyle samo ważyły plecaki Jana i Igora z Vb, Konrada z VIb, Weroniki z IIa gimnazjum oraz Roberta i Agnieszki z IVa. Agnieszka też miała ciężki plecak z kółkami, wzmocnieniami i rączką do ciągnięcia po ziemi, ale – jak sama wyjaśniła – nosi go na plecach.
- Bo się zaczepia na chodniku. Wolę tak... - powiedziała.
Pozostali ,,zważeni’’ w czwartek tuż przed pierwszą lekcją nieśli na plecach trzy lub cztery kilogramy.
- Maluszki są pod specjalną ochroną. Zamawiamy książki z ,,Wesołej szkoły’’ i przysyłają nam do nich nawet półki – wyjaśnia Małgorzata Ratajczak, dyrektor Zespołu Szkól nr 1 w Kościanie. - Na tych półkach, najczęściej w klasie ustawione są podręczniki, które będą używane później. Staramy się, by dzieci nosiły tylko tyle, ile naprawdę potrzeba. W każdym razie ja tak zawsze robiłam. Maluchy zostawiają też w klasie farby, bloki i tym podobne. Stroje na lekcję wychowania fizycznego też przechowywane są w klasie, no ale raz w tygodniu dzieci muszą je wziąć do prania. I jeszcze jedno – rodzice kupują dzieciom tornistry na kółkach. Świetny pomysł, ale tylko jeśli dzieciaki ciągną, a nie noszą go na plecach. Jest dużo cięższy od zwykłego.
Udajemy się do klasy Eryki, by sprawdzić, czy jej koleżanki też noszą tak ciężkie tornistry jak ona.
- Dobry pomysł. Sama jestem bardzo ciekawa, jak ciężkie są plecaki – ucieszyła się wychowawczyni Ib - Izabela Łukowiak.
Klasowa średnia to 2,8 kilograma, ale czwórka dzieci ma aż czterokilogramowe tornistry. Tornister Eryki waży teraz nieco ponad cztery kilogramy.
- Jesteśmy właśnie po śniadaniu, więc na pewno plecaki są trochę lżejsze, niż z samego ranka – wyjaśnia Łukowiak.
Dwa z najcięższych ważymy szczegółowo: sam tornister Alicji waży kilogram. Książki, zeszyty i piórnik – 3 kilogramy. Tornister Nikodema jest leciutki, zawartość torby waży tyle, co u Alicji, ale Nikodem dodatkowo przyniósł dziś plik papierów do pracy w szkole. Dzieci przynoszą go raz na pół roku.
- Czwartek to najcięższy dzień w naszej klasie – stwierdza wychowawczyni. - Dzieci oprócz tego co zwykle mają dziś angielski – dwie książki i religię – też dwie i to grube książki.
Te cztery książki ważą kilogram (sic!).
- Wiedziałam, że dzieci mają ciężkie tornistry, teraz wiem jak – podsumowuje nauczycielka Ib. - Już apelowałam do rodziców na zebraniu, żeby sprawdzali, czy maluchy nie noszą niepotrzebnych rzeczy. Na przykład zabawek, czy niepotrzebnych danego dnia książek. Generalnie staram się, by dzieci nie nosiły książek w ogóle. Tylko wyjątkowo, gdy nie uda nam się zrealizować czegoś na lekcji, zabierają ćwiczenie do domu i tam kończą. Ale angielski i religię prowadzą inni nauczyciele i tylko dziś... Problemem jednak są nie tylko podręczniki. Ciężkie bywają same tornistry, tu apel do rodziców, by przy zakupach zwracali uwagę na wagę. Ciężar dodatkowy czynią na przykład bardzo modne segregatory. Naprawdę, zwykłe zeszyty, cieniutkie, wystarczą i będą lżejsze.
Wyniki nie przerażają. Większość dzieci nosi bowiem średnio 2,8 kilograma, co przy średniej wadze maluchów sięgającej 25 kilogramów (dane sanepidu) daje niespełna 11% wagi ich ciała. Czyli nie ma dramatu, ale sygnał do niepokoju i owszem. Według wytycznych Centrum Zdrowia Matki i Dziecka nie powinno to być więcej jak 10%. Ale w tej średniej jest też na przykład sześcioletni Fabian, który waży tylko 16 kilogramów, ale tornister jego waży dokładnie 2,8 kilograma (17,5% wagi ciała).
- Mama nosi – wyjaśnia chłopczyk.
I w tej średniej jest Eryka, która nosi aż 25% tego, co waży. I te dane, choć jednostkowe, już przerażają, nawet jeśli z takim ciężarem przychodzi dzieciom się zmierzyć tylko raz w tygodniu i tylko w szkole (do i z noszą ciężary rodzice, albo dziadkowie).
Około południa wpadamy jeszcze do Zespołu Szkół nr 2 w Kościanie. Ważymy tornistry w klasie IIb. Średnia wychodzi nam taka sama, jak w Ib w ,,jedynce’’ – 2,8 kilograma, a rozpiętość wagowa jak i w tamtej klasie jest spora: od 2 do 3,8 kilograma.
- A mają wszyscy tego dnia te same lekcje i nawet większość ma te same tornistry, bo dostajemy je jako dodatek do zamówionych podręczników – wyjaśnia dyrektor ,,dwójki’’ Beata Szczepaniak.
W IIIa tornistry są dużo lżejsze, bo dzieciaki mają tego dnia tylko dwie lekcje. Większość nie nosi więcej, niż 1,8 kilograma, ale plecak Krystiana waży aż cztery.
- Krystian boi się, że czegoś zapomni i nosi zawsze wszystkie książki – wyjaśniają trzecioklasiści, a Krystian śmiejąc się potakuje.
- Krystian jest bardzo dużym chłopcem. Przy jego masie, te cztery kilogramy to nic wielkiego – uśmiecha się wychowawczyni.
Badania prowadzone kilka lat temu przez stacje sanitarno-epidemiologiczne wykazały, że 40% uczniów nosi do szkoły za dużo. W ubiegłym roku – 15 października - na zlecenie Ministra Zdrowia Sanepid ważył tornistry w całej Polsce. Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kościanie trafiła do dwóch szkół – jednej wiejskiej i jednej miejskiej (dwójki). Wyniki tych badań są uspokajające. Wykazują, że średnio dzieci noszą mało i w stosunku do średniej wagi ciała w danym roczniku nie przekraczają zalecanych 10% (średnia waga szóstoklasisty – 52 kilogramy, a waga tornistra 5,18 – tornister stanowi 9,25% wagi ciała; średnia waga pierwszoklasisty 26,8 kg, a tornistra 1,85 kg – co daje 6,7%). Ale w tej średniej też jest jakiś Fabian i jakaś Eryka – dzieci bardzo drobne i na przykład rosły i silny Krystian.
- Idea jest taka, że dzieci nie powinny nosić w ogóle tornistrów. Wszystko powinno zostawać w szkole – mówi Piotr Zielonka, szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kościanie. I takie szkoły są, choć są to w skali kraju prawdziwe rodzynki. Szafki na korytarzach mają na przykład uczniowie szkół w Starych Oborzyskach. Smutna rzeczywistość jest jednak taka, że w innych szkołach ich długo nie zobaczymy, bo są ponoć za drogie.
- Zresztą gdzie miałyby stanąć. Nie wszystkie szkoły mają odpowiednio szerokie korytarze, u nas jest ciasno. Gdzie tu jeszcze stawiać rzędy szafek? - pyta dyrektor Zespołu Szkół nr 2 w Kościanie.
Idea, by dzieci uczyły się tylko w szkole (nie nosiły zadań do domu) jakoś się u nas też nie przyjęła, więc pozostaje tylko organizacja pracy w klasie. Może nie na każdej religii w pierwszej klasie podstawówki trzeba mieć przy sobie sto stron podręcznika i ćwiczeń, a może choć podręcznik można by jednak zostawić gdzieś w klasie?
- Córka chodzi do drugiej klasy – mówi nam jeden z rodziców. - Codziennie noszę jej tornister do szkoły i odbieram ją z lekcji by odnieść go do domu. Jest dla niej za ciężki. Zastanawialiśmy się z żoną wielokrotnie, czy mała nie nosi niepotrzebnych rzeczy, analizowaliśmy, z czego można by zrezygnować, ale nie ma z czego. Z kanapek nie, z piórnika nie, religia, język obcy – wszystko z ćwiczeniami, które dzieci wykonują w szkole i w domu. I tak targamy je tam i z powrotem. Do tego strój na wuef i jeszcze jakieś kasztany, albo owoce na zajęcia. Po roku tornister jest do wymiany bo strzelają paski, czyli to, na czym nosi się cały ciężar. To o czymś świadczy. A tłumaczenia, że szafki są za drogie do mnie nie trafiają. Bo i co z tego, że są w klasach szafki, czy półeczki, skoro trzeba ćwiczenia targać tam i z powrotem. Dla mnie to tylko kwestia braku zrozumienia ze strony nauczycieli. Wystarczyłoby inaczej zorganizować pracę i dzieciom byłoby lżej.
Zadanie domowe tym razem mają do wykonania dorośli:
rodzice – sprawdzić, czy dzieci na pewno noszą to co powinny i czy sam tornister i piórnik nie są za ciężkie,
nauczyciele – sprawdzić, czy na pewno nie da się ograniczyć ilości dźwiganych ćwiczeń i podręczników,
radni – sprawdzić, czy nie da się wprowadzić jakichś rozwiązań systemowych, które dałyby więcej szansy dziecięcym kręgosłupom,
my (redakcja) – sprawdzić, czy cokolwiek sprawdzono.
ALICJA MUENZBERG-CZUBAŁA
Dziękujemy dyrekcjom i nauczycielom obu wymienionych w tekście szkół za życzliwość i pomoc w przeprowadzeniu badania.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
"Komar to dwie sylaby Komar to owady."