Magazyn koscian.net

2009-11-11

Zagierski: człowiek widmo

Święto Niepodległości kojarzy się w Kościanie nieuchronnie ze skautami z drużyny im. Króla Jana III Sobieskiego. I choć słynny wypad po broń do pruskiego arsenału, któremu miasto i powiat zawdzięcza wyzwolenie bez jednego wystrzału, nie nastąpił 11 listopada 1918 roku, lecz 48 dni później – w nocy z 29 na 30 grudnia, to nie ulega wątpliwości, że był to jedyny taki przypadek w dziejach Powstania Wielkopolskiego. Zanim jednak do tego doszło, drogę do wolności torowali skauci założyciele, o których jakże mało wiemy – Był wśród nich na przykład twórca drużyny „Sobieskiego” Henryk Zagierski.

Spokojny i solidny

Był rok 1912. Liczba ludności miasta Kościana sięgnęła 8 000. Pruski ucisk jakby zelżał. W miejscowym Banku Parcelacyjnym pracował jako praktykant 18-letni Henryk Zagierski, człowiek z widoku niepozorny, nie rzucający się w oczy. Józiu Kamiński, pierwszy drużynowy „Sobieszczaków” opisał go tak:

- Robił wrażenie spokojnego i solidnego człowieka. Gdy szedł ulicą nie zwracał na nic uwagi – tymczasem rzecz miała się odwrotnie: dzięki swej spostrzegawczości był zdolny wszystkich spotkanych ludzi opisać jak byli ubrani. Prawie żaden szczegół nie uszedł jego uwagi. Był abstynentem i wydawał się być człowiekiem słabym fizycznie. Chód jego był dość ociężały. Skoro jednak wszedł na boiska „sokołów” dawał dowody, że siły jego są nieprzeciętne i w zdumienie wprowadzał nawet ćwiczących „sokołów”. Był przytem małomówny i skryty. Nigdy nie mówił o sobie, był bowiem zdania, że zdolności swoich nie należy zdradzać.

Dużo czytał, uczył się języków obcych, jeździł często do Poznania, gdzie miał przyjaciół i „obracał się” w kręgach tamtejszej studenterii. Pisząc prościej – Zagierski był emisariuszem skautingu, zaufanym człowiekiem jednego z twórców wielkopolskiego harcerstwa Wincentego Wierzejewskiego. To właśnie Henryk, wraz ze studentem medycyny Teofilem Jórgą z Kiełczewa rodem, przywiózł nad Obrę ideę skautingu. Ich wybór padł na osobę Józefa Kamińskiego z Kościana. We trójkę wybrali się na tradycyjną majówkę do tak zwanego lasu racockiego. Kamiński wspominał:

„Ślubowanie harcerskie złożyłem w roku 1912 w obecności Zagierskiego i dr. Jórgi (wówczas jeszcze był studentem medycyny) przy torze kolejowym Kościan – Racot, tuż za Nową Kurzągórą, na skraju lasu. W drodze powrotnej Dr. Jórga skreślił w krótkim wykładzie moje nowe obowiązki Polaka – Harcerza świadomego swych obowiązków i zadań”.

Tajemnicze zniknięcie

Zagierski to postać tajemnicza. Wiadomo, że urodził się 10 listopada 1894 roku we Wroniawach koło Wolsztyna, ukończył gimnazjum w Grodzisku Wielkopolskim, a jego ojciec był zarządcą gorzelni w Granowie. Henryk biegle znał język niemiecki, angielski i francuski, średnio opanował włoski, rosyjski i esperanto. Podejrzewano go o bliżej nieokreślone kontakty z wywiadem francuskim.

Od pamiętnej przysięgi nie upłynęło wiele czasu, a w kwietniu 1913 roku Zagierski zaginął. Z listu gończego nr 38/13 wystawionego 30 kwietnia 1913 roku przez Urząd Policyjny w Kościanie:
„Zarządca gorzelni Józef Zagierski pismem z 29 IV 1913 roku powiadomił tutejszy urząd, że 26 kwietnia 1913 roku zaginął syn jego elew bankowy Henryk (ur. 10 XI 1894 we Wroniawach), który mieszkał w Kościanie od 11 I 1912 roku. Wszelkie władze i osoby prywatne – pod groźbą kary – uprasza się o powiadomienie o miejscu pobytu poszukiwanego niniejszym listem najbliższy urząd policyjny”.

Kilka dni później rozpoczął się prawdziwy festiwal ogłoszeń w prasie wielkopolskiej. W „Gazecie Polskiej” z 3 maja 1913 roku pisano:
„Zaginął bez śladu Henryk Zagierski, młodzieniec 19-letni, zatrudniony w jednym z tutejszych banków. Zagierski wyszedł ze swego mieszkania przy ul. Placu Strzeleckim nr 12 [obecnie Plac Wolności] już w sobotę, dnia 26 kwietnia br. wieczorem przed godziną siódmą w celu rzekomo jakiejś dalszej przechadzki, przyobiecał bowiem wrócić dopiero na drugi dzień po południu, lecz do tego czasu nie powrócił i niema o nim najmniejszej wiadomości. Ubranie jego składało się z ciemnej marynarki i kamizelki, szarych spodni w paseczki miękkiego kapelusza pilśniowego; oprócz tego miał na obuwiu skórzane mankiety i wiśniową laseczkę. Ponieważ był spokojnym i nader uczciwym człowiekiem, przeto przypuszczać można, że go jakieś nieszczęście spotkało. Ktoby wiedział o pobycie jego, niech będzie łaskawy donieść o tem p. Franciszkowi Wojciechowskiemu w Kościanie”.

Policja jak to policja – rozpoczęła dochodzenie. Przesłuchano krewnych i znajomych, także druhów skautów. Zdołano jedynie ustalić, że w ową nieszczęsną sobotę Zagierskiego widziano w towarzystwie nieznanej osoby w pobliżu kościańskiego dworca kolejowego. Po kilku dniach rodzina otrzymała od Henryka kartkę pocztową z Francji, z której wynikało, że jest zdrów i ma się dobrze. Prasa spekulowała, że zapewne wstąpił do legii cudzoziemskiej. Od czasu „zaginięcia” upłynęło zaledwie 20 dni i okazało się, że Zagierski znów jest w domu. 18 maja 1913 roku w prasie ukazał się kolejny komunikat:

„Elew bankowy Zagierski z Kościana, który niedawno temu wyjechał potajemnie, by wstąpić do francuskiej legji zagranicznej, w ostatniej chwili rozmyślił się jeszcze. Będąc już w południowej Francji, zawrócił z drogi i dotarł, przeważnie pieszo, do granicy niemieckiej, dokąd mu rodzice posłali pieniądze na dalszą podróż powrotną. Obecnie jest w domu rodzicielskim w okolicy Kościana”.

Ucieczka z frontu

Zagierski zamieszkał w Granowie i znajdował się pod stałym nadzorem policyjnym. Nigdzie nie pracował. Jeszcze przez jakiś czas wydawał listownie dyspozycje drużynie, ale sam doszedł do wniosku, że stanowi to poważne ryzyko i kontakty z „Sobieszczakami” urwały się.

W tym miejscu zaczyna się najbardziej tajemniczy okres w życiu Henryka Zagierskiego. Wybuchła wojna światowa i na samym jej początku – 24 sierpnia 1914 roku wcielono go do wojska pruskiego. Trafił do pułku fizylierów w Hirschbergu (Jelenia Góra). Po krótkich ćwiczeniach pułk wysłano na front rosyjski. Długo nie powalczył, bo pod koniec listopada 1914 roku – ku zaskoczeniu przyjaciół - zjawił się w mundurze pruskim w Kościanie. Kamiński tak zapamiętał tamten epizod:

„Rzekomo zabłąkał się na froncie i nie mógł odnaleźć swojego pułku. Był w drodze do Jeleniej Góry. Odprowadziłem go na dworzec i byłem, gdy wsiadał do pociągu. Na drugi dzień wieczorem wracając do domu po godz. 18-tej spotkałem, niezwykle zdziwiony, Zagierskiego na Placu Strzeleckim już w cywilnem ubraniu. Zdezerterował. Noc spędził u mnie, a rano o godz. 5-tej pożegnał mnie i od tego czasu ślad po nim zaginął. Spotkałem go dopiero w roku 1919 – 3 maja – na pierwszej defiladzie wojskowej w Ławicy pod Poznaniem jako lotnika. Wyznał, że do końca wojny światowej przebywał w Szwajcarii”.

* Nieodżałowanej pamięci red. Marian Urbański – przedwojenny dziennikarz „Gazety Polskiej” i chodząca skarbnica wiedzy o Ziemi Kościańskiej znał dobrze sprawę Zagierskiego i przedstawiał ją tak:
- Henryk był niewątpliwie współpracownikiem wywiadu francuskiego. Przeszedł przeszkolenie w ośrodku wywiadowczym pod Paryżem. Bez tego trudno zrozumieć jego losy. Widziano go w Poznaniu w 1918 roku, był w randze podoficera w służbie naziemnej lotniska Ławica, brał tam udział w Powstaniu Wielkopolskim. Po demobilizacji przez jakiś czas pracował w Poznaniu, w bankach z kapitałem francuskim. W 1922 roku przeniesiony do Strasburga, nadal współpracował z wywiadem i francuskim, i polskim. Ślad po nim urywa się w 1927 roku. Mówiono, że zginął tragicznie w nieznanych okolicznościach.

Warto po latach, w kolejne Święto Niepodległości, wspomnieć Henryka Zagórskiego, bo to od niego właśnie zaczął się etos I Kościańskiej Drużyny Skautowej im. Jana III Sobieskiego.

JERZY ZIELONKA


Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.15.149.24

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.