Magazyn koscian.net
2009-04-15600 tys. dla likwidatora?
Sąd Rejonowy w Kościanie Wydział I Cywilny bada sprawę zarzutów na plan podziału sumy uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości likwidowanej Spółdzielni Inwalidów Polmet w Kościanie, wniesionych przez wierzycieli: Jerzego Grzesiaka, jako likwidatora spółdzielni i osobę fizyczną, a także byłych pracowników Piotra S. i Zofię Z. Rozprawie przewodniczyła sędzia Iwona Kubińska. Na wtorkową rozprawę przybyła kilkunastoosobowa grupa wierzycieli - byłych pracowników Polmetu, którzy z wielkim trudem zmieścili się na sądowej sali. Nikt nie krył zdenerwowania i emocji.
Jerzy Grzesiak zarzuca pominięcie w planie podziału kosztów likwidacji spółdzielni, w tym kosztów poniesionych przez likwidatora, należnych podatków i opłat, bezpodstawne przydzielenie około 500 tys. zł Funduszowi Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, który nie był wierzycielem uprzywilejowanym, uwzględnienie roszczeń byłych pracowników, którzy – według likwidatora – zostali już wcześniej zaspokojeni. Roszczenia likwidatora przekraczają 600 tys. zł.Tylko w kategorii kpiny z prawa można rozważyć przyznanie w planie podziału byłym pracownikom Spółdzielni jakichkolwiek kwot w sytuacji, kiedy w posiadaniu Spółdzielni znajdują się dokumenty, że pracownicy zostali już wcześniej zaspokojeni i nie powinni wnosić żadnych roszczeń w stosunku do Spółdzielni.
Niedopuszczalnym jest, aby zaszeregować wszystkich do jednej grupy zaspokajania roszczeń. Moje roszczenia jako likwidatora Spółdzielni przekraczają kwotę ponad 600 tysięcy złotych i jest to kwota, która niewątpliwie stanowi koszt likwidacji Spółdzielni. W zaskarżonym planie podziału została naruszona zasada proporcjonalności i stosunkowości przy podziale kwot w poszczególnych kategoriach – wierzyciele w postaci byłych pracowników Spółdzielni mający po 2 tys. zł rzekomej należności głównej oraz 2 tys. zł rzekomych odsetek również i ja otrzymują 3 378 zł, w sytuacji kiedy moje roszczenie przekracza ponad 600 tys. zł. Roszczenia moje zostały stwierdzone wyrokami sądowymi i winny zostać zaspokojone w egzekucji nieruchomości KW 2829 a. Tymczasem głównym beneficjentem środków został Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Kredyt Bank S.A. z całkowitym pominięciem roszczeń likwidatora wynikających z obowiązku zaspokajania należności likwidacyjnych. Domniemywam, że sporządzony plan podziału jest wynikiem najprawdopodobniej nacisków i presji wywieranych przez byłych pracowników Spółdzielni, banku i innych, którzy w sprzedaży majątku Spółdzielni upatrują dla siebie możliwości uzyskania nieuzasadnionej korzyści majątkowej z naruszeniem interesów Spółdzielni i likwidatora – czytamy w uzasadnieniu przesłanym w styczniu br. przez Jerzego Grzesiaka do sądu.
– W tym stanie rzeczy wnoszę o: 1. Uwzględnienie w I kategorii należności likwidatora Spółdzielni Jerzego Grzesiaka oraz kosztów likwidacji Spółdzielni Polmet. 2. Nie uwzględnianie w planie podziału w całości roszczeń byłych pracowników Spółdzielni, które zostały w całości zaspokojone. 3. Nie uwzględnienie w planie podziału roszczeń FGŚP z powodu ich nie istnienia. FGŚP dysponuje czterema wyrokami i na ich podstawie próbuje zgarnąć przeważającą część uzyskanych ze sprzedaży nieruchomości środków finansowych. 4. Nieuwzględnianie w planie podziału Konspol Bis, albowiem nie istnieje podstawa prawna, aby taki podmiot znalazł się w uprzywilejowanej I kategorii zaspokajania roszczeń. 5. Uwzględnienie i zaspokojenie w całości wierzytelności Jerzego Grzesiaka zabezpieczonej hipotecznie, albowiem zgodnie z art. 125 prawa spółdzielczego należności przypadające od Spółdzielni w pierwszej kolejności przekazywane są na pokrycie kosztów likwidacji. 6. Zabezpieczenie sumy uzyskanej z egzekucji kwoty na prognozowane koszty likwidacji Spółdzielni, w szczególności na: archiwizację dokumentów, sporządzenie sprawozdań księgowych i bilansu, należności publiczno-prawne tj. podatki i składki ZUS. Należności te powinny zostać pokryte w pierwszej kolejności jako koszty likwidacji na podstawie art. 125 prawa spółdzielczego.
Zarzut Zofii Z. dotyczy braku spłacenia wierzytelności w wysokości 527,35 zł należności głównej wraz z należnymi odsetkami, a Piotra S. – nieuwzględnienia go na liście wierzycieli. W sądzie z wierzycieli odwołujących się od decyzji komornika pojawił się jedynie Jerzy Grzesiak.
- Podtrzymuję wszystko, co napisałem w pismach do sądu – oświadczył likwidator.
- Dlaczego uważa pan, że ma pan pierwszeństwo przed innymi wierzycielami? – dopytywała sędzia Iwona Kubińska.
- Tak obiecał mi komornik. Rozmawialiśmy o tym, że potrzebuję pieniądze na koszty likwidacyjne i obiecał, że jeżeli wyrażę zgodę i nie będę składał sprzeciwu do pierwszego planu podziału… - zeznał.
- To pan próbował szantażować komornika? – przerwała sędzia.
- Nie, nie, sam mi to przedstawił – zaoponował Grzesiak, powołując się na artykuł 125 prawa spółdzielczego, zgodnie z którym należności przypadające od spółdzielni zaspokaja się w następującej kolejności: koszty prowadzenia likwidacji; należności ze stosunku pracy i należności, którym przepisy prawa przyznają taką samą ochronę jak należnościom ze stosunku pracy, oraz odszkodowanie z tytułu uszkodzenia ciała, wywołania rozstroju zdrowia lub pozbawienia życia, w tym również odszkodowanie z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych; podatki i inne należności, do których stosuje się przepisy o zobowiązaniach podatkowych, oraz należności z tytułu kredytów bankowych; inne należności.
Na pytanie sądu czy zna art. 1025 Kodeksu Postępowania Cywilnego określający kolejność zaspokajania kosztów przyznał, że częściowo. Jerzy Grzesiak nie potrafił precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie gdzie widzi owe koszty likwidacyjne. Kilkakrotnie powtarzał, że swoje stanowisko przedstawił już we wcześniejszych pismach, a szczegóły przedstawi jego pełnomocnik.
- Czy pan potrafi powiedzieć gdzie widzi pan koszty likwidacyjne? – dociekała sędzia.
- I jakie – dorzucił ktoś z sali.
- Albo dlaczego pan sądzi, że powinien dostać całe wynagrodzenie, a inni pracownicy nie? – pytała dalej sędzia.
- Ode mnie to nie zależy, tylko od wysokiego sądu – skwitował Grzesiak, zapewniając, że pracownicy otrzymali w całości wynagrodzenia. Na co z sali odezwały się głosy sprzeciwu.
Pełnomocnik Jerzego Grzesiaka wyliczył jakie należności powinny być jego zdaniem wypłacone likwidatorowi i stwierdził, że oprócz wynagrodzenia likwidatora powinna też zostać zarezerwowana kwota 50 tys. zł na koszty zakończenia likwidacji spółdzielni. Poinformował też, że kwestionowana jest wysokość należności przyznanej firmie Konspol (14 815 zł), gdy koszty zastępstwa i egzekucyjne wyniosły 11 326 zł.
Podczas wtorkowego posiedzenia sąd wysłuchał też sześciu wierzycieli - byłych pracowników Polmetu, którzy nie zgodzili się z zarzutami likwidatora. Sędzia parokrotnie musiała uciszać salę i prosić zeznających, by ściśle trzymali się sprawy planu podziału, którego dotyczyła rozprawa. Polmetowcy argumentowali, że niektórzy z nich na wypłatę zaległych pensji czekają już od 1999 r. Pani Henryka zeznała, że po przejściu do Śmigla miała otrzymać zaległe wypłaty za 5 i pół miesiąca, a Fundusz zapłacił tylko za półtora miesiąca.
- Każdemu z nas komornik obiecał pieniądze. Z jakiej racji likwidator ma dostać ponad 600 tysięcy złotych, a my naszych zaległości po dwa, trzy tysiące nie? – pytała pani Henryka.
– Wszyscy wierzyciele tak samo byli pracownikami Polmetu jak pan Grzesiak, dlaczego więc on ma dostać taką wielką sumę, a my ciężko pracujący nie? Czekamy na te pieniądze już dziewięć lat. To co mamy dostać, te trzy wypłaty, w porównaniu z panem Grzesiakiem, to jak grosz do miliarda – argumentowała pani Maria, dopytując kto podpisuje likwidatorowi comiesięczną wypłatę skoro nie ma już zakładu.
- Mnie komornik nie obiecał pieniędzy, mam tylko prawomocny wyrok sądu i to jest ważniejsze niż jakieś obiecanki – stwierdziła pani Maria, dowodząc, że likwidator nie miał własnego biura, do którego można byłoby się zgłosić po dokumenty. Potwierdził to kolejny wierzyciel pan Wojciech, zarzucając likwidatorowi rozminięcie się z prawdą w kwestii wypłat pensji z Funduszu. – To były odprawy pieniężne, a nie pensje.
- Roszczenia likwidatora są niewiarygodne, bo przez okres likwidacji spółdzielni nie dopełniał swoich obowiązków, przykładem są udziały członkowskie i nadwyżka udziałów, które w ogóle nie były nam wypłacone. Nie wystąpiłem w tej sprawie do sądu, bo nie stać mnie na założenie sprawy – argumentował pan Telesfor, nie kryjąc zdenerwowania.
Jerzy Grzesiak tłumaczył, że udziały zostały zlikwidowane nie przez niego, lecz przez poprzednią panią likwidator. Oświadczenie chciał wygłosić Marek Małecki, jeden z trzech byłych likwidatorów Polmetu, lecz sędzia prowadząca sprawę zabroniła mu odczytywania przygotowanego pisma i kategorycznie zażądała schowania notatek.
- Nie zgadzam się z niektórymi zarzutami, ale jeżeli chodzi o sprawy pracownicze, to zarzuty stawiane przez pana Grzesiaka są słuszne, ponieważ wielu pracowników miało należności zasądzone wyrokami sądu w Kościanie i Lesznie. Konspol został zaspokojony w 80% w trakcie transakcji, a pracownicy ze Śmigla w 100% - stwierdził Marek Małecki.
- Nieprawda! – oponowała sala.
- Jako wierzyciele mieliśmy wyjątkowego pecha do komorników, bo pierwszy komornik trafił pod opiekę prokuratora, a sprawa na wiele miesięcy na półkę – kontynuował Małecki, przypominając, że nowo wyznaczony komornik bez weryfikacji danych przystąpił do podziału. – To podział nieuczciwy wobec wierzycieli i odbiegający od rzeczywistości. Na zasądzone mi 30 tysięcy złotych komornik przyznał 3 tysiące, naliczając 14 tysięcy kosztów egzekucyjnych. Komornik precyzyjnie podszedł do liczenia swoich kosztów, a nie przyjrzał się należnościom załogi. Uważam, że w tej sytuacji powinien być nowy plan podziału, ale zrobiony nie przez tego komornika.
Po godzinie posiedzenie zakończono. Bynajmniej, po opuszczeniu sali sądowej, emocje nie opadły.
- Jak tak można?! Pan jest złodziejem panie Grzesiak! – krzyczeli wzburzeni polmetowcy na sądowym korytarzu.
Postanowienie w tej sprawie poznamy już w najbliższy wtorek, 21 kwietnia. (kar)
GK 15/2009
UZUPEŁNIENIE
Na posiedzeniu 21 kwietnia, sąd ogłosił, że na wyrok przyjdzie poczekać jeszcze jeden tydzień. Jak poinformowała sędzia Iwona Kubińska, wyjaśnienia wymaga jeszcze jedna kwestia, w związku z czym ogłoszenie wyroku przesunięto na wtorek 28 kwietnia.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Pracowałam tam,Dokumentów,druków rp. 7 do dziś nie otrzymałam. Nigdy go nie było,kiedy byłam po nie.Brak słów na tego pana.Nie ma sprawiedliwości.Nie rozumiem jak można nic nie robić walczyć o taką sumę.Czy tak długo mogła trwać likwidacja?Nie dajcie się! to Wasze.