Magazyn koscian.net
2009-08-12Karetką na zakaźny?
Do kościańskich przychodni zgłosili się pierwsi pacjenci z podejrzeniem zachorowania na nową grypę typu A/H1N1, zwaną „świńską grypą”. Zgodnie z procedurami, lekarze pierwszego kontaktu skierowali pacjentów do szpitala zakaźnego, a o transport zwrócili się do pogotowia ratunkowego. Pogotowie, również w oparciu o procedury, przewozu chorych odmówiło
Studium przypadkuW poprzedni piątek do kościańskiego pogotowia zadzwonił jeden z lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej z prośbą o przewiezienie do szpitala zakaźnego w Poznaniu pacjenta z objawami grypy. Pacjent powrócił z zagranicznych wakacji i obawiał się, że jest zarażony wirusem typu A/H1N1. Kilkadziesiąt minut później podobny przypadek zgłasza pogotowiu kolejny lekarz rodzinny. Obaj pacjenci spędzali wakacje w tym samym miejscu, na Majorce. Ponieważ obie karetki transportowe były wówczas w trasie kierownictwo pogotowia miało czas, aby zastanowić się nad zasadnością prośby o transport.
- Przeglądaliśmy wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego, komunikaty Ministerstwa Zdrowia, konsultowaliśmy się z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną i dyrekcją szpitala. Nie chodziło o poszukanie podstaw prawnych do wykonania takiej usługi transportowej, ale o bezpieczeństwo obsługiwanego przez nas rejonu – mówi Andrzej Hertmanowski, kierownik kościańskiego pogotowia ratunkowego. – Jeśli w krótkim okresie zgłoszono nam dwa przypadki podejrzenia zakażenia grypą typu A/H1N1 należało się zastanowić nad procedurą postępowania w przypadku, gdy zgłosi się większa liczba osób, które spędzały wakacje w tym samym miejscu lub zarażeni członkowie rodzin.
Lektura dostępnych dokumentów nie była jednoznaczna. Co prawda, Główny Inspektor Sanitarny wydaje komunikaty w tej sprawie co dwa dni, jednak bywają one ogólnikowe. Mało czytelne są także komunikaty Ministerstwa Zdrowia. Dzwoniąc do całodobowej infolinii o A/H1N1 również nie otrzyma się jednoznacznych odpowiedzi.
- Sprawa była poważna, ponieważ zgodnie z obowiązującymi nas przepisami po transporcie osoby chorej na chorobę zakaźną musimy dezynfekować karetkę, co oznacza wyłączenie jej ze służby na dwie godziny. W jednostkowym przypadku nie stanowi to problemu. Nie wiedzieliśmy jednak, czy te dwa zgłoszenia, to już koniec czy dopiero początek większej akcji – wyjaśnia Andrzej Hertmanowski.
Co ważne, pacjenci którzy zgłosili się do lekarzy pierwszego kontaktu byli w dobrym stanie ogólnym i mogli samodzielnie dotrzeć do poznańskiego szpitala zakaźnego. Pytanie brzmiało: czy powinni jechać tam własnym środkiem transportu? Pogotowie uznało, że tak.
- Zgodnie z komunikatem z 29 lipca wydanym przez krajowych konsultantów do spraw chorób zakaźnych i spraw epidemiologii ewentualny transport do szpitala zakaźnego powinien odbywać się środkami transportu indywidualnego. Co więcej, zgodnie z tym dokumentem, nie ma nawet konieczności dezynfekcji pojazdu – dodaje Hertmanowski.
- Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej postępowali zgodnie z wcześniejszymi zalecanymi, aby chorych z podejrzeniem grypy tego typu kierować transportem sanitarnym do szpitali zakaźnych – mówi Piotr Zielonka, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kościanie. – Procedury są jednak modyfikowane i dziś mówi się już o transporcie indywidualnym i o leczeniu lżejszych przypadków w domu. W tym konkretnym przypadku decyzja pogotowia i kierownictwa szpitala była prawidłowa. Pacjenci byli w dobrym stanie ogólnym i mieli możliwość samodzielnego dotarcia do szpitala, bez konieczności korzystania ze środków transportu publicznego.
Pierwszy z pacjentów pojechał do szpitala na Zawadach po kilkudziesięciu minutach oczekiwania na wyjaśnienie sprawy, a drugi wybrał się tam po kilku godzinach. Jak się później okazało żaden z nich nie był chory na grypę typu A/H1N1.
Zalecenia na przyszłość
Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało kolejną zmianę procedur związanych ze ,,świńską grypą’’. Po doświadczeniach ostatnich miesięcy, a zwłaszcza po stwierdzeniu, że u większości pacjentów w Polsce choroba miała łagodny przebieg, postanowiono odstąpić od obligatoryjnego kierowania chorych na oddziały zakaźne. Po wakacjach lekarze rodzinni mają przeprowadzać test paskowy w przypadku podejrzenia kontaktu chorego z wirusem A/H1N1.
- Chodzi o to, aby lekarz pierwszego kontaktu, na którym będzie spoczywał obowiązek opieki nad tymi pacjentami, umiał odróżnić tylko jedną rzecz: czy przypadek jest przypadkiem, który należy hospitalizować, czyli odesłać do szpitala, czy też jest przypadkiem lekkim i można go leczyć w domu - powiedziała w telewizji Polsat minister zdrowia Ewa Kopacz.
Oznacza to, że w przypadku podejrzenia zakażeniem wirusem ,,świńskiej grypy’’ pacjent ma w pierwszej kolejności udać się do swojego lekarza rodzinnego. Ten po przeprowadzeniu wywiadu epidemiologicznego i klinicznego przeprowadzi test, który określa grupę wirusa. Tylko przypadku grupy A pacjent może, ale nie musi, być skierowany do szpitala zakaźnego, a pojedzie tam własnym środkiem transportu. Karetką przewożeni będą jedynie pacjenci w stanie zagrożenia życia lub, ci którzy nie mają możliwości samodzielnego dotarcia do szpitala.
Problemem może się okazać żądanie wszystkich przeziębionych, aby poddać ich testowi. Jesienią przez z przychodnie lekarzy rodzinnych przewiną się tysiące chorych. Jeśli każdy miałby być badany testem, który kosztuje kilkadziesiąt złotych, lekarzom może zabraknąć pieniędzy.
- Test paskowy będzie używany wtedy, gdy osoba przyjechała z zagranicy, albo jest to osoba, która miała kontakt z osobą już zakażoną wirusem A/H1N1, a więc nie będziemy rutynowo wszystkim robić testów paskowych – wyjaśniała w Polsacie minister Kopacz.
Procedury badań testowych wejdą w życie we wrześniu, jednak już dziś nie ma obowiązku kierowania pacjenta do szpitala. W komunikacie o zmianie procedur z 3 sierpnia br. zapisano, że ,,rekomenduje się leczenie w warunkach domowych, jeżeli wskazania lekarskie nie wskazują na konieczność leczenia w warunkach szpitala zakaźnego. Leczenie w warunkach szpitala zakaźnego powinno dotyczyć w pierwszej kolejności ciężkich przypadków zachorowań.’’
O transporcie napisano ogólnikowo: ,,transport osoby, u której wystąpią objawy grypowe nie powinien odbywać się środkami transportu zbiorowego. Środki transportu użyte do przewozu chorego lub podejrzanego o zachorowanie na grypę powinny podlegać właściwym zabiegom sanitarno-higienicznym (zmywanie powierzchni z użyciem detergentów itp.)’’ Oznacza to, że lekarz kierujący pacjenta do szpitala zadzwoni po transport sanitarny jedynie w przypadku ciężkiego przebiegu choroby.
Paweł Sałacki
GK 32/2009
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Gdyby ta grypa była naprawdę bardzo groźna i wybuchła epidemia to marne nasze szanse. Nawet instrukcji nie potrafią jednoznacznej przygotować dla lekarzy, a co dalej? Zresztą szum i tak robią firmy, które chca zarobić na szczepieniu parę kolejnych milionów