Mariaż sztuk (galeria)

Niezwykły mariaż sztuk - malarstwa i teatru - ściągnął w sobotni wieczór do Kościańskiego Ośrodka Kultury sporą grupę Kościaniaków. W podzielonej na pół sali widowiskowej KOK odbył się wernisaż meksykańskiego malarza Raula Govei, a następnie premiera nowego spektaklu Teatru 112 pt. ,,Miłość jest niesfornym ptakiem’’.

Przypomnijmy, że artysta urodził się w Meksyku w 1975 r. Od najmłodszych lat rysował. Techniki malarstwa zgłębiał podczas lekcji, które zaczął brać w 1995 r. Szkołę średnią ukończył w Toronto. Potem rozpoczął studia na wydziale architektury w meksykańskim San Luis Potosi, lecz przerwał je w połowie, bowiem zainteresował się artystycznym projektowaniem przemysłowym. Maluje akwarelą, pastelami, rysuje węglem, kredą i kredkami ołówkowymi. Od 2005 r. poświęcił się bez reszty malarstwu olejnemu. Niedawno zaczął malować też farbami akrylowymi. Swoją pierwszą międzynarodową wystawę miał w Łodzi podczas Międzynarodowego Forum Sztuki. Tam też obecnie mieszka. Malarstwo Raula Govei to przykład ekspresywnego, pełnego fantazji malarstwa meksykańskiego. Najnowsza wystawa Meksykanina zatytułowana „Mucho CALor-mucho COlor”, czyli „Dużo ciepła, dużo kolorów” przybliża trendy malarstwa z kręgu latynoamerykańskiego pełnego intensywnych, ciepłych barw, baśniowości i surrealizmu. Wśród kilkunastu wystawionych płócien są tancerki flamenco, corrida oraz obrazy, z których słynie meksykański malarz – latające krowy, będące surrealistyczną karykaturą pegaza. Uwagę zwiedzających przyciągał obraz przedstawiający Fridę Cahlo w polskim stroju ludowym, stojącej na tle połączonych flag meksykańskiej i polskiej. Wszystkie wystawione obrazy można zakupić. Ekspozycję będzie można oglądać w KOK do końca miesiąca. Płótna meksykańskiego artysty uzupełniały żywe obrazy, czyli aktorzy Teatru 112, a atmosfery dodawało grane na żywo przez Michała Dolatę flamenco. Z gościem można było porozmawiać po hiszpańsku, angielsku i polsku, lecz na pogawędkę nie było zbyt wiele czasu, bowiem chwilę później zaproszono gości na spektakl pt. ,,Miłość jest niesfornym ptakiem’’. Gdy tylko kotary dzielące salę widowiskową KOK się rozsunęły z głośników popłynęła aria z opery ,,Carmen’’ Bizeta.

Najnowsza produkcja Teatru 112 powstała na podstawie noweli Prospera Merimee pt. ,,Carmen’’. Scenariusz napisał i całość wyreżyserował Janusz Dodot, muzykę skomponowali Michał Dolata i Marcin Ruszkiewicz, o kostiumy i charakteryzację zadbała Ewa Zborowska. Na scenie KOK wystąpili: Wiola Szymkowiak, Renata Majorek, Zuzanna Łukaszewska, Szymon Sforek, Krzysztof Bajsztok, Michał Rutkowski, Raul Govea, Ewa Zborowska i Joanna Wojtko. Premierowy pokaz podczas lipcowego Festiwalu Flamenco w Łodzi zakończył się skandalem. Spektakl został przerwany przez miejskich urzędników, według których był zbyt skandalizujący i kontrowersyjny. Część widzów wyszła z sali wnosząc okrzyki: hańba! skandal! W Kościanie było zupełnie inaczej. Widzowie żywiołowo reagowali na wszystko co działo się na scenie, co rusz wybuchając śmiechem i nikt się nie oburzał słysząc dialogi z podtekstem seksualnym.

Odnośników do libretta opery ,,Carmen’’ w najnowszym spektaklu Dodota jest bardzo dużo, ale to tylko pretekst. Obrazy, historie, dialogi i zdarzenia, które następują po sobie rozbawiają do łez publiczność. Już samo pojawienie się na scenie czterech, jakże różnych, Carmen wzbudza wesołość na sali, podobnie jak torreador w kapciach, anioł (on) z podwiązką, za którą chowa papierośnicę, Azja w biustonoszu z dwoma rybami na piersiach wprost z ,,Pana Wołodyjowskiego’’ Henryka Sienkiewicza, czy tańczący ,,Zorbę’’ chór grecki rodem z antycznej tragedii. Jest i filmowy El Mariacchi rodem z ,,Desperado’’ Roberta Rodrigueza, a także pantofelek z bajki o Kopciuszku, który nie pasuje na żadną z Carmen, nawet na tę prawdziwą, która na finał wraca ze szpitala… z nogą w gipsie. W roli tłumacza i komentatora scenicznych zdarzeń wystąpił mówiący łamaną polszczyzną Raul Govea, który w trakcie spektaklu malował obraz.

W ,,Miłości…’’ jest zabawa słowem, gestem, komizm sytuacyjny, a także czarny humor, choć przecież miłość tchnie nadzieją i wszechogarniającym optymizmem. Wszystko to podane z dużą dozą autoironii i nawiązań do literatury i aktualnych zdarzeń (sesji samorządu, prezydenta elekta Baracka Obamy, kościańskiego koncertu Grażyny Barszczewskiej). Carmen Dodota jest ponętną, piękną, zalotną i uwielbianą kobietą, ale niestałą w uczuciach, a na dodatek – jak dowodzą autorzy sztuki - niejedno ma imię.

- Dziękuję bardzo. Nie wiem co powiedzieć... Państwa reakcja mówi wszystko – dziękował za owacje na stojąco reżyser spektaklu, a aktorzy długo odbierali kwiaty i maskotki od zachwyconych widzów.
- Niezła komedia. Oby tak dalej – dało się słyszeć z sali. (kar)

GK 46/2008

Fot. Bogdan Ludowicz