Magazyn koscian.net
2008-11-12Polmetowcy doczekali się!
Pracownicy Spółdzielni Inwalidów Polmet doczekali się częściowej spłaty zaległych wynagrodzeń. Czekali na to osiem lat! - Już myślałam, że to nigdy nie nastąpi - wzdycha pani Andrzejewska, jedna z bojowniczek o zakończenie procesu likwidacji spółdzielni.
Pracownicy Polmetu (ponad sto osób) nie otrzymali wynagrodzenia za kilka miesięcy pracy w ostatnich miesiącach funkcjonowania spółdzielni - w roku 2000.- Nie zapłacili mi za pół roku pracy. Pół roku pracowałam za darmo i od siedmiu lat czekam, aż dostanę tamte pensje. Tu wszyscy podajemy kwoty bez odsetek, bo z odsetkami to jest jeszcze raz tyle. Mi nie zapłacili jakichś trzech tysięcy siedmiuset złotych. I niechby chociaż bez odsetek mi je dali, byle teraz, a nie za kolejnych kilka lat - żaliła się w sierpniu ubiegłego roku pani Bożena.
Panu Janowi spółdzielnia od siedmiu lat zalegała z wypłatą trzech i pół tysiąca złotych, Pan Witold czekał na 5 tys. pan Marian na 6 tys., a pan Jerzy na 4 tys.
- A ja czekam najdłużej, bo od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku. Z odsetkami to jest już około dwunastu tysięcy złotych - wyliczał latem ubiegłego roku pan Stefan.
Spółdzielnia od 2000 roku jest w likwidacji. Chętnych na zakup sypiącej się firmy ani trzem pierwszym likwidatorom, ani też jej ostatniemu likwidatorowi nie udało się znaleźć. Dopiero w lutym 2005 roku przed sądem odbyła się pierwsza udana licytacja części majątku firmy - działki (20 tys. metrów kwadratowych) tuż przy biurowcu i dawnej fabryce Polmetu. Ziemię kupił Piotr Paweł Nowakowski - związany ze znaną w Kościanie firmą Telstar produkującą odbiorniki satelitarne. Choć jednak przedsiębiorca za zakup zapłacił, pieniądze przeleżały na sądowym koncie bankowym dwa i pół roku. Komornik nie mógł podzielić ich między wierzycieli, a przedsiębiorca nie mógł rozpocząć planowanej budowy fabryki bo likwidator majątku - Jerzy Grzesiak - zasypywał sąd zażaleniami, skargami i wnioskami. Grzesiak deklarował, że na sprzedaż ziemi temu przedsiębiorcy nigdy się nie zgodzi. Byli pracownicy popadali w rozpacz, a prokuratura otrzymała nawet kilka zawiadomień o działaniu likwidatora na szkodę wierzycieli (składali je byli pracownicy, poseł Szczepański i komornik), ale za każdym razem śledczy stwierdzali, że likwidator nie naruszył prawa. Wreszcie w tym roku sprawa ruszyła i w ostatnich dniach października zaczęła się wypłata pieniędzy wierzycielom.
- Na moje konto wpłynęły pieniądze. Nareszcie! Zaczęło się! - cieszyła się w pierwszych dniach listopada Andrzejewska.
Wypłata pieniędzy uzyskanych z pierwszej licytacji trwa. Ze stu pięćdziesięciu wierzycieli groszem sypie tylko pracownikom i Funduszowi Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (pochłonął 40% pieniędzy - odebrał w ten sposób część wypłaconych przed laty pracownikom Polmetu świadczeń). Likwidator otrzymał wynagrodzenie w tej samej wysokości, co inni pracownicy. Pieniędzy nie starczyło nawet na wypłatę trzech minimalnych pensji dla każdego. Byli pracownicy mają jednak nadzieję, że to nie koniec wyrównywania rachunków bo komornik podzielić powinien już też pieniądze z drugiej licytacji - z sierpnia ubiegłego roku, kiedy drugą część majątku (zabudowania biurowe i fabryczne wraz z ziemią ) za 1 267 575 zł kupił właściciel Eco-Instalu Jacek Günther - Ślaski. (AC)
GK 46/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Polski kapitalizm i polskie sądownictwo - jedno i drugie nieudane.